Każdy chce wygrać wybory, ale nie można tego robić kosztem gospodarki. To jest niebezpieczne - mówi dr Andrzej Faliński.
Na niedzielny zakaz handlu narzekają już nie tylko przedsiębiorcy, którym spadły przychody, ale także - co ciekawe, osoby wierzące i praktykujące.
Wszystko wskazuje na to, że złagodzenia przepisów dotyczących zakazu handlu nie będzie. A to za sprawą najnowszego raportu Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. Eksperci nie kryją oburzenia.
Premier Mateusz Morawiecki w ubiegłym tygodniu w rozmowie w TVN24 przyznał, że gospodarcze skutki ustawy są inne, niż oczekiwano. Trwają analizy. A nowelizacją ustawy lada dzień może zająć się Sejm.
Elżbieta Rafalska, minister pracy, w rozmowie z radiem RMF FM sugerowała, że zmiany w ustawie o zakazie handlu są mało prawdopodobne.
Od początku tego roku tylko ostatnia niedziela miesiąca jest handlowa. Jest jednak szansa na to, że wrócą dwa takie dni w miesiącu, a całkowity zakaz nie wejdzie w życie.
Wszystko wskazuje na to, że pomimo wcześniejszych szumnych zapowiedzi, nowelizacja ustawy o zakazie niedzielnego handlu odsunie się w czasie. Powodem ma być przygotowany przez sejmowych ekspertów raport.
- Marketom nie zaszkodziły niedziele objęte zakazem handlu, tylko małym sklepikom dopiekły - uważa właściciel butiku w Bydgoszczy. Nie tylko on tak myśli.
Żabka jako placówka pocztowa, monopolowy jako tabakiera - pracodawcy znajdują coraz to więcej możliwości, by obejść zakaz handlu w niedzielę. Solidarność chce walczyć z takimi praktykami. Liczy też na nowelizację ustawy.
- Teraz sklepy będą otwarte w niedzielę, czy nie? - pytają klienci. Trwa zamieszanie. Dane to potwierdzają: ponad 70 procent osób nie wie, w które dni sklepy będą czynne.
Nawet o 80 proc. mniej klientów odnotowują restauracje usytuowane w galeriach wielkopowierzchniowych w związku z niedzielnym zakazem handlu. Zwiększone zyski liczą za to lokale w nadmorskich miejscowościach.
Zdaniem związkowców pracownicy marketów są wykorzystywani. Pracują dużo i dłużej, niż było to planowane. Chcą więc nowelizacji ustawy o zakazie handlu w niedziele i wydłużenie niedzielnej doby do 31 godzin.
Tylko w kwietniu aż cztery niedziele objęte są zakazem handlu. 15 i 22 kwietnia także nie zrobimy zakupów. Nad tym, czy zapisy ustawy ograniczającej handel nie są łamane, czuwają inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy. W Wielkopolsce już posypały...
Gdy nadchodzi niedziela, podczas której sklepy będą zamknięte, to w piątek i w sobotę wpadamy w zakupowy szał. A jak w niedzielę sklepy są czynne, to do nich biegniemy. Tak wynika z badań.
W zeszłą niedzielę rodziny wybrały się na spacer, plac zabaw albo stację paliw - wynika z badania dotyczącego pierwszej niedzieli objętej zakazem handlu.
- Oby w każdą niedzielę, wolną od handlu, była taka ładna pogoda, jak przedwczoraj. Zyski nam wzrosną, że aż miło - mówią niektórzy właściciele lokali gastronomicznych i ośrodków rekreacyjnych.
Choć ustawa o zakazie handlu w niedziele jeszcze nie weszła w życie, lista pomysłów, jak obejść nowe przepisy, niebezpiecznie się wydłuża.
Wiadomo, że od marca, po wprowadzeniu zakazu handlu w niektóre niedziele, sklepy wydłużą godziny otwarcia. - Jednak nikt nie pomyślał o pracownikach dojeżdżających autobusami - skarżą się oni sami.
Czeka nas zakaz z furtką do omijania prawa. Badania pokazują, że lubimy niedzielne zakupy, więc sprzedawcy zrobią wszystko, żeby nie stracić tych pieniędzy. Pomysłów, jak wykorzystać luki w przepisach, nie brakuje.
Dużo wyższych płac dla pracowników w siódmym dniu tygodnia chcą członkowie OPZZ Solidarność: Nie możemy zgodzić się na przehandlowanie życia rodzinnego za dodatkowe pieniądze.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2021 Polska Press Sp. z o.o.