Zupełnie dla siebie niespodziewanie wylądowałem w Koszycach, hen, hen, na wschód, dwadzieścia kilometrów od granicy słowacko-węgierskiej i dwa dłuższe kroki do ukraińskiej. No, nie wylądowałem, bo do samolotu z nożem długim na trzydzieści...
Dziś muszę zacząć od bardzo dramatycznego zdarzenia. Jerzy Puzilewicz napadł na Henryka Tomaszewskiego i z drugim rzezimieszkiem ukradli mu płaszcz.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.