Zobacz, jak przez telefon można nas zrobić w balona

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Anna Chreptowicz

Zobacz, jak przez telefon można nas zrobić w balona

Anna Chreptowicz

Czytelnik przysłał nam nagranie, które pokazuje, jak trzeba być dziś czujnym.

- Telekomunikacja dla Domu, Katarzyna (tu pada nazwisko - red.) z tej strony. Rozumiem, że wyraża pan zgodę na przedstawienie oferty. Dzwonię do pana, ponieważ z racji tego, że płaci pan dość wysoki abonament, a niewiele z niego korzysta, dlatego od kolejnego miesiąca abonament zostanie obniżony do 25 zł brutto. Proszę sprawdzić, czy wszystko się zgadza. Na rachunku widnieje cały czas Jan Kordas, z Babimostu, ul. 28 Stycznia... ile, panie Janie?
- No jeżeli chcecie mi zmienić opcje i obniżyć rachunki, to znaczy, że macie moje dane? Pani dzwoni z Telekomunikacji dla Domu, tak?
- No tak, ma pan z nami podpisaną umowę, dlatego dzwonimy do pana.
- Z Telekomunikacją dla Domu mam podpisaną umowę?
- No tak.
- Coś podobnego, bo ja mam z TP SA, jeżeli mi wiadomo.
- To nie wiem, to może jakaś pomyłka... - odpowiada kobieta i się rozłącza.

Pracownica Telekomunikacji dla Domu zadzwoniła do Jana Kordasa z Babimostu w środę po 15.00 (zapis rozmowy wyżej). Ponieważ pan Jan już wcześniej odbierał podobne telefony z tej firmy, tym razem nawet nie próbował wdawać się w dyskusję. - Zdenerwowałem się, bo nie znoszę takiego zachowania. Powiedziałem, że z żadną Telekomunikacją dla Domu umowy nie podpisywałem - mówi.

Jak nie dać się oszukać? Eksperci mają dwie rady: Dokładnie czytać umowy. I nie podpisywać nic, czego nie rozumiemy

Jan Kardas nagrał dwie rozmowy z przedstawicielami tej firmy, które prowadził w październiku i 9 marca. Kiedy skontaktowaliśmy się z rzecznikiem Telekomunikacji dla Domu, bagatelizował problem. Jednak, gdy poznał dokładny zapis, trochę się zreflektował. - Wnikliwie analizujemy przedstawiony przypadek i nagrania. Odniesiemy się do niego tak szybko, jak to jest możliwe - poinformował nas wczoraj Antoni Styrczula.

89-letnia babcia walczy

Nie każdy jednak wykazuje się taką czujnością jak pan Jan. Wielu skusiło się na ofertę. Dowód? Mnóstwo wpisów na forach internetowych, których autorzy skarżą się na jej postępowanie: „Moja 89-letnia babcia od ponad roku walczy z TdD. Ma problemy z pamięcią, została oszukana... Właśnie otrzymała pismo od komornika, po wyroku sądowym z nakazem egzekucji. Czy ktoś jest w stanie pomóc?” - pyta paniKatarzyna. Znaleźliśmy podobne wpisy sięgające aż 2014 r. Na innej stronie znaleźliśmy grupę, która organizuje zbiorowy pozew przeciw firmie.

Jak dowiedzieliśmy się od Janusza Matuły, naczelnika wydziału kontroli telekomunikacyjnej i pocztowej delegatury Urzędu Komunikacji Elektronicznej w Zielonej Górze, w tym roku prowadzonych jest już siedem spraw z Telekomunikacją dla Domu. Na rynku funkcjonuje też Polska Grupa Telekomunikacyjna, przeciwko której rozpoczęło się już dziewięć spraw.

Firmy oferujące tanie pakiety działają według podobnych reguł. - Zwykle po kilku dniach od rozmowy telefonicznej (takiej jak z Janem Kordasem, ale przeprowadzonej z „lepszym” skutkiem - red.) w domu pojawia się kurier z dokumentami. Jest to człowiek działający w porozumieniu z operatorem. Utwierdza klienta w przekonaniu, że jest od „tego starego” operatora. Sugeruje, że to nowa umowa, ma tylko zmniejszyć rachunki itp. - tłumaczy J. Matuła. - Dochodzi do złożenia podpisu. I w tym momencie osoba go składająca wpada w pułapkę, bo zawiera nie tylko nową umowę, ale też z nowym kontrahentem. Niewiele osób przed podpisaniem umowy czyta. Nie wiedzą więc, że podpisują umowę z inną firmą.

Zobacz, jak przez telefon można nas zrobić w balona

Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze informuje, że nie wpłynęły tu żadne zgłoszenia przeciwko TdD. - Na razie toczy się tylko jedno postępowanie, ale wobec innej firmy. Wszystkie sprawy, jakie dotychczas prowadziliśmy, toczyły się z zawiadomienia osób starszych i dotyczyły różnych firm, których jest naprawdę dużo - mówi M. Stanisławska.

Eksperci ostrzegają, że na rynku istnieje mnóstwo firm, które żerują na ludzkiej niewiedzy. Próbują nam wcisnąć nie tylko „atrakcyjne” umowy na telefon, ale też na gaz czy energię. Zapraszają na „darmowe” pokazy garnków, „cudownych” leków itd. Najlepszym sposobem, który uchroni nas przed wplątaniem się w kłopoty, jest dokładne czytanie wszystkich umów i niepodpisywanie niczego, czego nie rozumiemy lub nie jesteśmy w stanie przeczytać. - Polityką takich firm jest osaczanie, wywoływanie presji. Często słyszymy: proszę szybko podpisać, bo dzisiaj kończy się promocja. Wówczas najlepiej odpowiedzieć: to ja poczekam na kolejną promocję. Pośpiech to najgorszy doradca - mówi M. Stanisławska.

Można się opamiętać

Jeśli jednak podpisaliśmy już taką umowę, mamy 14 dni na to, żeby rozwiązać ją bez konsekwencji. Po tym czasie firma traktuje to jako zerwanie dopiero co zawartej umowy i nalicza opłaty rzędu 500-600 zł.

- Wtedy klient, który chce się bronić, powinien złożyć reklamację do nowego operatora, który naliczył opłatę. Jeżeli reklamacja zostanie rozpatrzona negatywnie, można złożyć wniosek do UKE, a najlepiej przyjść osobiście do którejś z delegatur. Urząd prowadzi mediację między klientem a firmą (na podstawie ustawy Prawo telekomunikacyjne) w taki sposób, by operator uznał roszczenie abonenta jako osoby poszkodowanej - tłumaczy J. Matuła.

Anna Chreptowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.