Zmarła mu żona, złodzieje ukradli komputer z jej zdjęciami ZDJĘCIA, VIDEO

Czytaj dalej
Fot. Jacek Bombor
Jacek Bombor

Zmarła mu żona, złodzieje ukradli komputer z jej zdjęciami ZDJĘCIA, VIDEO

Jacek Bombor

Mateuszowi z Rybnika 1 listopada zmarła ukochana żona, dzień później złodzieje ukradli mu komputer z jej zdjęciami. - Błagam, oddajcie, to jedyne pamiątki naszej miłości - apeluje rybniczanin. Czy złodzieje odpowiedzą na jego błagania?

Gdy rok temu na ich weselu puszczono muzykę z romansu ,,Love Story", Ewa mówiła: - Ale w filmie bohaterka przecież zmarła - ale potem się z tego śmiali, wtuleni w siebie. 1 listopada przegrała walkę z rakiem, a świat Mateusza się zawalił. Dzień później runął mu na głowę raz jeszcze: złodziej ukradł z ich domu laptop, w którym miał setki zdjęć z ukochaną: jedyne pamiątki, fragmenty ich życia. - Błagam, oddajcie mi komputer. Tam są bezcenne skarby. Zapłacę - apeluje za naszym pośrednictwem do złodziei Mateusz. I liczy na cud...

Mateusz opowiada o żonie i kradzieży komputera

Ulitujcie się nad pogrążoną w żałobie rodziną

- Błagamy o pomoc!!!! Pogrążona w żałobie rodzina prosi o zwrot lub pomoc w odnalezieniu laptopa Toshiba L300-1FB oraz dysku zewnętrznego ADATA, gdyż zawartość tych sprzętów jest bezcenna. Są na nich jedyne pamiątki po zmarłej żonie, córce, siostrze, która wiele lat borykała się z chorobą nowotworową i opuściła nas 1 listopada. Proszę, ulitujcie się nad pogrążoną w żałobie rodziną – 25-letni Mateusz Piecha z pomocą rodziny i przyjaciół rozwiesił 100 kartek z apelem na słupach, przystankach, przy sklepach, w okolicy rybnickiej dzielnicy Paruszowiec i Piaski.
Historia ich miłości mogłaby posłużyć za scenariusz pięknej komedii romantycznej…
Poznali się na początku 2012 roku w rybnickim szpitalu – od odbywał tam praktykę zawodową jako ratownik medyczny, ona – pracowała już jako lekarka na oddziale kardiologii. Od razu wpadli sobie w oko. – To była taka promienna, piękna kobieta. Blondynka, szczupła. Bardzo mi się podobała – wspomina.

Tak, to była miłość od pierwszego wejrzenia

Wiele dni flirtowali, w końcu się odważył i zaprosił ją na spacer. Spotkali się nad Zalewem Rybnickim, przyszła ze swoim psem. – Jakby on cię nie zaakceptował, to ja też – śmiała się. To było jak uderzenie pioruna. – Tak, miłość od pierwszego wejrzenia. Od dnia tamtego spaceru już się od siebie nie oddaliliśmy nawet na jeden dzień. Szybko razem zamieszkaliśmy. Dla niej nauczyłem się gotować – uśmiecha się do swoich wspomnień Mateusz. I właśnie wiele miesięcy później, podczas gotowania dla niej ulubionego dania – gulaszu – nagle się odwrócił i zapytał: wyjdziesz za mnie?
Nie miał nawet pierścionka. Zgodziła się bez wahania. Od początku nad ich szczęściem wisiał jednak cień: agresywny nowotwór złośliwy, z którym walczyła od wielu lat. I którego w wielu wcześniejszych bitwach pokonała. Po kilku miesiącach, gdy ich miłość kwitła, pojawił się nowy przerzut w ręce. Więcej badań, więcej złych informacji. Przerzuty do płuc, głowy, kolejne chemioterapie. Gdy 24 grudnia 2014 roku, w Wigilię, brali ślub, miała na głowie chustę – była w trakcie agresywnego leczenia. Ale jakoś nie dopuszczali do siebie myśli, że to się może skończyć. Ich ostatnie kilkanaście miesięcy to było przecież wybuch miłości, jak w filmie: „Love Story”.

Mateusz opowiada o żonie i kradzieży komputera

Będę na ciebie czekać po drugiej stronie

Rak jednak nie dawał za wygraną. Choć walczyła dzielnie, już dwa dni po kolejnych ciężkich operacjach wracała do pracy, do pacjentów…Chciała pomagać innym, tym żyła. Może to pokrewieństwo dusz ich połączyło – on też zawsze marzył, by jako ratownik pomagać innym…- Ale ona była w tym lepsza – komplementuje.
Kilka ostatnich miesięcy spędzili w jej domu rodzinnym przy Stawowej. Pod opieką hospicjum domowego. Nie chciał, by opuszczała dom. Wiedział, że dobrze potrafi się nią zająć. Wśród bliskich – choć lekarz nie dawał nadziei. Ostatnie tygodnie żarliwie razem się modlili. O cud. O nową metodę leczenia. Ewa przeczuwała, że może umrzeć. – Będę czekać na ciebie po drugiej stronie – szeptała mężowi. Gdy Mateusz obudził się 1 listopada obok niej, ona była już w lepszym świecie. Miała dobrą śmierć…

- Byliśmy bardzo wierzący. Na pewno trafiła do pięknego miejsca, w które tak wierzyła. Nie mam pretensji do Boga, uwolnił ją od cierpienia. Miała 34 lata, 8 operacji za sobą, wiele ciężkich chemioterapii – ociera łzy Mateusz.
Zostały wspomnienia i setki niesamowitych zdjęć, które robili sobie od początku znajomości. Na wszystkich, choć wiele robionych w szpitalu, są uśmiechnięci, szczęśliwi. 100 gigabajtów emocji, radości, szczęścia… – Zawsze byliśmy szczęśliwi, nawet w trakcie chemioterapii. Mówiła, że kiedyś będziemy się z tego śmiać, z tych zdjęć – mówił.

Wyrwałeś mi serce, proszę, oddaj komputer

Bezcenne i jedyne namacalne dowody jego miłości ukryte w komputerze, który… dzień po śmierci ktoś ukradł. Złodziej zabrał je wieczorem, 2 listopada, gdy rodzina modliła się za duszę zmarłej w kościele. Mateusz rozpacza, bo po żonie zostały mu dwa zdjęcia na telefonie komórkowym i sesja w albumie, którą zrobiła sobie jeszcze przed ślubem…
- Proszę i błagam cię: oddaj moją historię życia z żoną, bo to dla mnie bezcenne. Komputer ci oddam. Wyrwałeś mi serce, żony już nie mam, ale są wspomnienia. One ulatują, zacierają się. A zdjęcia zostaną ze mną na zawsze – prosi.
Policja szuka złodzieja, tego dnia przy ulicy Stawowej ktoś chciał się włamać do kilku domów w okolicy. Sam Mateusz następnego dnia znalazł w pobliżu porzucony przez kogoś pęk kluczy. Może należały do złodzieja? Policja przyjechała nawet z psem tropiącym, ale niestety, nie podjął śladu…
- To już kilkanaście dni. Ja nawet mogę kupić lepszy komputer sprawcom, zapłacę im. Byle tylko jakoś spróbowali oddać mi te pliki – apeluje.

Ona cały czas jest przy mnie

Na szyi nosi piękną, prostą obrączkę po żonie z wygrawerowanym swoim imieniem. On swojej nie zamierza zdejmować.
- Bo żona była dla mnie wszystkim. Kiedyś jej powiedziałem, że miłość nie ma żadnej miary. Bo ja ją kocham codziennie bardziej. I życzę każdemu, by taką miłość odnalazł w życiu. Nosząc jej obrączkę czuję, że jest cały czas przy mnie. Ja naprawdę w to wierzę – mówi.


*Alarm smogowy dla woj. śląskiego OTO ZAGROŻONE MIASTA
*Tragiczny wypadek w Czeladzi. Zginęły 2 osoby ZDJĘCIA + WIDEO
*Czy grozi Ci ślepota? ZRÓB TEST Sprawdź swoje oczy w 2 minuty
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ

Jacek Bombor

25-letnie doświadczenie w zawodzie. Zaczynałem jeszcze w Trybunie Śląskiej, która w 2004 roku połączyła się z Dziennikiem Zachodnim. Najpierw przez kilkanaście lat pracowałem w Rybniku, najpierw jako reporter, później przez 12 lat byłem szefem oddziału. Najbardziej lubię opisywać sprawy kryminalne, sądowe. Dobrze czuję się w tematyce górniczej. Obecnie jestem kierownikiem redakcji online, odpowiadam za pracę serwisu dziennikzachodni.pl.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.