Złoty jubileusz w muzycznej szkole
Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Grażyny Bacewiczówny obchodzi w tym roku złoty jubileusz. O rozmowę poprosiliśmy dyrektora Jerzego Tadeusza Szyndera, od 34 lat kierującego tą zasłużoną artystyczną placówką w Nowej Soli.
Jak to się zaczęło?
Grupa działaczy kulturalnych w Nowej Soli z kustoszem muzeum Aleksandrem Fudalejem podjęła starania o powołanie placówki kształcącej muzyków. W grupie tej był świetny organizator i pasjonat muzyki Aleksander Lisiecki, który od 1953 roku kierował Społecznym Ogniskiem Muzycznym. Pamiętam ówczesnych nauczycieli jedynie z nazwiska, byli to panowie: Zdanowicz, Dulny, Ksiuczyk, Marzec i pani Wiśniewska. Pan Lisiecki stworzył niemal gotowe fundamenty do gmachu, jaki zaczęto budować, a nazywał się Państwowa Szkoła Muzyczna. W 1967 roku decyzją Ministerstwa Kultury powołano do życia Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia. W 1976 roku szkole nadano imię wielkiej polskiej skrzypaczki, Grażyny Bacewiczówny.
Kto na początku nią kierował?
Pierwszym dyrektorem był doskonale mi znany nauczyciel muzyki Liceum Pedagogicznego, które ukończyłem w 1968 roku, prof. Jan Zaleski, chyba jedyny wówczas w Nowej Soli muzyk po Akademii Muzycznej. Wspaniały człowiek i świetny muzyk, chórmistrz i pianista, uczył też gry na mandolinie. Po nim na dwa lata kierowanie szkołą przejął Franciszek Pappelbaum. Zaproponowano mu jednak pracę w Zielonej Górze i tam przeszedł niebawem.
Pański poprzednik kierował już szkołą dłużej?
Najdłużej dyrektorem był Bogusław Stankowiak, który kierował PSM w latach 1972-1983. Tworzył on placówkę na wzór szkół w dużych miastach: kształcenie jednoczesne w zakresie nauczania ogólnego i szkoły muzycznej. Był sprzyjający klimat, krótko prowadzono to w ówczesnej Szkole Podstawowej nr 7. Ale eksperyment się nie udał. Na przeszkodzie stanęły: niezborność miejsca, czasu i przestrzeni. Po prostu zabrakło wspólnego budynku. Niebawem pan Stankowiak przeszedł do pracy naukowej w WSP Zielona Góra. Byłem jego zastępcą i mi zaproponowano objęcie stanowisko dyrektora. Propozycja była dla mnie zaskoczeniem, ale się zgodziłem i do dziś kieruję szkołą.
Szkoła zawsze odgrywała istotną rolę w życiu miasta?
Owszem, było dużo koncertów organizowanych przez szkołę i miasto. Co prawda szkoła nie jest biurem koncertowym, ale bez nich i konkursów nie dało się funkcjonować. Miał tu m.in. miejsce Ogólnopolski Konkurs Pianistyczny, w którym grało wielu znanych później pianistów jak Roman Jabłoński. Finaliści grali wspólnie z Zielonogórską Orkiestrą Symfoniczną. Odbywały się koncerty „Musica Viva”, w których brały udział takie sławy jak Jerzy Maksymiuk, Piotr Paleczny, czy Konstanty Kulka. W szkołach odbywały się zajęcia umuzykalniające. W LO wprowadził je dyrektor Józef Ratajczak. Obecnie dużym powodzeniem cieszą się koncerty uczniów PSM w muzeum miejskim.
Nie omijają was problemy finansowe...
Wymienione imprezy w dużej mierze zawdzięczamy miastu, chociaż mu nie podlegamy. Nie jesteśmy placówką samorządową, tylko państwową i pieniądze otrzymujemy z ministerstwa. Nasz budżet jest ograniczony kwotowo i etatowo. Przydałoby się, żeby ta kołdra nie była taka krótka. Często musimy zabiegać o pomoc od rodziców, organizujemy bale i koncerty. Nie prowadzimy działalności gospodarczej, ale na datki możemy liczyć. Chcemy stworzyć jak najlepsze warunki kształcenia. Pomagamy uczniom, których nie stać na zakup instrumentu, a także finansujemy wyjazdy najzdolniejszych z nich na konkursy muzyczne.
Czy doczekacie się poprawy infrastruktury?
Za mojej kadencji budynek, jaki był, taki jest, plus obiekt przy ul. Kołłątaja. Na bieżąco remontujemy oba budynki: wymiana dachu, kanalizacji, ogrzewania, parkingi, ogrodzenia. Robimy tyle, na ile nas stać. Czekamy jednak na przeprowadzkę i najbardziej nadającym się do naszej działalności byłby obecny gmach MOPS-u w parku „Odry”. Decyzja należy do ministerstwa, które musi znaleźć pieniądze na remont. Wszystko byłoby w jednym bardzo atrakcyjnym miejscu. Byłaby pełna integracja, bezpieczeństwo, ułatwione zarządzanie. Obecnie do zajęć przystosowujemy nawet pomieszczenia w piwnicy budynku przy ul. Zjednoczenia.
Życzymy jak najszybszej poprawy warunków pracy. Najlepiej, gdyby nastąpiło to w roku Jubileuszu. Byłby to świetny prezent dla szkoły.