Zaraz zacznie się msza o uwolnienie, czyli nabożeństwo z udziałem osób opętanych. Przed wejściem ktoś wyje i syczy, wygina się, jak wąż. ZŁO nie pozwala mu przekroczyć progu kościoła.
Zwykły dzień tygodnia, prawie wieczór, zimno się robi, a do kościoła ściągają tłumy. Koleżanka mnie ostrzega, że nawet, jak zobaczę coś dziwnego, to nie mam się przyglądać. Przed dziwnymi dźwiękami też mnie przestrzega.
Ona wie, co się czasem niebywałego dzieje na mszach o uwolnienie, bo regularnie na nie chodzi. - Słuchaj, musisz być pewna, że chcesz pójść ze mną. Żebyś potem nie miała pretensji, dokąd cię zabrałam.
Chciałam. Więc poszłyśmy.
To nabożeństwa, w których uczestniczą m.in. opętani lub ci, co do których podejrzewa się, że ich zło omotało. Ksiądz egzorcysta ma z nich to zło wypędzić.
Za parę minut rozpocznie się msza, a wszystkie ławki już są zajęte. Koleżanka opowiada: - Kiedyś było tak, że przy wejściu do kościoła stało dwóch mężczyzn i kobieta. Nie umieli poradzić sobie z chorym człowiekiem. Atakował ich.
Chorym, czyli opętanym. - Ten człowiek wił się jak wąż. Syczał, jęczał, kopał, wyrywał się, gryzł. Tak bardzo wzbraniał się przed wejściem do kościoła. Szatan, który zawładnął jego umysłem, dopadł też jego ciało. To on daje człowiekowi taką siłę fizyczną. Nie chce dopuścić, żeby opętany wszedł do kościoła.
Siła nie pozwala wejść
Czasem jest tak, że wierni (a przynajmniej uważający się za wierzących), idą na mszę o uzdrowienie, ale tuż przed wejściem do świątyni odwracają się i wracają do domu. Bywa też, że osoba wejdzie do środka, uczestniczy we mszy z udziałem egzorcysty, ale gdy idzie do komunii - to nagle, kiedy znajduje się tuż przy księdzu, odwraca się i wybiega z kościoła. Zło, które siedzi w kimś takim, nie miało tyle mocy, żeby powstrzymać go od wejścia do Domu Bożego, ale sprawiło, że cofnęło go z kolejki do komunii.
Zaczyna się msza - po polsku (są też msze o uzdrowienie prowadzone w innych językach). Zaczynam się bać, bo słychać jęki. Tak, jakby ktoś się wygłupiał i specjalnie przeszkadzał. Z tyłu, może ze dwie ławki za mną, dochodzi: łuuuuu i łuuuuu. Ludzie z chorymi duszami, mimowolnie, wydobywają głosy z siebie.
Z innych części świątyni dochodzą podobne odgłosy. Są momenty, gdy jęki, syki i inne warczenia słychać o wiele głośniej. Na przykład wtedy, gdy ksiądz podnosi hostię. Słychać też, jakby ktoś wali w kraty. Jakby szarpał. Cały czas. Patrzę na znajomą.- Potem ci powiem, co to jest - rzuca.
Idziemy do komunii. Znowu się boję. Tym razem tego, że kiedy będę coraz bliżej księdza, to nagle się odwrócę... Dałam radę; doszłam, komunię dostałam. Wracam, patrzę, a po prawej stronie, za kratami (te pewnie stanowią zabezpieczenie przed złodziejami, którzy chcieliby okraść ołtarz) przy bocznym wejściu do kościoła - rzuca się człowiek. Teraz wiem, że to on przez pół mszy hałasował i próbował wydostać się zza krat. Jacyś ludzie, chyba straż kościelna, próbuje go przytrzymać, a on ciągle napiera. Jest spocony, zmęczony, zamiast oczu widać same białka. Wyrywa się i - ten moment zapamiętam do końca życia - unosi się ciut nad ziemią.
Diabła wypędzanie
Wracam do ławki, ale już nie umiem skupić się na modlitwie. Boję się już tak serio.
- Nie ma czego - twierdzi koleżanka, z którą przyszłam. - To, że ksiądz modlitwą wypędza z kogoś diabła, nie znaczy, że ten wypędzony diabeł wniknie w inną osobę.
Dodaje: - Tym razem nie było strasznie. Kiedyś babka, siedząca obok mnie, zaczęła mówić w jakimś niezrozumiałym języku. Nagle zgięła się na pół, do tyłu. Straż ją obezwładniła, wyprowadziła.
Podobne msze odbywają się w bydgoskich „klaryskach”. Bardziej przerażające widoki są w Przeprośnej Górce pod Częstochową. Ojciec Daniel, jeden z najbardziej znanych egzorcystów na świecie, regularnie odprawia tam nabożeństwa. A para z Bydgoszczy regularnie tam jeździ. Wspominają: - Dziewczyna stała obok nas i od razu upadła. 10 mężczyzn nie mogło jej podnieść. A ona może ważyła 50 kilogramów. Siła ciągnęła ją w dół.
Ta sama para była w miniony poniedziałek na specjalnym pokazie filmu „Uwolnij mnie” autorstwa Michała Kondrata. Seans o pracy egzorcystów można było obejrzeć w Domu Jubileuszowym w bydgoskim Fordonie. - Film nie był taki straszny. To, co widzieliśmy na żywo, przypominało sceny z horroru.
W Polsce blisko 90 księży-egzorcystów uwalnia chorych od opętania (w kościele katolickim egzorcystą nie może być osoba świecka). Stworzono nawet pewnego rodzaju ranking województw, w których osób opętanych, zniewolonych przez demona, jest najwięcej. Kujawsko-Pomorskie znajduje się na 4. miejscu na 16 województw. W naszym regionie mieszka 30 zdiagnozowanych (o ile tak to można określić) opętanych.
Nie ma prostej diagnozy opętania, ale są objawy: lęki, jęki, dziwny i dziki wzrok, mówienie w niezrozumiałym języku. Bywają też notoryczne sprośne myśli, namawianie do grzechu (choćby pobicia kogoś, kradzieży), niszczenie Biblii i krzyża, koszmary senne, duszności, chwilowy paraliż, ślinotok.
Niekiedy na naszą prośbę szatan wprowadza się do naszej głowy i ciała. Ludzie nieświadomie przyciągają go do siebie, gdy np. wywołując duchy albo bawiąc się we wróżenie czy jasnowidzenie.
Rodzina może zaprowadzić chorego do psychologa lub psychiatry (chory rzadko kiedy jest na tyle świadomy swojego stanu, że decyduje sam udać się do specjalisty).
Albo właśnie do kościoła.
Umysł i ciało
Trzeba jednak rozgraniczyć kompetencje psychiatry i egzorcysty. Pierwszy leczy umysł pacjenta. Drugi - umysł i ciało, gdyż szatan, który wstąpił w człowieka, grasuje i w jego rozumie, i w ciele.
Można zgłosić się do księdza-egzorcysty. Tacy kapłani są w każdej diecezji, np. na terenie diecezji bydgoskiej jest trzech egzorcystów diecezjalnych.
Ks. Leszek Grzela, kapelan Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu, podkreślał kiedyś na łamach „Pomorskiej”, że spotkał wielu pacjentów, którzy uważali się za opętanych, a faktycznie byli chorzy. - Jeśli będą istotne przesłanki, mogę prosić o wsparcie egzorcystę - mówił. - Znam przypadek z innego szpitala, gdzie lekarz uznał pacjenta za zdrowego psychicznie i zalecił kontakt z egzorcystą. Takich sytuacji może być więcej i trzeba być na nie przygotowanym. Opętania nie wolno lekceważyć, bo największym zwycięstwem szatana jest to, że ludzie nie wierzą.
Trzeba się modlić.
Nie chodzi o to, żeby modlić się bardzo często i bardzo długo, tylko, żeby modlić się głęboko, a więc w przekonaniu, że Pan Bóg nas wysłucha.
Do sądu w Toruniu wpłynął niedawno akt oskarżenia przeciw 52-latce. Zarzuca się jej znęcanie nad najbliższą rodziną. Kobieta przekonywała, że demony opanowały jej córkę i męża.