W ostatnich dniach w „GL” poruszyliśmy temat budowy nowoczesnego dużego targowiska, którym zarządzałoby miasto. Wygląda na to, że te plany na razie zostały odłożone na półkę. Ale radny Sławomir Kotylak przedstawił inną propozycję: kilku małych ryneczków w Zielonej Górze. – Mają swój klimat, a ich funkcjonowanie wsparłoby lokalny biznes – przekonuje polityk Koalicji Obywatelskiej.
Co z budową nowego targowiska w Zielonej Górze?
Targowisko przy ul. Owocowej to bardzo popularne miejsce w Zielonej Górze. Mieszkańcy przychodzą tutaj trzy razy w tygodniu, aby zakupić świeże warzywa, owoce, mięso. Na miejscu można bez większego problemu dostać też ubrania lub kwiaty ogrodowe.
Choć nie widać tego w dzień targowy to jednak czas odcisnął swoje piętno na infrastrukturze targowiska – nie brakuje tutaj starych blaszaków, obdrapanych stołów czy budek. Niektórzy mieszkańcy mówią wprost: ten ryneczek straszy! Nie bez znaczenia jest również fakt, że dojazd na targowisko przy ul. Owocowej bywa często bardzo problematyczny. W dzień targowy jednokierunkowa ul. Fabryczna często jest zakorkowana a zaparkowanie samochodu w pobliżu bywa niemożliwe.
Prezydent Janusz Kubicki przedstawił w zeszłym roku pomysł, aby stworzyć nowy miejski plac targowy, z odpowiednim parkingiem i zapleczem sanitarnym. Po pandemii koronawirusa cała inicjatywa znalazła się jednak w zawieszeniu… - Były pewne przymiarki do tego tematu, ale prawda jest taka, że po covidzie mamy w mieście tysiąc innych problemów. Ta kwestia nie jest obecnie dla nas najważniejsza – tłumaczy prezydent Janusz Kubicki.
„Rynek na ul. Owocowej to ostoja czegoś naturalnego”
Jak całą sytuację komentują zielonogórzanie? Miejsce na ul. Owocowej jest, a właściwie było, bardzo dobre. Ale dzięki opieszałości Społem (właściciel terenu – przyp. red.) jest jak jest – twierdzi nasza Czytelniczka. Ale jednocześnie zadaje pewne pytania. Dlaczego miasto sprzedało przyległy teren na ul. Przemysłowej? Dlaczego Społem nie pozyskało dużej hali zaraz za płotem targowiska? Dlaczego prezydent nie zmusił właściciela do działań naprawczych na targowisku? Te pytania można mnożyć. Efekt jest taki, że w centrum 150 tys. miasta znajduje się ruina.
Nieco inaczej do tematu podchodzi pani Liliana. - Rynek na ul. Owocowej to ostoja czegoś naturalnego. Jest tu zapach warzyw, a że trochę brudno to niema znaczenia. Zostawić, nie upiększać na siłę, targ ma swój niepowtarzalny klimat. Zobaczcie, co zrobili z rynkiem na ul. Anieli Krzywoń: nuda, cisza, rynek bez wyrazu – przekonuje kobieta.
Podobnie myśli pani Helena: - Targowisko na ul. Owocowej jest potrzebne. Nie należy go przenosić tylko wyremontować. To miejsce jest blisko dla każdego.
Sieć małych targowisk alternatywą?
Swoją propozycję w tym temacie ma również radny Sławomir Kotylak z KO. - Proponuję stworzenie kilku małych targowisk w Zielonej Górze – twierdzi Kotylak. – Już w 2017 roku prezydent Kubicki stwierdził, że „ul. Owocowa nie ma perspektyw” i marzy o „normalnym, porządnym targowisku”. Wystosowałem trzy interpelacje w tej sprawie, w których zachęcałem prezydenta do podjęcia współpracy w zamiarze wyznaczenia dogodnych dla mieszkańców lokalizacji. Niestety, bez skutku.
Radny proponuje cztery miejsca, gdzie mogłyby się znaleźć małe ryneczki. – Na przykład przy ulicach Działkowej, Prostej, Piastowskiej i Wrocławskiej – wylicza. - Liczę na uwagi mieszkańców i przeprowadzenie konsultacji społecznych mających na celu wypracowanie rozwiązań, które będą uwzględniały potrzeby społeczności lokalnej w zakresie stworzenia małych targowisk. Mają one swój klimat, a ich funkcjonowanie wsparłoby lokalny biznes – przekonuje Kotylak.
Co warto przypomnieć miasto w przeszłości stworzyło już niewielki plac targowy w centrum Zielonej Góry, tuż przy galerii Pod Topolami. Niestety, odkąd zamknięto centrum handlowe bardzo rzadko można było spotkać tam sprzedających…