Zełenski. Pierwsza w Polsce biografia ukraińskiego prezydenta. Życie prywatne, kariera artystyczna, polityczne przywództwo
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, od kilku miesięcy jest na ustach całego świata. Ile wiemy o charyzmatycznym przywódcy, którego niezłomna walka z rosyjskim agresorem budzi powszechny szacunek? Pierwsza w Polsce biografia ukraińskiego prezydenta "Zełenski" autorstwa Wojciecha Rogacina, redaktora naczelnego dziennika "Polska Times", ukaże się 18 maja nakładem wydawnictwa Wielka Litera. Dziś zamieszczamy fragment tej książki.
Już teraz historia życia Zełenskiego to fascynujący zapis dojrzewania do roli, o którą jeszcze kilka miesięcy temu nikt by go nie podejrzewał. Od popularnego aktora komediowego do przywódcy państwa, które odważnie przeciwstawiło się rosyjskiej agresji. Prezydent, który stał się mężem stanu oraz symbolem walki o wartości demokratyczne, podziwiany i już naśladowany przez polityków na całym świecie.
Napisana przez Wojciecha Rogacina biografia "Zełenski" pokazuje, w jaki sposób przywódca Ukrainy, cieszący się wielkim szacunkiem na całym świecie stał się taką postacią. Książka opisuje, jak wyglądało dzieciństwo prezydenta Ukrainy, jego dom rodzinny oraz relacje z rówieśnikami. W jaki sposób żydowskie pochodzenie wpłynęło na jego dalsze wybory\. Co mówili o nim ci, którzy go znali, zanim zyskał sławę. Jak wyglądała jego droga do kariery aktorskiej, a nawet celebryckiej. Jakie są najważniejsze cechy osobowości Zełenskiego. Co mówił sam o sobie, o swoim stosunku do świata i ludzi.
Książka opowiada też o niezwykle ważnej postaci, bez której nie byłoby Zełenskiego takiego, jakim go znamy - jego żonie, miłości od lat młodzieńczych. Kim jest jego żona Ołena, dotrzymująca mu kroku i równie charyzmatyczna pierwsza dama Ukrainy, która o tym, że mąż kandyduje na urząd prezydenta, dowiedziała się z sylwestrowego programu live? Kiedy i dlaczego Zełenski zdecydował się wkroczyć do świata polityki? W jaki sposób zdobył tak ogromne poparcie społeczne? Jakim przywódcą był przed wybuchem wojny? A przede wszystkim: jaki jest w życiu prywatnym i czy oliwkowy to naprawdę jego ulubiony kolor.
Biografia "Zełenski" opowiada o kulisach wielu znanych powszechnie wydarzeń i o tych nieznanych historiach. O anegdotach z wielkiego świata polityki i własnego podwórka. O ogromnym przywiązaniu do rodziny i wielkiej miłości do żony. Żartach i opowieściach z czasów kabaretowej działalności. O niezwykłej drodze przebytej od studenta prawa, rozśmieszającego cały kraj aktora i kabareciarza, po przywódcę politycznego, z którym liczą się najważniejsi zachodni politycy, śledzonego przez miliony osób na Instagramie.
Przedstawiamy fragment biografii "Zełenski":
Kabaret
Tut buw Wowa Ze („Tu był Wowa Z.”) – taki napis po ukraińsku krótko po tym, jak Zełenski został prezydentem, ktoś nabazgrał białą kredą przy drzwiach wejściowych do dawnego Centrum Kultury „Współczesny” przy Alei Gagarina 46 w Krzywym Rogu.
Wowa to zdrobnienie od imienia Wołodia – Wołodymyr. Ze to inicjał nazwiska Zełenski. Właśnie tu początkujący student prawa ekonomicznego Wołodia Zełenski wraz z kolegami układał pierwsze żarty do studenckiego kabaretu.
W drugiej dekadzie obecnego stulecia budynek centrum, zbudowany jeszcze w socjalistycznej architekturze czasów sowieckich, został zamknięty na głucho. Przed drzwiami wejściowymi walały się kawałki szkła z wybitych szyb. Wciąż dobrze zachował się mural w kolorach umbry i beżu, w konwencji sowieckiej sztuki ulicznej, ukazujący ludzi pracy, mężczyzn i kobiety w strojach, które nawiązują do ludowej kultury ukraińskiej. Pod muralem wymalowano współczesne graffiti.
Switłana Sowa była kierowniczką miejscowej kawiarni. Pamięta, że studenci – wśród nich Zełenski – przychodzili tu, ale prawie nigdy nic nie kupowali, bo nie mieli pieniędzy. Nikt ich jednak nie wyganiał – stanowili miłe i wesołe towarzystwo. Kiedy już coś zamawiali, Wołodia Zełenski brał bułkę zapiekaną z serem. W rozmowie z telewizją TSN Sowa wspomina, że to była jego ulubiona potrawa.
Pamięta też jeden z pierwszych żartów, którymi ją tu rozbawił. Gdy podeszła do stolika, zagadnął ją:
– A wie pani, jak zostać gwiazdą?
– Nie wiem.
Wowa wstał, stanął w rozkroku i rozłożył ręce szeroko na boki, wyprostował głowę.
– Ot i gwiazda – powiedział.
Czy już wtedy przeczuwał, że w ciągu kilku lat zostanie najbardziej rozpoznawalną postacią show-biznesu w Ukrainie i zyska wielką popularność w innych krajach byłego Związku Sowieckiego, także w Rosji? Mógł marzyć o takiej przyszłości. Nie wiedział, jak potoczy się jego kariera, jednak – jak zawsze, tak i tym razem – stawiał sobie zadania wymagające wysiłku. Takim wyzwaniem było wstąpienie na pierwszym roku studiów do Studenckiego Teatru Miniatur Estradowych – STEM [Studentskyj Teatr Estradnych Miniatiur].
Jak mówił później w wywiadach, sukcesy osiągnął dzięki własnej pracy i determinacji. Dodać trzeba jeszcze jedno – dzięki odwadze podejmowania ryzyka, którego się nie bał, gdy widział szansę na sukces. Być może ta cecha jest najważniejsza w całej jego karierze – w show-biznesie i później, w polityce. Studencki Teatr Miniatur Estradowych był pierwszym sprawdzianem jego talentu.
W STEM występowali, przygotowywali program na studenckie konkursy. W końcu zawiodło ich to do progów prawdziwego show-biznesu – KWN.
To były romantyczne i szalone lata. Studenci z kabaretu zbierali się w rodzinnych domach i w swoich pokojach, a czasami na balkonach i do białego rana wymyślali skecze, piosenki, układali program. – Och, jego przyjaciele byli tu przez cały czas! Tutaj, w salonie i w jego pokoju odbywały się próby. Najpierw szkolnego KWN, a następnie w instytucie – opowiadała Rimma Zełenska „KP w Ukrainie”. – Czasami brali gitarę i coś komponowali. Przesiadywali tu bez końca – jedli, nocowali – opowiadała pani Rimma.
KWN - Klub Zabawnych i Pomysłowych (z ros. Kłub Wiesiołych i Nachodcziwych) to już była wysoka liga – prawdziwy test zdolności Zełenskiego i droga do sławy. Aby to pojąć, trzeba zrozumieć, czym jest i był ten program dla telewidzów w Rosji i krajach powstałych po rozpadzie ZSRR.
Ten telewizyjny show powstał w 1961 roku, jeszcze w Związku Sowieckim. Jako jedna z nielicznych audycji
rozrywkowych na obszarze ZSRR program KWN szybko zaczął przyciągać przed ekrany wielką widownię. Od początku występują w nim amatorskie zespoły młodzieżowe, głównie studenckie, które rywalizują o zwycięstwo, przedstawiając dowcipne stand-upy, odpowiadając na zabawne pytania, odgrywając skecze i pokazując wielkie spektakle z udziałem dziesiątków aktorów i tancerzy. Jeden z punktów konkursu polega na tym, że dana drużyna musi dowcipnie odpowiedzieć na pytania zadane przez inną. A to wymaga niezwykłej inteligencji, ciętego humoru i błyskawicznej reakcji.
Ten niezwykle popularny program zawieszono w 1972 roku, gdyż studenckie żarty zaczęły się wymykać komunistycznej cenzurze spod kontroli i mogły wywołać niepożądane nastroje. KWN wrócił na antenę dopiero w 1986 roku, kiedy Michaił Gorbaczow ogłosił pierestrojkę i poluzowanie żelaznego ucisku aparatu przymusu.
Widzowie tylko na to czekali. Popularność KWN odżyła z ogromną siłą, a program został pomyślany jako turniej grup kabaretowych. Zespoły w różnych częściach Rosji, ale i spoza jej granic, rywalizują w regionalnych ligach o awans do Premier Ligi, a stamtąd – sami najlepsi – trafiają do Ligi Wyższej, transmitowanej na całym rosyjskojęzycznym obszarze posowieckim. Finał, w którym najlepsze drużyny walczą o laur zwycięstwa, ogląda na żywo nawet około pięciu milionów telewidzów. To niemal tyle, co edycje amerykańskiego Mam Talent z 2020 i 2021 roku.
KWN jest ogromnie popularny nie tylko w Rosji, ale też w krajach dawnego ZSRR, w których język rosyjski jest wciąż powszechny. Wysoka oglądalność sprawia, że przy KWN lansują się też politycy. W latach 90. na finałowej gali w Moskwie pojawiał się Borys Jelcyn, a w 2013 roku z finalistami programu na estradzie pokazał się Władimir Putin.
Wśród byłych laureatów również roi się od znanych postaci estradowych Rosji i krajów ościennych. Byli nimi między innymi białoruski piosenkarz Petr Elfimow, który potem reprezentował swój kraj na festiwalu piosenki Eurowizji w Moskwie w 2009 roku, Leonid Słucki – późniejszy trener wielu znanych klubów piłkarskich, czy Giennadij Ziuganow, który później zostanie liderem partii komunistycznej Rosji w latach 90. Jednym słowem, udział w finale KWN dawał natychmiastową rozpoznawalność w całym rosyjskojęzycznym obszarze posowieckim.
Wołodymyr Zełenski trafił do KWN przede wszystkim dlatego, że zawsze chciał czegoś więcej. Być może właśnie ta cecha popchnęła go później w kierunku rywalizacji o najwyższe stanowisko w kraju. Wtedy jednak, w połowie lat 90., marzył, by zostać gwiazdą estrady. Marzenia nabrały realnego wymiaru dzięki pewnemu spotkaniu, do którego doszło w Krzywym Rogu w 1995 roku.
Po jednym z występów do Zełenskiego podeszli bracia Borys i Serhij Szefirowie – oni również wywodzili się z Krzywego Rogu, a działali w zespole kabaretowym Krzywy Róg Tramps oraz Zaporoże-Krzywy Róg-Tranzyt.
– Pogadajmy o współpracy – zaproponowali. – Podobał się nam wasz program. Dołączcie do nas i grajmy w jednym zespole. Mamy szansę podbić ligę KWN – przekonywali.
Bracia Szefirowie byli znacznie starsi od Wołodii, studenta pierwszego roku – Borys miał wtedy 35 lat, Serhij – 31. Pochodzili z rodziny inteligenckiej, podobnie jak Zełenski. Nachman Szefir, ich ojciec, był absolwentem Instytutu Górnictwa w Krzywym Rogu i wynalazcą. W czasie wojny walczył w Armii Czerwonej, a po wojnie – przeciw banderowcom w Zachodniej Ukrainie. Jak pisze Serhij Rudenko w książce Zełenski bez makijażu [Zelenskij bez hrymu], Nachmanowi – podobnie jak Ołeksandrowi Zełenskiemu – marzyło się, że synowie zdobędą godne wykształcenie i będą piastować ważne stanowiska.
Oni śnili o karierze w show biznesie. Mieli ambicje, by wystąpić w finale KWN. Bracia Szefirowie czuli jednak, że w ich zespole brakuje świeżej krwi. W 1995 roku bacznie przyglądali się studenckiemu teatrowi STEM, w którym występował Wołodia, świeżo upieczony student.
– W pewnym momencie „staruszkowie” z zespołu Tranzyt uznali, że trzeba odmłodzić zespół – wspominał później Serhij Szefir. Poczuli, że brakuje im sił, nowych pomysłów, kreatywności.
Wołodia Zełenski, który miał dar pisania scenariuszy, był podekscytowany propozycją braci Szefirów. Jednak koledzy z grupy STEM podeszli do sprawy sceptycznie.
– Artyści z Tranzytu byli starsi, doświadczeni, chcieli wnieść coś ożywczego do swojego zespołu i dlatego wystąpili z taką ofertą – wspominał Zełenski. Już wtedy widział, że połączenie wiązało się z ryzykiem, ale było też szansą. Więcej kreatywnych ludzi to potencjalnie bogatszy i bardziej różnorodny program, lepsze pomysły, większa szansa na sukcesy w upragnionej lidze KWN. Można się wybić i pokazać naprawdę szerokiej publiczności. Pod warunkiem, że jesteś dobry. W przeciwnym razie ryzykujesz marginalizację.
Wołodia wiedział, że jest dobry. A dodatkowo nigdy nie bał się ryzyka. I podobnie jak w latach szkolnych, tu również chciał być pierwszy.
Książka "Zełenski" ukaże się nakładem wydawnictwa Wielka Litera: www.wielkalitera.pl
O Autorze
Wojciech Rogacin – jest redaktorem naczelnym dziennika „Polska Times”, który współtworzył w latach 2006-2007. Odpowiadał wówczas m.in. za współpracę z brytyjskim dziennikiem "The Times". Współtworzył również Agencję Informacyjną Polska Press. W ciągu 30 lat kariery dziennikarskiej zajmował się w głównej mierze zagadnieniami zagranicznymi, począwszy od krajów powstałych po rozpadzie ZSRR, po Bliski Wschód i Stany Zjednoczone. Wcześniej był korespondentem „Newsweeka” podczas wojny w Iraku w latach 2003–2004. Pracował też między innymi jako dziennikarz działu zagranicznego w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweek Polska”.
Związany z Uniwersytetem SWPS w Warszawie, gdzie prowadzi warsztaty dziennikarskie. Jest współautorem książki „Korespondenci PL” (wraz z Dorotą Kowalską - red.) o polskich reporterach wojennych.