Dla triathlonisty problemy życia codziennego wyglądają inaczej. Kto zmierzy się z pływaniem, jazdą rowerem a na końcu biegiem, na jakimkolwiek dystansie triatlonu, będzie patrzył na życie w inny sposób. Triathlon nas wzbogaca jako ludzi - mówi Tomasz Chudewniak ze Stegny. - Tak to czuję.
26-letni mieszkaniec Stegny ukończył wrześniowy Castle Triathlon w Malborku na dystansie iron mana - 3,86 km pływania, 180,2 km jazdy rowerem i 42,195 km biegu. Na tym dystansie był to debiut Tomasza Chudewniaka i w tej sytuacji liczyło się samo ukończenie triathlonu. Mieszkaniec Stegny zrobił to jednak w znakomitym stylu. Był piąty w kategorii open i pierwszy w kategorii wiekowej, do 29 lat.
Dla wielu osób już samo przeczytanie opisu triathlonowych zmagań wzbudza pewnego rodzaju dyskomfort czy niedowierzanie: “tego się nie da zrobić”, “normalny człowiek nie jest w stanie przebiec, przepłynąć, przejechać rowerem takiego dystansu, a co dopiero wszystko na raz”. - Pozytywne nastawienie, podejście przeciwne do “nie da się” to część zmagań sportowca, nawet sportowca amatora - podkreśla Tomasz Chudewniak. - Trzeba skupić się na zadaniu, na pokonaniu przeszkód, na wyzwaniu, na rywalizacji, nawet z własnymi słabościami. Dlatego mówiłem o tym wzbogaceniu, że każdy powinien uprawiać sport, nawet rekreacyjnie.
Jak to się zaczęło
- Od zawsze byłem związany ze sportem, z ruchem - mówi Tomasz Chudewniak. - Odkąd pamiętam biegałem, grałem w piłkę, pływałem. Wolny czas spędzałem na podwórku, trochę to wyglądało inaczej niż dziś, nie było tylu komputerów, telefonów takich jak dziś, dzieciaki nie miały w domu co robić. Kiedy byłem w liceum biegałem dla zdrowia, najpierw 2 km, potem 5 km. To był graniczny dystans. Bardzo lubię biegać, to moja “koronna dyscyplina” ale 5 km nie przekraczałem. Może po prostu myślałem, że się “nie da”? Wszystko zmieniło się, kiedy skończyłem edukację i trafiłem do straży pożarnej (mieszkaniec Stegny służy w jednostce w Nowym Dworze Gdańskim). W jednostce spotkał Roberta Karasia, który w 2015 został mistrzem świata straży pożarnych w triathlonie. Dla Tomasza Chudewniaka to był przełom.
- Umówiliśmy się, że pobiegniemy 10 km - opowiada Tomasz Chudewniak. - To było złamanie mojej wewnętrznej granicy, bo nie bardzo wierzyłem, że dam radę. Udało się jednak. Uwierzyłem, że jestem w stanie zrobić więcej, a Robert Karaś stał się moim mentorem, trenerem.
Tomasz Chudewniak rozpoczął regularne treningi. Biegał sam, po lesie, nikt nawet nie wiedział, że realizuje bardziej na poważnie, swoją sportową pasję. - Biegałem, ale czegoś mi brakowało, więc pod koniec grudnia 2014 r. podjąłem decyzję o trenowaniu triathlonu - mówi Tomasz Chudewniak. - W maju 2015 r. wystartowałem w pierwszych swoich zawodach. Była to 1/4 dystansu Iron Man (ang. Żelazny Człowiek). Ukończyłem zawody, z tego bardzo się cieszyłem. Nie goniłem za wynikiem, udało mi się wykręcić 2 godz. 20 min. Zająłem 63 miejsce na 1500 startujących. Jak na debiut było bardzo dobrze. Kiedy ukończyłem te zawody, to już wiedziałem, że chcę więcej.
Po czterech miesiącach przygotowań, we wrześniu 2015, były kolejne zawody, tym razem połówka iron mana. Cichy plan był na złamanie 5 godzin i to też się udało. Przyszedł więc czas na kolejny etap - pełnego iron mana.
Triathlon
Triathlon to stosunkowo nowa dyscyplina, opracowana w USA w latach 80 XX wieku. Początkowo połączenie pływania, jazdy rowerem i biegania było metodą treningową lekkoatletów. Bardzo skuteczna metoda, z czasem stała się osobną dyscypliną sportową, obecnie jest w programie igrzysk olimpijskich (odmiana olimpijska triathlonu różni się nieco od iron mana). W koronnym dystansie ironmana płynie się 3,86 km, następnie trzeba wskoczyć na rower i przejechać 180,2 km, a potem przebiec i 42,195 km (bez przerw odpoczynkowych). Bez dwóch zdań nie jest to łatwe, wymaga olbrzymiej eneregii, wiedzy o żywieniu, suplementacji, umiejętności sportowych. Na pełnych obrotach jest się niemal 10 godzin, prawie pół doby. - Nie ma się co oszukiwać, trzeba zrobić 15 godzin treningu tygodniowo - mówi Tomasz Chudewniak. - Trzeba to pogodzić z pracą zawodową, z życiem rodzinnym. Wydaje się to trudne i rzeczywiście jest. Jednak przy odpowiednim planowaniu da się to zrobić. Przykład? W dniu treningu kolarskiego wstawałem o 4 rano, jadłem śniadanie, wsiadałem na rower, jechałem z rodzinnej Stegny do Malborka a potem z powrotem, do Nowego Dworu Gd., do pracy w straży. Generalnie trzeba trenować codziennie, oczywiście wszystkie trzy dyscypliny triathlonowe, plus do tego ćwiczenia gimnastyczne, siłowe. Bywało tak, że szukałem miejsc, gdzie można byłoby popływać, więc z żoną jeździliśmy na wycieczki, ja trenowałem, żona mi kibicowała, czasami przyłączała się do treningu. Generalnie bardzo mnie wspierała, cierpliwie znosiła moje przygotowania. Bardzo jej dziękuję.
Jeszcze przed ostateczną próbą startu na pełnym iron manie Tomasz Chudewniak “zrobił” jeszcze zawody połówki iron mana, dwa razy ćwiartkę a także maraton Straży Pożarnych, w którym zabrakło mieszkańcowi Stegny trzech minut do podium. - Starty te traktowałem treningowo, ale też trochę towarzysko. Zazwyczaj trenuję w samotności, a lubię rywalizację, możliwość sprawdzenia się, ale też poznania innych zawodników, porozmawiania - tłumaczy Chudewniak. - Ważne jest doświadczenie, przygotowanie pod siebie odpowiedniej taktyki. Np. straty w pływaniu można odrobić na rowerze, lub w bieganiu. Można też wyrobić sobie przewagę na ulubionych dyscyplinach, ale trzeba uważać, by nie się nie przeforsować.
Żelazny Człowiek
We wrześniu przychodzi wielki dzień. Po sąsiedzku, w Malborku, organizują Castle Triathlon. Tomasz Chudewniak chce spełnić swój cel, pokonanie pełnego dystansu iron mana. - Był lekki stres, musiałem opanować adrenalinę - opowiada Tomasz Chudewniak. - Każdy sportowiec musi się z tym mierzyć, ale “głowa mi zagrała”.
Mówi się, że w większości dyscyplin to właśnie mentalne przygotowanie stanowi o zwycięstwie, że 50 proc. sukcesu to nie mięśnie, serce i płuca, ale właśnie umysł, stanowi o sukcesie. Naturalną reakcją, gdy cię wszystko boli, gdy jest ci zimno, jest autosugestia: odpuść, zrezygnuj.
- Głowa też musi być wytrenowana, przygotowana do wysiłku - mówi Żelazny Człowiek ze Stegny. - Przed startem najlepiej się czymś zająć, sprawdzić sprzęt, dopompować koła w rowerze. Ja radzę sobie dobrym przygotowaniem. Jestem dobrze przygotowany, uczciwie “tyrałem” na treningach, zrobiłem plan przygotowań, jestem spokojniejszy, bardziej pewny, mogę walczyć. W czasie zawodów nie wolno poddawać się myślom w stylu: na co mi to wszystko, nie myśleć, co będzie jak zacznie mnie boleć, nie martwić się dystansem. Trzeba myśleć, że wszystko będzie dobrze.
Mieszkaniec Stegny pokonał iron mana w Malborku w 9 godzin, 58 minut, 50 sekund, odpowiednio 1,08 godz. pływania, 5 godz. 20 min. jazdy rowerem, 3 godz. 22 min. biegu.
- W czasie pływania, na dwóch ostatnich pętlach w Nogacie nogi już mi marzły, ale rower dobrze mi poszedł - mówi Tomasz Chudewniak. - Dobrze mi się jechało, jadłem żele energetyczne, piłem napoje izotoniczne - tu wszystko miałem zaplanowane. Gdy zsiadłem z roweru, czułem się mocny, nic mnie nie bolało, nie byłem głodny. Na 30 km maratonu pomyślałem, że mogę spróbować złamać czas 10 godzin. 12 kilometrów od mety zacząłem przyśpieszać. Udało się, maraton był w dobrym czasie, swój cel zrealizowałem. Wiem, że bliscy kibicowali mi na trasie, ale ja tego nie słyszałem.
Co się czuje na mecie iron mana?
- To takie uczucie, że... zrobiłeś coś, o czym wcześniej marzyłeś. Ogromna satysfakcja, radość, że twoja ciężka praca nie poszła na marne, że osiągnąłeś cel. Oczywiście wszystko cię boli, padasz ze zmęczenia, ale nie da się tego opisać. Po zawodach jednak dostałem 2 dni wolnego, zregenerowałem się, organizm wrócił do normy. Została radość, optymizm, pozytywne nastawienie, ale też wewnętrzne zdyscyplinowanie, ambicja, umiejętność radzenia sobie z największymi wyzwaniami i organizacja.
Jeszcze więcej
Żona, najbliżsi Tomasza Chudewniaka muszą znów uzbroić się w cierpliwość. Zawodnik ze Stegny jest bardzo młody wiekiem jak na triathlonistę, co daje możliwości sportowego rozwoju.
- Nie mówię głośno o celach, robię swoje bez rozgłosu, ale plan jest taki, by wystartować w Mistrzostwach Polski w iron manie, spróbować swoich sił na wyższym poziomie. Będą też inne starty, na krótszych dystansach. O czym marzę? - Przydałby się sparingpartner, ktoś w regionie, kto chciałby popróbować sił w triathlonie, chciałby potrenować. Przydałby się też bardziej profesjonalny rower. Mam zwykły rower, który daje radę, ale jeśli chcę rywalizować z najlepszymi, muszę mieć maszynę z lżejszą ramą, lepszymi oponami. Nie stać mnie, by go sobie samemu kupić, przynajmniej na razie. Fajnie byłoby, gdyby ktoś zechciał mnie wesprzeć w zakupie tego sprzętu. Jeśli jednak nikt się nie zgłosi, też dam radę. W końcu sam go sobie kupię. To żaden problem - śmieje się Tomasz Chudewniak.
Uratował człowieka
Tomasz Chudewniak mierzy się nie tylko z własnymi słabościami i formą rywali w czasie triathlonowych zawodów. Służy Ojczyźnie jako strażak zawodowy. W sierpniu 2013 roku, mający wówczas stopień st. strażaka Tomasz Chudewniak, uratował tonącego w rzece Tudze mężczyznę. Człowiek ten, po tym jak znalazł się w wodzie (prawdopodobnie założył się z kolegami), że przepłynie rzekę, z trudem utrzymywał się na powierzchni. Tomasz Chudewniak był w zmianie strażackiej, która podjęła interwencję. - Wskoczyłem do wody, pomogłem temu człowiekowi - mówił wówczas Tomasz Chudewniak. - Potem ============11 Zdjęcie Autor (14441960)============
Fot. archiwum/t.chudewniak
============06 Zdjęcie Podpis 8.5 (14441962)============
b Tomasz Chudewniak w czasie swoich triathlonowych startów
============25 Liczba txt green (14441950)============
9,58
============25 Liczba dane txt (14441951)============
Tyle godzin i Minut potrzebował Tomasz Chudewniak na pokonanie dystansu iron man
============08 Cytat 12 green (14441952)============
Dla triathlonisty problemy życia codziennego wyglądają zupełnie inaczej