8 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności i 5 tys. zł na rzecz pokrzywdzonej - tak brzmi wyrok w sprawie pogryzionej Katarzyny Kozłowskiej.
Przypomnijmy: wszystko zaczęło się 13 stycznia 2015 r. Katarzyna Kozłowska jak co dzień wyszła na spacer ze swoją dziewięciomiesięczną wówczas córeczką Marysią. W okolicach domu kobieta czuła się bezpiecznie. Kiedy szła ulicą Bursztynową (Nowa Wieś) z jednej z posesji wyszły psy, które ją zaatakowały. Przez kilka minut ją gryzły. 41-letnia kobieta robiła wszystko, aby osłonić wózek, w którym była jej córeczka.
Po kilku minutach ktoś rozgonił psy i wezwał pogotowie. Okazało się, że mężczyzną, który wezwał pomoc, był mieszkaniec pobliskiej posesji, jak się później okazało, główny podejrzany w sprawie. Stan Katarzyny Kozłowskiej był tragiczny. Lekarze z włocławskiego szpitala robili wszystko, aby uratować kobiecie życie i nogę.
Gdy udało się ustabilizować stan 41-latki, przewieziono ją do kliniki specjalistycznej w Bydgoszczy, gdzie przez kilka miesięcy trwała walka o nogę kobiety. W tym czasie kilkakrotnie pojawiła się obawa, że konieczna będzie amputacja. Na szczęście udało się uniknąć takiej konieczności. Kobieta jednak ostatni rok spędziła głównie w szpitalu i na rehabilitacji. Prawdopodobnie nie odzyska już pełnej sprawności uszkodzonej nogi.
Po tych traumatycznych przeżyciach kobieta zmieniła swój stosunek do zwierząt. Z rodzinnego domu zniknęły dwa psy, które należały do ojca 41-latki.
Do wyjaśnienia sprawy policjanci zatrzymali 39-letniego Waldemara T., właściciela pobliskiej posesji. W uzgodnieniu z prokuratorem domniemanemu właścicielowi psów policjanci przedstawili zarzut doprowadzenia do uszczerbku na zdrowiu w postaci ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, choroby realnie zagrażającej życiu, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała.
Mężczyzna w trakcie procesu nie przyznawał się do winy. Twierdził, że psy nie są jego. Katarzyna Kozłowska nie usłyszała od mężczyzny „przepraszam”, na co, nie ukrywając, liczyła podczas pierwszej rozprawy.
Wczoraj w Sądzie Rejonowym we Włocławku zapadł wyrok. Oskarżony został skazany na osiem miesięcy pozbawienia wolności bez zawieszenia i karę 5 tysięcy złotych na rzecz pokrzywdzonej. Oskarżony nie pojawił się w sądzie. Wyrok jest nieprawomocny. Zarówno skazany, jak i pokrzywdzona mogą się od niego odwołać.
Wideo: "Odszkodowanie jest symboliczne. Jestem samotną matką, ale sąd nie wziął tego pod uwagę". Pogryziona przez psy walczyła o życie
źródło: TVN24/x-news
Koszty leczenia kobiety były bardzo wysokie. Odszkodowanie, które zasądzono, ich nie pokryje. Sąd zadecydował o zadośćuczynieniu w takiej wysokości ze względu na sytuację finansową skazanego.
Katarzyna Kozłowska od ponad roku walczy o odzyskanie sprawności pokaleczonej nogi. Żmudna rehabilitacja pochłonęła już wiele środków. Mieszkańcy Włocławka już kilka razy włączali się w akcje charytatywne na jej rzecz. Koszykarze Anwilu Włocławek, którzy w logo mają sylwetkę rottweilera, już dwukrotnie zbierali pieniądze dla pogryzionej kobiety.