Zamordował swoją ciotkę i jej ojca. Dostał dożywocie!
Sąd Okręgowy we Włocławku orzekł wobec winnego surowszą karę niż żądała prokuratura.
To była wyjątkowo okrutna zbrodnia. W jednym z domów przy ul. Żurskiej we Włocławku trzy i pół roku temu znalezione zostały leżące w kałużach krwi zwłoki 84-letniego Tadeusza D. i jego córki Grażyny O. Zarówno 59-letnia kobieta, jak i jej ojciec mieli na ciele ponad dwadzieścia ran ciętych i kłutych zadanych nożem.
Początkowo podejrzaną o dokonanie tej zbrodni była mieszkająca w sąsiedztwie znajoma Tadeusza D. i Grażyny O. Włocławianka została aresztowana. Przyznała się do winy. Po wykonaniu ekspertyzy kryminologicznej wyszły jednak na jaw nowe okoliczności, które spowodowały, że najpierw areszt wobec kobiety został uchylony, a później sprawa umorzona.
Łukasz P. miesiącami cieszył się wolnością
Dwa lata temu aresztowany został Łukasz P., mieszkaniec powiatu włocławskiego. Prokuratura oskarżyła go o dokonanie zabójstwa. Na początku śledztwa Łukasz P. przyznał się do morderstw, choć twierdził, że ich nie planował. Później odwołał te zeznania. Ale sprawa zakończyła się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu.
W trakcie rozprawy w Sądzie Okręgowym we Włocławku Łukasz P. też się nie przyznawał do zbrodni. Ale sąd orzekł wczoraj, że jest winny podwójnego zabójstwa, a ponadto kradzieży biżuterii. Z mieszkania zamordowanych bowiem zginęły także kosztowności - złoty łańcuszek, pierścionek, kolczyk.
Motyw - odmowa wynajmu mieszkania
Z ustaleń sądu wynika, że Łukasz P. przyszedł do domu wujostwa przy ul. Żurskiej. Chciał wynająć mieszkanie, które ciotka miała w innej części miasta. Wszystko wskazuje na to, że Grażyna O. mu odmówiła.
To prawdopodobnie stało się powodem zadźgania nożem Grażyny O., a potem jej ojca Tadeusza D.
Te zabójstwa nie były planowane
Sędzia Romuald Jankowski, przewodniczący składu orzekającego, przyznał, że Łukasz P. zabójstw nie planował. - Ale to osobowość wykazująca cechy psychopatyczne - dowodził. I przytaczał opinię biegłych mówiących o tym, że Łukasz P. ma skłonności do nieliczenia się z uczuciami innych, brakuje mu empatii.
Z zeznań świadków też wynikało, że Łukasz P. bywał agresywny i to z błahego powodu. Odmowa, z jaką się spotkał w mieszkaniu wujostwa, wywołała u niego nagły atak agresji, o czym świadczyły ciosy zadawane na oślep Grażynie O.
A dlaczego zginął Tadeusz D.? Bo, jak tłumaczył sąd, wiedział, kto przyszedł do mieszkania i rozmawiał z Grażyną O.
- Sąd nie ma żadnych wątpliwości, że to Łukasz P. zabił - mówił przewodniczący składu orzekającego, sędzia Romuald Jankowski.
Warunkowe zwolnienie dopiero po 40 latach
Uznając Łukasza P. za winnego podwójnego morderstwa sąd skazał go na karę dożywocia. Orzekł też, że Łukasz P. będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 40 latach pobytu za kratami.
To wyrok surowszy od tego, którego żądała włocławska prokuratura. Prokurator Jadwiga Rzepecka domagała się bowiem kary 25 lat więzienia i orzeczenia, że winny podwójnego zabójstwa może opuścić więzienie dopiero po 20 latach.
Sąd wymierzył surowszą karę, wskazując na to, że zbrodnia była wyjątkowo makabryczna i podkreślając, za biegłymi, że Łukasz P. ma takie cechy osobowości, że może dopuścić się podobnego przestępstwa.
Wyrok nie jest prawomocny.