Zadowolić pracownika i nająć nowego nie niszcząc biznesu

Czytaj dalej
Fot. AIP
Zbigniew Bartuś

Zadowolić pracownika i nająć nowego nie niszcząc biznesu

Zbigniew Bartuś

Rynek pracy. Firmy boją się, że nie uda im się zachować aktualnego stanu zatrudnienia bez wysokiego wzrostu kosztów.

Na razie na rynku pracy panuje względny spokój, bo pracownicy - wciąż oszołomieni kilkuletnim dyktatem pracodawców - nie palą się do zmiany posady i nie żądają radykalnie wysokich podwyżek. Utrzymanie tego stanu jest jednak coraz mniej realne.

Co trzecia firma będzie w najbliższych miesiącach szukać pracowników, a niewiele mniej zapowiada podwyżki. Powód? Liczba kandydatów do pracy na rynku stale maleje

Jak zauważa Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, wskaźnik bezrobocia (wg BAEL) osiągnął rekordowo niską wartość w dziejach polskiego kapitalizmu i utrzymuje się „poniżej naturalnego poziomu”.

Na rynku pracy mamy z tego powodu do czynienia z coraz wyraźniejszym niedoborem fachowców, a ostatnio zaczyna brakować nawet pracowników niewykwalifikowanych.

Pracodawcy z coraz większym trudem kompletują chętnych do nowych zadań, a bez tego firmy nie mogą się rozwijać, realizować zamówień. By przyciągnąć narybek, przedsiębiorcy oferują kandydatom często wyższe stawki niż dotychczasowym członkom załogi, co budzi zrozumiałą frustrację i sprzeciw tych ostatnich. Podwyżki dla „starych” pracowników wydają się więc nieuchronne. Zwłaszcza, że wejście w życie ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego doprowadzi zapewne do jeszcze większego przerzedzenia załóg.

Według danych GUS przeciętne płace rosną obecnie w Polsce o ponad 4 procent (licząc rok do roku), czyli nieco więcej niż w całym roku ubiegłym. Po dwóch latach deflacji, czyli realnego spadku cen, wraca inflacja, drożeje zwłaszcza żywność, co jest zawsze dodatkowym impulsem do stawiania żądań płacowych.

O podwyżki walczy również niemal cała sfera budżetowa (od nauczycieli, przez policję, po urzędników), co nie może przejść bez echa w firmach prywatnych. Wreszcie - w związku z administracyjnym podniesieniem płacy minimalnej do 2 tys. zł i wprowadzeniem wynagrodzenia minimalnego za godzinę (13 zł) radykalnie wzrosły pensje ludzi najgorzej dotąd uposażonych; wielu z nich niemal dogoniło przez to tzw. średniaków, w tym osoby wysoko wykwalifikowane, z dużym stażem i doświadczeniem. Taka sytuacja jest nienormalna i na dłuższą metę nie da się jej utrzymać.

Pracodawcy są tego świadomi. Według „Barometru Rynku Pracy” opracowanego przez agencję Work Service, co trzecia firma będzie w najbliższych miesiącach szukać nowych pracowników, a niewiele mniej zapowiada podwyżki.

- To rekordowe odsetki, najwyższe od siedmiu edycji naszego barometru - zauważa Maciej Witucki, szef Work Service. Pracownicy wyczuwają poprawę koniunktury i ich nastroje są coraz lepsze: tylko co szósty obawia się utraty pracy (wśród młodych zaledwie co dziesiąty!); to najmniej od trzech lat. Natomiast aż połowa spodziewa się podwyżek płac.

Same podwyżki nie rozwiążą jednak coraz bardziej palącego problemu deficytu rąk do pracy. Organizacje pracodawców zgłaszają więc coraz radykalniejsze pomysły uzdrowienia sytuacji. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) szacuje, że aby utrzymać tempo wzrostu gospodarczego, Polska w ciągu najbliższych dekad potrzebuje ok. 5 milionów pracowników. Przedsiębiorcy coraz odważniej naciskają na rząd, by ułatwił osiedlanie się i podejmowanie pracy w Polsce przybyszom z Ukrainy. Zainteresowanych zatrudnieniem Ukraińców jest już ponad 40 proc. firm w naszym kraju, także małych i średnich.

Z kolei Pracodawcy RP proponują „Pięciopak”, czyli „rekomendacje dla rządu zmierzające do radykalnych i odważnych zmian w polityce rynku pracy”.

- Należy niezwłocznie skończyć z nieskutecznymi formami wsparcia osób bezrobotnych i nieefektywnym wydatkowaniem środków Funduszu Pracy - przekonuje Grzegorz Tokarski, ekspert Pracodawców RP, przewodniczący Podzespołu Problemowego ds. reformy polityki rynku pracy Rady Dialogu Społecznego. Jego zdaniem proponowane rozwiązania, oparte na doświadczeniach praktyków, pozwolą uwolnić potencjał publicznych służb zatrudnienia i zaktywizować blisko milion wciąż zarejestrowanych bezrobotnych.

Chodzi m.in. o sporządzenie trafnej diagnozy bezrobocia, dopasowanie form wsparcia do potrzeb rynku pracy i możliwości bezrobotnego, pomoc w utrzymaniu zatrudnienia, stały monitoring efektów tej pomocy i racjonalne wydatkowanie pieniędzy z Funduszu Pracy.

zbigniew.bartus@dziennik.krakow.pl

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.