Zabójcze 45 minut Falubazu
To był mecz z gatunku tych o sześć punktów. Obaj beniaminkowie walczą o utrzymanie i zdobycze w bezpośrednich pojedynkach mogą w ogólnym rozrachunku liczyć się podwójnie.
Falubaz zaczął ofensywnie i z wielkim animuszem. Zielonogórzanie atakowali i wcale nie zamierzali myśleć tylko o ewentualnym remisie. Niespodziewanie dwie akacje i praktycznie dwa dobre i jedyne oddane strzały trafiły do siatki Falubazu. - Powiedziałem moim zawodnikom w przerwie, że jest 0:2, ale tak grając możemy zwyciężyć nawet 4:2 - mówił po meczu trener Jarosław Miś. - Po prostu z tak dobrą grą, walką, zaangażowaniem muszą paść bramki.
Stało się tak jak mówił szkoleniowiec. Zielonogórzanie rzucili się na rywali. Już trzy minuty po wznowieniu gry bardzo ważnego gola, bo kon atktowego, zdobył Piotr Andrzejczak. To dodatkowo zmotywowało Falubaz. Potem zaczął się festiwal strzelecki Michała Chyrka. Najpierw wykorzystał astystę Mateusza Borysa, potem zamienił na gola podanie Łukasza Ziętka. Falub az objął prowadzenie, a Olimpia była jak po ciężkim nokaucie. Zielonogórzanie nie zamierzali na tym poprzestać. W 75 min Chyrek zdobył czwartą dla Falubazu, a swoją trzecią w tym dniu bramkę. To nie był koniec. Kilka minut po wejściu na boisko rywali dobił Mateusz Kaczmarczyk.
Gospodarze mieli w drugiej połowie jedną okazję na sprawienie by ta porażka nie była tak dotkliwa. Jednak zmierzająca do siatki piłkę w ostatniej chwili wybił z linii bramkowej Piotr Piwowarski.
Falubaz pokazał, że jest na fali wznoszącej. Po raz pierwszy strzelił pięć bramek, od pięciu spotkań punktuje i przesuwa się w górę tabeli. To bardzo cieszy. - Moi zawodnicy uwierzyli w siebie - mówi trener Miś. - Pracujemy cały czas, w ekipie jest bardzo dobra atmosfera. Chcemy jeszcze jesienią zdobyć ile się da punktów, po to by spokojnie pracować zimą i wiosną skutecznie powalczyć o utrzymanie.
Tyle trener. W sobotę Falubaz gra z Lechią Dzierżoniów i staje przed szansą powiększenia swego dorobku.