Za szybcy i za aroganccy [komentarz]
Posłowie PiS w trybie pilnym wniosą dwa projekty uchwał rządowo-drogowych. Pierwszy zakłada budowę superautostrady pomiędzy siedzibą PiS w Warszawie a toruńską Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej ojca dyrektora.
Może się ona nazywać „macierewiczówką”, bo dał nam minister przykład, jak skasować osiem samochodów i oddalić się z miejsca wypadku, bo w Warszawie - wiecie sami, kto zostawał Człowiekiem Wolności. (A tak przy okazji, jeśli Jarosław Kaczyński został Człowiekiem Wolności, to wiecie komu trzeba zabrać Nagrodę Nobla za walkę o wolność?)
Drugi projekt zakłada czasowe zamykanie „10” na trasie Warszawa-Toruń- Warszawa. Żandarmeria Wojskowa obstawi każde skrzyżowanie, wszystkie światła zostaną wyłączone i wtedy wreszcie - w spokoju, władza będzie mogła sobie podróżować. Podsuwam rozwiązanie trzecie - wprowadzenie rejsów po Wiśle. Rzekę się pogłębi, a gdyby po drodze była jakaś tama we Włocławku, to zawsze można ją zburzyć.
Przecież oczywistą oczywistością jest to, że władza nie może podróżować transportem lotniczym. Tylko nie radzi sobie też z transportem drogowym. Zostaje Wisła albo kolej dużych prędkości. Byłoby to zadanie dla resortu wicepremiera Morawieckiego.
I można by tak w nieskończoność (został nam jeszcze przemysł kosmiczny oraz superdrony), ale chciałbym po prostu zapytać, dlaczego auto z ministrem nie może jechać przepisowo z Torunia do Warszawy? Nie zdążysz na dwie imprezy - wybierz jedną, ważniejszą. Dlaczego ministerialne samochody nie mogą spokojnie korzystać z dróg, tylko narażają zwykłych użytkowników na utratę życia i zdrowia? To pytanie nie tylko do obecnej władzy, bo historia - niestety - lubi się powtarzać.