Wzgórzem Zamkowym w Cieszynie dziesięć lat temu zawładnął dizajn
Wyzwaniem jest, aby nie osiąść na laurach, cały czas, tak trochę po śląsku, trzymać nogi na ziemi, a głowę w chmurach - mówi Ewa Gołębiowska z Zamku Cieszyn, który obchodzi właśnie 10. urodziny.
Zróbmy sobie takie ćwiczenie z pamięci: wyobraźmy sobie, że nie ma oranżerii, jest za to duży parking - mówi Ewa Gołębiowska, dyrektor Zamku Cieszyn. I dodaje: - Nie ma oczywiście różowego jelonka i Uliczki Cieszyńskich Kobiet. Jest wzgórze zarośnięte krzewami i drzewami. Część zamku, od dzisiejszych pokoi gościnnych po wejście do przestrzeni ekspozycyjnej i sali konferencyjnej, nie jest używana od kilkunastu lat. W budynku, w którym dziś mieści się administracja i informacja turystyczna, są mieszkania, a plac "dekorują" budki, chyba nawet z królikami. Od czasu do czasu wszczynano dyskusje, co z tym zrobić, a miasto bezskutecznie poszukiwało funduszy. Były pomysły, aby uruchomić tutaj archiwum albo hotel, ale inwestor się nie pojawił. Połowa zamku niszczała, popadając w ruinę. To wszystko udało się zmienić w 13 miesięcy. Oczywiście czas, który upłynął od pomysłu do zatwierdzenia projektu przez Komisję Europejską, to trzy lata. Sama inwestycja, od symbolicznego wbicia łopaty w ziemię po oddanie budynku do użytkowania, trwała nieco ponad rok.
Krzysztof Dorda, kierownik administracyjny Zamku Cieszyn pracuje w nim od samego początku.
- Po raz pierwszy spotkałem się z szefową w połowie grudnia 2004 roku. Tu był jeszcze plac budowy. Zrobiła nam wycieczkę. Wszystko było jeszcze puste, ale robiło wrażenie - opowiada Dorda, który pamiętał to miejsce z czasów, kiedy chodził do pobliskiego ogólniaka - było kompletnie zrujnowane, idealna baza dla wagarowiczów. - Pierwszym wydarzeniem na Zamku był dzień otwarty i wystawa szwajcarskiego dizajnu. Daty już nie pamiętam, to była końcówka stycznia 2005 roku. Druga wystawa prezentowała fotografie obrazujące proces powstawania Zamku. Przyszły tłumy ciekawskich - dodaje Dorda.
Duch innowacji
Dekadę temu w 35-tysięcznym Cieszynie, na pograniczu polsko-czeskim, powstało nietypowe miejsce, łączące ludzi, środowiska, pomysły, partnerów projektów... Z początku placówka nosiła nazwę Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości, od jakiegoś czasu to po prostu Zamek Cieszyn. Na przestrzeni ostatnich lat stał się jednym z najważniejszych centrów dizajnu nie tylko w Polsce, ale też miejscem spotkań przedsiębiorców - zaczynających swą przygodę z biznesem, jak i tych, którzy już osiągnęli sukces. Czas pokazuje, że takie miejsce było potrzebne.
- Region z dużym potencjałem przemysłowo-handlowym potrzebował nowych atrakcji, na co również zwracali uwagę przedsiębiorcy ze Śląska Cieszyńskiego. Był też Śląsk - region, stojący twarzą w twarz z wyzwaniami współczesnej gospodarki, globalizacji, który musiał odnaleźć nową drogę. Od samego początku dizajn był pomyślany jako narzędzie podnoszące atrakcyjność całego regionu, a także wspierające konkurencyjność firm na coraz trudniejszym rynku - wspomina dyrektor Gołębiowska.
Tak powstało nietypowe centrum przedsiębiorczości, promujące wzornictwo i ułatwiające do niego dostęp, ale również chroniące i popularyzujące rzemiosło. Jak twierdzą w Zamku, było to możliwe, bo w jednym miejscu i czasie spotkało się grono osób, które połączyła wspólna idea i konsekwencja w jej urzeczywistnieniu.
Lubomira Trojan często bywała w Zamku na wystawach, konferencjach, spotkaniach.
- Zawsze była tutaj twórcza atmosfera. Unosił się duch innowacji. Rozmawiało się o nieoczywistych sprawach. To robiło wrażenie - wspomina Trojan, która pracuje teraz w Dziale Wzornictwa Zamku Cieszyn. Doskonale pamięta swój pierwszy dzień pracy - z jednej strony czuła się wyróżniona, że znalazła zatrudnienie w takim nietypowym miejscu, z drugiej - miała tremę, bo od razu musiała zająć się organizacją prestiżowego konkursu Śląska Rzecz. - Dla mnie cenne było, że panuje tu twórczy chaos. Nie jest to miejsce, gdzie się oczekuje wypełniania procedur, a liczy się kreatywność, własne zdanie - dodaje Trojan.
Straszne słowo dizajn
Jeszcze 10 lat temu samo słowo dizajn budziło w Polsce dużą konstatację, mało kto wiedział, o co chodzi. W Zamku zastanawiano się, czy skupienie się na dizajnie ma sens, czy uda się w peryferyjnym Cieszynie zrobić prężnie działający ośrodek kojarzony z wzornictwem przemysłowym. Ate wtedy od jednego z ekspertów usłyszeli frazę, którą później wielokrotnie w Zamku powtarzali, że nikt nie pyta, gdzie jest robiona Coca-Cola, ważne, żeby być najlepszym, żeby stać się marką.
- Zawsze korzystaliśmy z wiedzy najlepszych - podkreśla Trojan. - Nie twierdziliśmy, że wiemy wszystko, ale zapraszaliśmy ekspertów z Polski i zagranicy. To przyniosło efekty.
Beata Mońka, specjalista ds. komunikacji w Zamku Cieszyn przyznaje, że siłą placówki jest to, iż dzięki realizowanym projektom zawsze pojawiają się u nich ciekawi ludzie.
Dyrektor Gołębiowska: - To, że do Cieszyna wciąż przyjeżdżają ludzie nie tylko z całej Polski, ale i Europy pokazuje, że po prostu się udało. I udaje się codziennie! Ale wyzwaniem jest, aby nie osiąść na laurach, cały czas, tak trochę po śląsku, trzymać nogi na ziemi, a głowę w chmurach. Utrzymywać twórcze napięcie między tym, co jest możliwe, a tym co wymarzone.
W Zamku Cieszyn pracują głównie humaniści, w tym jedna pani po teologii, antropolog, są ludzie po kulturoznawstwie, jest jedna osoba po chemii. Szefowa z wykształcenia jest polonistką.
- Humaniści wiecznie poszukują, mają otwarte głowy, nie muszą się trzymać schematów - mówi Trojan, dodając, że kiedy przyszła do pracy to największą jej uwagę zwróciła właśnie dyrektor Gołębiowska. - Ma silną osobowość, jest osobą z werwą i dużą energią, umiejętnością motywowania ludzi do pracy - wylicza Trojan.
Przez konserwatywnych cieszyniaków pracownicy Zamku różnie są odbierani.
- Są mieszkańcy, którzy mają problem z Zamkiem, ale może to wynika z tego, że nigdy tutaj nie dotarli, nie przyszli na organizowane przez nas wydarzenia - mówi Mońka. - Jednak ci, którzy nas znają, przychodzą do zamku pozytywnie. A jak już ktoś raz tu przyszedł to lubi wracać.
Dyrektor Gołębiowska: - Cieszyński zamek ma co najmniej 1000 lat. Pierwsze ślady osadnictwa na Wzgórzu Zamkowym sięgają co najmniej V wieku p.n.e. Mówienie o 10 czy 20 latach z takiej perspektywy może wzbudzać uśmiech. Mamy to szczęście, że do tych tysięcy lat dodajemy kolejne 10 i pokazujemy, że zamki to nie tylko historia. Miejsca, w których nie śledzi się tego, co tu już kiedyś było, lecz mówi o tym, co będzie. Być może jesteśmy tym zamkiem, który otwiera drzwi do przyszłości.
O urodzinowych atrakcjach w Zamku Cieszyn mówi Beata Mońka, specjalista ds. komunikacji