Wypalenie zawodowe. Bardzo kosztowna przypadłość
O zagrożeniach i skutkach, również tych ekonomicznych, płynących z wypalenia zawodowego rozmawiamy z lek. Mateuszem Kowalczykiem, psychiatrą, który opublikował badania związane z wypaleniem zawodowym u lekarzy
O wypaleniu zawodowym mówi się coraz częściej. Dlaczego tak wiele osób traci chęci do pracy, a ich życie zawodowe, zamiast dawać satysfakcję, niszczy ich psychicznie?
W przypadku wypalenia zawodowego można mówić o czynnikach indywidualnych i zewnętrznych wynikających ze środowiska pracy. Te pierwsze to na przykład zbyt emocjonalne zaangażowanie w pracę, zbyt wysokie ambicje przy jednoczesnej niskiej odporności psychicznej, brak asertywności, nieracjonalny lęk przed utratą pracy. Badania wskazują, że bardzo podatne na wypalenie zawodowe są osobowości anankastyczne, czyli - w dużym skrócie - przesadni perfekcjoniści. Takie osoby nie potrafią delegować zadań, są drobiazgowi, źle reagują na zmiany planów czy inne dynamiczne sytuacje, których przecież w większości zawodów nie brakuje. Kolejną grupą narażoną na wypalenie są pracownicy o osobowości paranoicznej: są konfliktowi, wszędzie widzą potencjalne zagrożenie, wprowadzają nerwową atmosferę.
Trzecią grupę stanowią osoby o niskiej samoocenie, które obwiniają się o wszelkie niepowodzenia firmy, czasami niewynikające z czyichkolwiek błędów. Bardzo niebezpiecznym czynnikiem jest też bierne radzenie sobie ze strese.
Co to znaczy?
Każdy z nas ma swoje sposoby na odreagowanie nerwów w pracy: jedni uprawiają sport, inni grają na instrumentach, kolejni uprawiają ogródek albo gotują. Niestety, jest też spora grupa, której w walce ze stresem w pracy pomagają używki. One dają ułudę chwilowej ulgi, na moment pomagają, ale potem stres atakuje ze zdwojoną siłą i organizm potrzebuje większej dawki tego niebezpiecznego „rozluźniacza”. Dlatego alkohol, papierosy czy inne, również nielegalne, używki są zdecydowanie najgorszą metodą walki ze stresem.
Wspomniał pan również o czynnikach zewnętrznych, odpowiedzialnych za wypalenie zawodowe. O jakich sytuacjach tutaj mowa?
Może zabrzmto jak truizm, ale ogromną rolę w pracy odgrywają relacje. To, jak przełożony traktuje współpracowników, czy komunikacja jest prawidłowa, czy zespół prowadzi konstruktywny dialog, czy pracownicy nie czują się lekceważeni. Jeśli kontakty są zaburzone, szef - toksyczny, a do tego dołączymy na przykład miks skrajnych osobowości w jednym zespole i stresujące warunki pracy, to mamy gotowy scenariusz wypalenia zawodowego wynikający z czynników zewnętrznych.
Ale wypali się szef czy podwładny?
Wypalenie zawodowe dotyczy wszystkich grup zawodowych. Oczywiście są osoby bardziej narażone, ale tak naprawdę problem może dotknąć pracownika na każdym szczeblu.
Jak rozpoznać u siebie początki wypalenia zawodowego? Sama niechęć do chodzenia do pracy wystarczy?
Warto obserwować siebie. Tak jak nie każdy gorszy nastrój oznacza depresję, tak samo nie zawsze niechęć do pracy oznacza wypalenie zawodowe. Celowo użyłem tego porównania, bo można mówić o pewnej analogii: depresja to długotrwałe obniżenie nastroju, podobnie jest z wypaleniem - kluczowy jest czas owego zniechęcenia do pracy. To, że w niedzielę wieczorem myślimy „O nie, koniec weekendu, jutro znowu do roboty”, jest jak najbardziej normalne. Natomiast jeśli budzimy się codziennie rano i na samą myśl o pracy robi nam się słabo, to mogą być to początki wypalenia zawodowego.
Jak wygląda mechanizm wypalenia zawodowego?
Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologów wyodrębniło pięć faz naszego podejścia do pracy, które kończy się wypaleniem zawodowym. Pierwsza to tzw. miesiąc miodowy, kiedy widzimy wszystko w jasnych barwach, jesteśmy superzmotywowani i gotowi na każdy challenge. Druga faza to przebudzenie, kiedy okazuje się, że nie jest jednak tak słodko, ale wciąż próbujemy utrzymać tę ułudę sielanki. Trzecim etapem jest szorstkość - zaczynamy zauważać, że do realizacji tego samego zadania potrzebujemy więcej czasu. Że efekty nie cieszą nas tak jak kiedyś. Już czwartym elementem jest pełnoobjawowe wypalenie - niechęć do pracy, poczucie osamotnienia zawodowego, ciągłe zmęczenie… Piąty krok to odrodzenie, czyli zdanie sobie sprawy z problemu, leczenie i powrót do stabilizacji.
Czy jedyną skuteczną metodą jest zmiana pracy?
Niekoniecznie. Wiele osób tak uważa, ale to nieprawda. Można zostać w tej samej pracy, ale wymaga to sporej samoświadomości. Na pewno pomocna będzie skuteczna terapia, w zaawansowanych przypadkach zarówno spotkanie z psychiatrą, który zaproponuje leczenie farmakologiczne, jak i cykl wizyt u psychologa, najlepiej specjalizującego się w temacie wypalenia zawodowego.
Według moich obserwacji, aż 90 procent skutecznego wyleczenia wypalenia zawodowego to umiejętne połączenie psychoterapii i ewentualnie farmakologii, jeżeli takowa jest w ogóle potrzebna.
A nieleczone wypalenie zawodowe czymś grozi?
Oj tak, całym szeregiem schorzeń. Pierwszym krokiem są wspomniane już wcześniej uzależnienia. Później mamy zaburzenia lękowe, jak choćby napady paniki, a ostatecznie wypalenie zawodowe może doprowadzić do depresji.
Niebawem wypalenie zawodowe trafi do systemu Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-11 i zyska własny kod chorobowy. Coraz częściej mówi się o tej przypadłości jako o potężnym problemie wpływającym na gospodarkę. Dlaczego?
Podam przykład. W jednym ze szpitali w USA w ciągu dwóch lat z powodu wypalenia zawodowego odeszło z pracy 60 lekarzy. Eksperci policzyli, że straty z tego tytułu mogły wynieść od 16 do 50 milionów dolarów. Mówimy tu o kosztach wykształcenia tych lekarzy, ich doświadczeniu i „przydatności” w systemie. Spore kwoty, przemawiające do wyobraźni. Coraz częściej mądrzy menedżerowie w Polsce wiedzą, że wypalony pracownik kosztuje firmę niemałe pieniądze. Stąd, póki co głównie w korporacjach, zatrudniani są psychologowie, lub pracownicy w ramach pakietów medycznych mają refundowane wizyty u specjalisty od wypalenia zawodowego. Choć wielu pracowników podśmiewuje się z organizowanych warsztatów antywypaleniowych, to są one potwierdzoną, skuteczną metodą walki z tym zjawiskiem. Czasami podobną rolę pełnią pokoje rozrywek, gdzie pracownicy mogą odpocząć, zrelaksować się i nabrać sił do pracy.
Które grupy zawodowe są szczególnie narażone na wypalenie zawodowe?
Na pewno ci, którzy pracują pod presją czasu, wyników i w ciągłym stresie. Na pewno lekarze, menedżerowie w korporacjach zarządzający na przykład dużymi budżetami, ale też - przy obecnym systemie edukacji - nauczyciele.
Ci ostatni nie mogą, niestety, liczyć na refundowane wizyty u psychologa… Często ratunkiem jest poczciwe L4…
Niestety tak. W 2017 roku Polacy z powodu zaburzeń psychicznych spędzili nawet 20 milionów dni na zwolnieniach chorobowych. Kosztuje to budżet państwa ogromne pieniądze. Schorzenia psychiatryczne i okołopsychiatryczne to aż 17,5 proc. ogółu wydatków z tytułu niezdolności do pracy. Najwięcej ze wszystkich grup chorób.
Można poprawić te statystyki?
Oczywiście! Tworząc programy wsparcia pracowniczego, współpracując z psychologami, terapeutami, organizując warsztaty radzenia sobie ze stresem. A tych, którzy zmagają się z wypaleniem, otaczać opieką i zrozumieniem.