Pomóżmy! Marek Parmonik ściga się z czasem, by wygrać walkę o zdrowie i życie. Mieszkańcy powiatu walczą razem z nim. I szykują kolejne akcje
Po akcji charytatywnej organizowanej przez motocyklistów, 1 października odbędzie się kolejna akcja - dla podopiecznego Fundacji Siepomaga - „Wylatajmy zdrowie”.
Marek ma 27 lat. Nagle pełen energii, ambicji i marzeń mężczyzna usłyszał diagnozę - czaszkogardlak. Sądził, że całe życie przed nim. Teraz ma jeden cel - wygrać z rakiem i żyć.
- W mojej głowie jest guz, ma prawie 4 cm. Każdego dnia rośnie, naciskając na nerwy. Przez niego prawie nie widzę, mam zaburzenia przysadki. Najgorsze jest to, że przez niego mogę umrzeć… - napisał na stronie internetowej.
Marek o chorobie dowiedział się w maju. Nagle pogorszył mu się wzrok. Po konsultacjach usłyszał tę straszną diagnozę...
Maraton po specjalistach z Polski i zagranicy stał się codziennością. Nikt jednak nie miał dla rodziny dobrych wiadomości. Pierwsza pozytywna odpowiedź przeprowadzenia zabiegu przyszła ze Stanów Zjednoczonych, jednak kosztorys przeraziłby każdego. 100 tysięcy dolarów… Na szczęście szybko przyszła kolejna odpowiedź. Tym razem z Niemiec, gdzie dano Markowi nadzieję i szansę na życie. Ale i tu koszt samej operacji wyceniono na 30 tysięcy euro. Czy pieniądze mogą być przeszkodą, gdy walczy się o życie? Rodzina, przyjaciele, koledzy, znajomi… Wszyscy stanęli na wysokości zadania i uzbierali pierwszą ratę. - Marek wiedział już przed operacją, że ruszyła zbiórka i odzew pojawia się zewsząd - mówi Małgorzata Parmonik, siostra Marka. - Zawsze podkreślał, że każdemu z osobna jest ogromnie wdzięczny za jakąkolwiek pomoc.
Operacja odbyła się na czas. W jej trakcie usunięto znaczną część guza. Jednak teraz doszła kolejna przeszkoda - kolejna rata za operację. - Po wycięciu guza mózgu Marek powinien skupić się tylko na tym, by wyzdrowieć. Tymczasem boi się, że nie będzie miał pieniędzy, by uregulować bardzo wysoki rachunek za ocalenie życia - mówi siostra.
W środę Marek przeszedł kolejną operację. - Doszło do wycieku płynu rdzeniowo-mózgowego. Lekarze muszą teraz zatamować wyciek, żeby nie doszło do dalszych powikłań - wyjaśnia M. Parmonik.
To, jakim Marek jest człowiekiem najlepiej obrazuje liczba osób, która chce mu pomóc. Najpierw walczyli motocykliści, bo Marek jest jednym z nich, teraz walczą kolejne grupy. Największą pasją Marka jest paralotniarstwo. Pewnie dlatego kolejną inicjatywę nazwano „Wylatajmy zdrowie”. Piękna akcja odbędzie się 1 października w Rozłogach. To piknik charytatywny, podczas którego będą zbierane pieniądze.
- Nie ma tu konkretnego organizatora. Każdy znajomy Marka chce coś dać. Uaktywniają się też obcy ludzie z całej Polski. Robimy to, bo Marek to świetny człowiek. Pozytywny, trochę wariant, mój przyjaciel - mówi Tomasz Hołownia, jeden z organizatorów „Wylatajmy zdrowie”. - Pomóc będzie można w prosty sposób - dobrze się bawiąc. Planujemy masę atrakcji: od pokazu FMX, BMX, przez licytację fantów, przejażdżkę autami 4x4, po zaplecze gastronomiczne i wyścigi wraków.
Do licytacji chcą wystawić jedno auto, a wygrana osoba będzie mogła wystartować w demo wrak race - wyścigu aut złomów.
Każdy z nas może pomóc, wpłacając pieniądze na subkonto Marka w fundacji Siepomaga. Numer konta: 65 1060 0076 0000 3380 0013 1425, z dopiskiem Marek Parmonik - darowizna.