Wyboista droga tramwaju na południe Katowic. Inwestycja dzieli ludzi [WIDEO]
W minionym tygodniu odbywały się w Katowicach spotkania z mieszkańcami na temat przedłużenia linii tramwajowej z pętli w Brynowie do pętli w Kostuchnie. Zorganizowano je w Ochojcu, Piotrowicach i na osiedlu Bażantowo. Frekwencja dopisała, ale pytań było sporo, a emocje często górowały nad merytoryczną dyskusją.
Pewne jest, że aby przekonać katowiczan do inwestycji, trzeba będzie zwołać kolejne, bo na wiele pytań i wątpliwości urzędnicy nie odpowiedzieli. Między innymi na to, jaki wpływ na starą zabudowę Ochojca będzie miało poprowadzenie torowisk i tramwaju ciasnymi uliczkami, ile drzew trzeba wyciąć pod inwestycję, ile miejsc parkingowych zlikwidować, czy np. na bardzo konkretne pytania: gdzie zostaną usytuowane przystanki?
Wiele było podczas spotkań głosów przeciwnych inwestycji. Część uczestników twierdziła, że tramwaju wcale nie chce, inni, że chcą, ale nie trasami wymyślonymi przez miasto. Brakuje też głosu w tej dyskusji mieszkańców bardziej wysuniętych na południe dzielnic, jak Zarzecze, Podlesie czy Kostuchna. Urzędnicy twierdzą, że także im dedykowany jest nowy tramwaj. Tego argumentu używali w dyskusji z mieszkańcami, którzy wątpią w zakładaną popularność linii (jej przepustowość ma wynosić 2500 osób na godzinę) i podnoszą, że linia zostanie poprowadzona obrzeżami dzielnic, a jeśli już tramwaj wjedzie w dzielnice (w zależności od wariantu), to w miejsca, gdzie gęstość zaludnienia jest niewielka. Przedstawiciele magistratu przekonują natomiast, że także mieszkańcy odległych od centrum dzielnic będą korzystać z szynowego połączenia. W tym celu właśnie planowana jest pętla "Kostuchna" przy os. Bażantów, z węzłem park&ride i parkingiem na minimum 400 samochodów, przy której mają się zatrzymywać autobusy jadące z południa. Czy mieszkańcy Podlesia i Zarzecza z takiego rozwiązania skorzystają? Problem właśnie w tym, że nikt ich jeszcze nie zapytał.
Sporo pytań, sporo wątpliwości
Dlaczego nowa linia tramwajowa przebiega obrzeżami dzielnic, ile drzew pod inwestycję trzeba będzie wyciąć, jak zmieścić 8-metrowe torowisko w wąskich uliczkach - to tylko niektóre z pytań, jakie podały podczas spotkań ws. tramwaju na południe. Z mieszkańcami spotykali się przedstawiciele magistratu i Tramwajów Śląskich: Bolesław Knapik, dyrektor inwestycji i infrastruktury w Tramwajach Śląskich, Bogusław Lowak, naczelnik Wydziału Transportu Urzędu Miasta w Katowicach oraz Marcin Stańczyk z Wydziału Promocji UM. Bywało nerwowo i burzliwie, wątpliwości rozwiać się nie udało.
Wśród uczestników spotkań wielu było przeciwnych inwestycji. Dociekali, dlaczego w ankietach rozdawanych im przez urząd nie ma pytania, czy są za budową tramwaju, a jedynie te o wybór wariantu przebiegu linii. - Czy ktoś zbadał, ile osób faktycznie chce tego tramwaju? Ile ludzi będzie z niego korzystało? - pytała pani Mirosława. - Po co realizować coś, zanim się zapytało mieszkańców, czy tego w ogóle chcą - denerwowała się kolejna z uczestniczek.
Przeciwnicy poddawali w wątpliwość sensowność budowania nowej linii tramwajowej. - Widzimy potężne koszty społeczne, w tym likwidację parkingów, a nie wszyscy pracują w centrum. Jaki jest więc sens, kto z mieszkańców Bażantowa przesiądzie się w tramwaj? Oni będą jeździć autami – mówił jeden z mężczyzn na spotkaniu na os. Odrodzenia w Piotrowicach.
- Przysłuchuję się i nikt nie chce tramwaju przez osiedle, bo hałas, bo likwidacja parkingów i tak dalej. Ale jeśli puścimy go przez las, to nikt z niego nie skorzysta z Ochojca i Piotrowic. Czy zatem ta linia będzie rentowna – pytała kolejna katowiczanka. - Jeśli puszcza się taką linię między lasem a niską zabudową, to nie ma co liczyć, że przyjdą pasażerowie, albo przyjadą autem tylko po to, żeby przejechać się tramwajem – dodawał inny mężczyzna.
Nowy tramwaj na ratunek korkującemu się miastu
Urzędnicy przekonywali, że przedłużenie linii tramwajowej z pętli w Brynowie do pętli „Kostuchna” ma sens i tylko rozwój zintegrowanego transportu publicznego (tramwaju zintegrowanego z koleją, czy autobusami, a nowa linia ma być zintegrowana z autobusami przez węzły w Brynowie i Kostuchnie) przyczyni się do rozwiązania problemów komunikacyjnych miasta. - Nasz problem polega na skomunikowaniu południowych dzielnic z centrum, tramwaj jest rozwiązaniem optymalnym, możliwym do realizacji – przekonywał Lowak. Dodał, że warianty przebiegu linii były przez urzędników analizowane.
- Te, które prezentujemy, są konfliktowe, ale to też te, w których te konflikty są najbardziej zminimalizowane – przyznawał Lowak. Sprzeciw mieszkańców budzi wariant, w którym linia miałaby przebiegać ulicą Radockiego poza jezdnią, ale kosztem znajdujących się tu parkingów. - Ten wariant można też poprowadzić jezdnią Radockiego, ale wówczas tramwaj pojedzie wolniej – odpowiadał Lowak. Ale głosy krytyczne nie milkły. Ludzie przekonywali, że miejsca postojowe przy Radockiego (w jednym z wariantów linia ma biec poza jezdnią ulicy Radockiego, kosztem parkingów) są konieczne. - Znamy już opinię mieszkańców w tej sprawie, że nie ma zgody na likwidację miejsc postojowych, szukamy więc innego rozwiązania – kończył ten temat urzędnik.
Zarówno Knapik, jak i Lowak oraz Stańczyk, gdy uczestnicy spotkania pytali o konkretne koszty przebiegu linii w różnych wariantach, czy wpływ na środowisko, prosili o cierpliwość: wiele tych zagadnień wyjaśni studium przedprojektowe dla inwestycji, które ma być gotowe jeszcze w lipcu tego roku.
Na propozycję, aby zamiast tramwaju uruchomić więcej linii autobusowych, odpowiadał Bogusław Lowak. - Autobusy będą stały w jeszcze większych korkach na wąskich drogach, których nie zamierzamy poszerzać - przekonywał.
Żądania rozbudowy dróg urzędnicy kwitowali krótko: przebudowana będzie Kościuszki i Kolejowa, ale dojazd do centrum to jedno, trzeba też w centrum zapewnić parkingi, a tych brak, dlatego miasto chce ograniczyć wjazd do centrum samochodów i zachęcić mieszkańców do przesiadki w tramwaj. Przed każdym spotkaniem Stańczyk przypominał, że jeden wagon tramwajowy przewiezie ponad 200 pasażerów, samochód średnio - dwie osoby. Samochód i autobus stanie w korkach, tramwaj - nie.
Konfliktowe warianty
Mieszkańcy pytali też, dlaczego nie puścić linii ulicą Jankego. Urzędnicy tłumaczyli, że ta trasa wiąże się z koniecznością wyburzenia około 60 budynków, a także o rozwój kolei, Lowak przypomniał, że planowana jest budowa węzła przesiadkowego przy dworcu w Ligocie, a w planach jest podobna inwestycja przy stacji w Piotrowicach.
Te tłumaczenia nie rozwiały obaw zebranych. Warianty przebiegu nowej linii nadal wywołują emocje. - Przeanalizowałam wszystkie proponowane trasy, każdą przeszłam i stwierdzam, że ten tramwaj nie będzie dla Odrodzenia i Ochojca. To jest tramwaj dla osiedla Bażantów, pozostałe dzielnice praktycznie nie będą obsługiwane - mówiła jedna z kobiet. Burzliwe były dyskusje o wariantach, w których linia ma biec przez ciasną zabudowę Ochojca. - Czy ktoś sprawdził, jaki to będzie miało wpływ na starą, będącą w fatalnym stanie zabudowę dzielnicy - pytano. Były też wątpliwości, jak pomieścić torowisko, a planowane jest na całym przebiegu linii dwutorowe, szerokie na osiem metrów, w wąskich ulicach jak Spółdzielczości, Jaworowa, czy Koników Polnych. - W tych wariantach torowisko musiałoby biec jezdnią, a ruch tramwajowy odbywać się wraz z ruchem kołowym - odpowiadali urzędnicy. Zaś ulicą Ziołową tramwaj będzie poprowadzony poza istniejącą jezdnią, podobnie na Radockiego i Rzepakowej. Po raz kolejny podkreślali jednak, że warianty są dane pod rozwagę.
Pojawiały się też bardzo konkretne pytania. - Od ulicy Kolejowej do ulicy Jarzębinowej tramwaj biegnie przez las. Czy trzeba go wyciąć? - pytał jeden z mężczyzn. - Przechodzimy przez las, ale maksymalnie wykorzystujemy drogę leśną - przekonywał Lowak. Niewielu przekonał, bowiem mieszkańcy Ochojca utrzymują, że owej drogi nie ma. Kolejne z pytań także dotyczyło wycinki. - Czy mają państwo zgodę Ministerstwa Środowiska na odlesienie? - Prowadzimy uzgodnienia z Lasami Państwowymi - odrzekł Lowak.
Ludzie podzieleni, jedni tramwaju chcą, inni nie
Najwięcej przychylnych opinii o inwestycji pojawiało się podczas spotkania na os. Odrodzenia. - Mieszkam na osiedlu od 1982 roku, w tej chwili pod moim oknem jeździ autobus, to bardzo uciążliwe. Na dzień dzisiejszy, analizując trzy warianty, na pewno nasze opinie będą bardzo subiektywne. Moja jest jednoznaczna, najlepszy jest wariant 4a, jeśli ktoś będzie chciał jechać tramwajem, nie ma problemu, żeby przejść trzy minuty do przystanku, a najważniejsza jest komunikacja ze szpitalami w Ochojcu i centrum – przekonywała jedna z kobiet.
- Na osiedlu mieszkam 20 lat, tu widać co się dzieje, nastąpił znaczny wzrost ruchu samochodowego, nawet tutaj pod szkołą (spotkanie odbywało się w SP27) przed południem jest auto na aucie, kiedyś coś się naprawdę stanie. Dlatego tramwaj powinien obsługiwać jak największe skupiska mieszkańców. Ten tramwaj jest tu potrzebny i powinien zostać zbudowany, gdy to osiedle powstawało – dopowiadał młody człowiek.
Wielu zresztą z mieszkańców osiedla Odrodzenia pamięta, że takie obietnice - budowę linii tramwajowej - przed kilkudziesięciu laty już składano.
- Mam znajomych, którzy nie potrafią zrozumieć, że ja do pracy 13 kilometrów jadę dwie godziny, czterema autobusami. Do emerytury mam daleko, nie zanosi się, że stać mnie będzie na samochód, więc proszę niezmotoryzowanych, żeby nas też zrozumieli – apelowała mieszkanka os. Odrodzenia.
- Ja jestem zwolennikiem budowy tej linii, chociaż do przystanków będę miał najdalej. Możecie państwo odnieść wrażenie, że mieszkańcy Ochojca nie chcą tramwaju do centrum, chcemy, ale chcemy, żeby to zrobić lepiej – tłumaczył pan Mariusz na spotkaniu w Ochojcu.
W ekspresową podróż ludzie nie wierzą
Były też wątpliwości, czy nowy tramwaj dojedzie do centrum Katowic w czasie zakładanym przez urząd, a przypomnijmy, że magistrat szacuje, że trasę os. Bażantów – Brynów ma pokonać w 14 minut w wariancie najszybszym, zaś do katowickiego Rynku ma dojechać w 25 minut.
- Zakładamy, że tramwaj będzie na całej trasie, także na ulicy Kościuszki, zatrzymywał się tylko na przystankach. System sterowania ruchem będzie tak działał, że na każdym skrzyżowaniu tramwaj będzie miał priorytet – tłumaczył Lowak. Wiele jednak zależy od wyboru wariantu nowej linii. - To wybór między wariantem tzw. leśnym, a tramwajem typowo miejskim (wchodzącym w zabudowę). Ten przez las ma charakter wahadłowy, mamy tu dłuższe dojście do przystanku, ale krótszy dojazd do celu – dodawał.
Gdy ponownie pojawiły się głosy, że tramwaj w wariancie leśnym będzie niedostępny dla większości mieszkańców Piotrowic, a dojście na przystanek zajmie więcej czasu niż podróż tramwajem do centrum, urzędnicy przyznali, że dedykują go głównie osiedlu Odrodzenia. - Dla Piotrowic mamy inny pomysł, chcemy tam wykorzystać transport kolejowy, planujemy budowę węzła przesiadkowego dla Piotrowic – powtarzał Lowak. Przypomniał też, że linia będzie zintegrowana z autobusami z Zarzecza, Podlesia i Kostuchny, które mają dowozić pasażerów na pętlę "Kostuchna", na której powstanie też parking park&ride, gdzie będą mogli przesiadać się w systemie "drzwi w drzwi", czyli na tym samym peronie.
Na każdym ze spotkań pojawiały się pytania, czy magistrat policzył, ilu ludzi jest przeciw inwestycji, czy planuje zrobić referendum. - Spotykamy się, aby wysłuchać ludzi, którzy są zainteresowani rozwojem transportu publicznego, prosimy o wypełnienie ankiet i wyrażenie opinii. Jesteśmy tu po to, aby państwa wysłuchać – odpowiadał Stańczyk.
Ambitne plany i ambitny harmonogram
Plany budowy nowej linii tramwajowej od pętli w Brynowie do planowanej pętli Kostuchna przy os. Bażantów w styczniu tego roku ogłosił Marcin Krupa, prezydent Katowic. Wówczas na konferencji prasowej zapowiadał, że szybki tramwaj będzie jeździł z prędkością nawet 60 kilometrów na godzinę, zaś przepustowość linii wyniesie 5000 osób na godzinę.
Parametry w ciągu kilku ostatnich miesięcy znacząco się zmieniły, podobnie jak szacowane koszty inwestycji. Początkowo mowa była o 90 mln zł, teraz o 110 mln zł, z tego 63 proc. ma pochodzić z funduszy unijnych. Cały nowy odcinek ma mieć w zależności od wariantu 4,5, albo 5,5 kilometra długości, będzie na nim od sześciu do dziewięciu przystanków, zaś prędkość z jaką po torach miałby się poruszać tramwaj to 30 km na godz., albo 24 km na godz, zaś czas przejazdu z pętli w Brynowie do pętli Kostuchna miałby wynieść od 9 do 14 minut. Tramwaj, który roboczo nazwano Odrodzenie ma w ciągu godziny przewieźć nawet 2500 osób. Urzędnicy chcą, aby korzystali z niego także kierowcy, dlatego przy obu pętlach powstaną centra przesiadkowe, działające w systemie park&ride.
To plany, harmonogram inwestycji zakłada, że budowa nowej linii miałaby się rozpocząć w 2017 roku. Spółka Tramwaje Śląskie wybrała już wykonawcę Studium Przedprojektowego, dokument ma być gotowy w lipcu, na jego podstawie powstanie projekt budowlany.