Witaszczyk na dziś: Zwierzęta i politycy
Po kwietniowej miesięcznicy na placu Zamkowym w Warszawie posłanka Małgorzata Gosiewska z PiS nazwała „bydłem” grupę pikietujących obchody.
Natychmiast jednak wycofała się, przeprosiła i zamiast „bydła” na określenie pikietujących użyła dosadnego epitetu „swołocz”.
Arkadiusz Brodziński, działacz Polski Laickiej z Torunia, obraził się o „bydło” i doniósł na posłankę do prokuratury. Nieskutecznie. Teraz czekamy jak do prokuratury złoży doniesienie obrońca zwierząt za przedstawianie bydła w negatywnym świetle. Nie odnosząc się do konkretnych wydarzeń, porównanie zachowań bydła do negatywnych zachowań ludzi jest wielce krzywdzące dla bydła. Pisałem o tym kilka razy. To samo odnosi się do wszelkich porównań ludzi ze świnią i resztą zwierząt. Wiadomo bowiem, że w odróżnieniu od bydła, świń czy innych żywotnych, człowiek jest zdolny do wyjątkowych podłości. Zwłaszcza jeśli para się polityką.