Wieś przed wyborami. Unia jest jak żona - twierdzi mieszkaniec

- Unia jest jak żona - twierdzi mieszkaniec gminy Koneck. - Trzyma kasę, więc trzeba jej słuchać i starać się z nią dobrze żyć. O skokach w bok lepiej żeby nie wiedziała!

- Nie wierzyłem w tę całą Unię Europejską - przyznaje pan Andrzej, który tak jak wielu innych mieszkańców tej gminy w pow. aleksandrowskim nie wziął udziału w ogólnopolskim referendum (w 2003 r.) w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikację Traktatu dotyczącego przystąpienia Polski do UE.

- Każdy rząd nas oszukiwał ile wlezie, to człowiek zrobił się nieufny - tłumaczy. - Przed akcesją słyszeliśmy o dopłatach, pomocy unijnej, ale wtedy trudno było uwierzyć, że ktoś coś nam da i nie trzeba będzie tego oddawać.

Nie chcieli nawet wypełniać wniosków o płatności

Ryszard Borowski jest wójtem w Konecku od 1998 roku i pamięta, że z frekwencją w tamtym referendum było kiepsko. - Gdy po raz pierwszy rolnicy mogli występować o płatności bezpośrednie, to niektórzy nawet nie składali wniosków! - wspomina wójt. - A kto komu co dał? - tego typu pytania padały najczęściej. Nie wierzyli, że dopłaty po prostu im się należą, bo są rolnikami i mają gospodarstwa. Obawiali się, że będą potem te prezenty oddawać w podwójnej wysokości. Byli bardzo nieufni. Musieliśmy ich przekonywać, zachęcać, proponować pomoc przy wypełnieniu wniosków.

Najlepszym lekarstwem na nieufność okazały się pieniądze sąsiadów. - Gdy zobaczyli, że inni dostali dopłaty, to w kolejnych latach problemów ze składaniem wniosków już nie było- dodaje Borowski. - Teraz gospodarstw w naszej gminie jest ponad 600 i każdy rolnik występuje o dotacje.

W Chromowoli biedy nie widać. Lepsze oblicze wsi

- Biedy na wsi już nie widać - uważa pani Elżbieta, która w Chromowoli (gm. Koneck) mieszka od kilkudziesięciu lat.