Święte figury uratowano. Ołtarz i organy zostały w gruzach kościoła w Grudziądzu
- Przegrałem tę walkę - mówił ks. Tadeusz Urban, dziekan kościoła polskokatolickiego, obserwując w czwartek rozbiórkę części zrujnowanej świątyni przy ul. Pułaskiego w Grudziądzu.
- Ostatni parafianie trzy lata temu wyprowadzili się z Grudziądza, ale kościół nie był opuszczony. Zaglądałem tutaj, gdy tylko byłem w pobliżu. Usterki były tutaj od zawsze, od czasu, gdy w 1968 roku nasz kościół przejął ten budynek. Robiłem co mogłem i na ile było pieniędzy. Nie wystarczało ich na wynajęcie robotników, więc sam papę układałem na dachu... - mówił ks. Urban, proboszcz parafii polskokatolickiej w Bydgoszczy, któremu podlega grudziądzka parafia Imienia Jezus.
Dach kościoła runął - przypomnijmy, bo obszernie informowaliśmy o tym w „Pomorskiej” - w sobotę. Zapadł się do wnętrza świątyni. Strażacy przez kilka godzin przeszukiwali rumowisko, aby upewnić się, że w czasie katastrofy budowlanej nikogo w budynku nie było. Na szczęście: nie było.
Było natomiast zagrożenie, że runą także nadwyrężone ściany kościoła. Dlatego zamknięto dla ruchu ul. Pułaskiego, a inspektorat budowlany nakazał księdzu częściową rozbiórkę zabytkowego budynku.
Więcej szczegółów dotyczących wyburzania kościoła, a także galeria zdjęć - w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień