W weekend doszło do kolejnej awarii serwera słupskiego magistratu. Nie działają strony urzędu, płatności, BIP, do urzędu nie dochodzą e-maile.
Awarie się zdarzają, ale to, co się stało, dokładnie obrazuje, jak zarządzany jest obecnie Słupsk.
Po raz kolejny padł serwer DNS.
– To komputer, który tłumaczy nazwy np. www.slupsk.pl na fizyczny adres serwera – napisał na Facebooku radny SPO Daniel Jursza, z zawodu informatyk programista. – Ale awarie się zdarzają, stąd możliwość ustawienia serwera zapasowego. Nikt (no bo kto ?) nie sprawdził jednak, że ten zapasowy serwer, w sąsiedniej Ustce, już nie istnieje. Nie działają więc strony urzędu, płatności, bip, do urzędu nie dochodzą wiadomości e-mail. Umowa na obsługę informatyczną przez firmę zewnętrzną się skończyła, a kierownika nadal nie zatrudniono. Apelowałem wielokrotnie w UM, nie bagatelizujcie tych spraw, bo to proszenie się o kłopoty.
Przypomnijmy, do pierwszej dużej awarii doszło w kwietniu. Odpowiadająca za pracę urzędu sekretarz miasta Iwona Wójcik powiedziała nam wtedy, że przyczyną awarii są wieloletnie zaniedbania.
To zdenerwowało Jarosława Siedlikowskiego, który przez lata kierował wydziałem informatycznym. Przypomniał, że to obecne szefostwo ratusza okroiło liczbę etatów informatyków o połowę. Wcześniej, w pisanych w 2015 i 2016 roku listach do władz miasta, informatycy z ratusza ostrzegali, że taka polityka doprowadzi do problemów w ratuszu.
Potem była kolejna poważna awaria. W międzyczasie decyzję o pożegnaniu się z pracą w słupskim ratuszu podjął Wojciech Wrześniewski, kierownik referatu informatycznego, którego zatrudniono w tym roku.
Przypomnijmy, że pisaliśmy o zwalnianiu się informatyków z ratusza. O tym, że informowali władze ratusza o kłopotach, które mogą wystąpić z siecią. Władze to bagatelizowały.