W Strzegocicach powstaje największy w Europie gród słowiański. W tej osadzie poczujemy się jak nasi przodkowie we wczesnym średniowieczu
Nasi słowiańscy przodkowie chodzili w ubraniach wykonanych z wełny, rzadziej lnu. Pili dużo piwa,, ale to co my rozumiemy przez to słowo nie oznacza tego samego, co wytwarzali Słowianie. Piwo miało 0,8 proc. i było gęste, pszeniczne. Nie zawierało chmielu, co dla nas jest całkowitym dziwactwem.
Nad urokliwym jeziorem w Strzegocicach w gminie Pilzno rozpoczęły się prace nad stworzeniem grodu Słowian.
- Będzie największy tego typu w Europie, otoczony wysokimi wałami - zapowiada Piotr „Ziemowit” Kamiński, szef Stowarzyszenia Słowian Doliny Wisłoki - Palana Gera. Goście, którzy tu przyjadą, będą mogli poczuć się jak kiedyś nasi przodkowie. Zajrzą m.in. do chat woja, kowala, kaletnika, garncarza, tkaczki, wiedźmy. Dowiedzą się, czym były zausznice, z czego Słowianie szyli ubrania, jak robili broń, co wrzucali do garnków. A po zalewie... turyści popływają w drewnianych dłubankach wydrążonych w pniach topoli.
Kiedy po prawie 9 latach Piotr „Ziemowit” Kamiński opuszczał Osadę Słowiańską w Stobiernej zapowiadał, że stworzy nowy gród - w gminie Pilzno. I na nieporównywalnie większą skalę. Zalążek już jest, choć cała ogromna inwestycja została podzielone na etapy i rozłożona na 10 lat. Odwiedziliśmy pasjonatów historii ze Stowarzyszenia, którzy w malowniczej scenerii, bo na 7-hektarowym terenie w okolicy zalewu strzegocickiego rozpoczęli prace.
- Budowa ruszyła w marcu - mówi Ziemowit. - Na razie tworzymy niewielki gród, wielkości tego w Stobiernej, docelowo będzie miał 8 chat. To będzie taki pierwszy nasz przyczółek. Prace potrwają do wiosny. Po ich skończeniu, 200 metrów dalej, zaczniemy budować wielkie grodzisko otoczone wałami. Wszystkie tereny wokół będą zagospodarowane tak jak w Średniowieczu. Chcemy tu hodować krowy, owce, kozy, kury. Wszystkie narzędzia, którymi będziemy uprawiać ziemię, będą replikami znalezisk z X i XI w. Ani grama współczesności. Goście, którzy tu przyjdą, będą mogli poczuć się jak nasi przodkowie.
Pokazuje, że na razie wybudowali tylko to, co można bez pozwolenia na budowę, bo ciągle na nie czekają.
- To nie jest łatwe, bo planujemy przecież nietypowe budownictwo - tłumaczy. - Urzędnicy mają dużo punktów do przeanalizowania. Staraliśmy się przygotować perfekcyjnie. Myślę, że w lipcu to pozwolenie już otrzymamy. Wtedy zaczniemy konstruować chaty zrębowe z grubych bali.
Póki co widzimy wiatę garncarską oraz pierwszą mieszkalną. Przy wjeździe drewniane słupy osiadające w ziemi, służące do wykonania podestu na wysokości 4 m z widokiem na jezioro. Pasjonaci ze Stowarzyszenia i wolontariusze wszystko robią własnymi rękami, „na zasadzie archeologii doświadczalnej” odkrywając dawne techniki.
- Cała ta konstrukcja jest z olchy. Ściany są wyplecione z wierzby, a dach z trzciny - Piotr wskazuje na chatę z paleniskiem pośrodku.
Jak wyglądały chaty Słowian?
Jaczemir, specjalista od historii mówi, że były nieduże, zwykle liczyły 25 m kw.
- Dodatkowo zagłębione około 0,5 - 1 metra w ziemię. Tysiąc lat temu było cieplej niż teraz. Ludzie potrzebowali miejsc, w którym mogliby się schronić przed upałem. W takiej chacie panował chłodek i dało się spokojnie pracować.
Arleta „Ćmina” Kulczycka, która przywitała nas słowiańskim pozdrowieniem „Sława!” ma na sobie dawny strój. Z pasją opowiada, jak nosili się Słowianie, bo rekonstrukcja strojów to jej zadanie.
- Źródeł jak wyglądały jest niewiele, bo tkaniny źle znoszą upływ czasu. Czasami z bardzo małych kawałeczków jakiegoś ubrania, za pomocą wyobraźni, budujemy resztę. Mamy np. skrawek wykończenia pod szyją, dołu, mankietu, rękawa i układając to można odtworzyć suknię.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień