W poszukiwaniu śniegu, czyli jak przywitała nas Słowacja

Czytaj dalej
Fot. Fot.Robert lodziński
Edyta Hanszke

W poszukiwaniu śniegu, czyli jak przywitała nas Słowacja

Edyta Hanszke

Z czym kojarzyliśmy Słowację? Z Tatrami, nartami, śniegiem i Tatralandią. Z czym jeszcze? Bratysławą, Koszycami na wschodzie i... Markiem Hamsikiem, pomocnikiem Napoli. Później w głowie jest czarna dziura.

Brak głębszej wiedzy na temat kraju naszych sąsiadów jest co najmniej zastanawiający. W porównaniu z wiedzą Polaków o Czechach - nawet zawstydzający. Wynika to chyba z tego, że Słowacja jest trochę za daleko od Opolszczyzny, by poświęcać jej weekendowy wypad (nie licząc oczywiście skoku do Tatralandii, czyli bardzo popularnego kompleksu basenów blisko granicy z Polską), a trochę za blisko i swojsko, by poświęcać jej na przykład wyjazd wakacyjny.

  • Właściciel naszego apartamentu nie krył zdziwienia, że w ciągu naszego kilkudniowego pobytu w Bańskiej Szczawnicy zamierzamy odwiedzić jeszcze inne miejsca. - Po co? Przecież tu jest zwiedzania na dobry tydzień - kręcił głową i wyciągał kolejne foldery. Dobę później zrozumieliśmy, że zaoferował nam przepiękne stare miasto, wpisane na listę UNESCO, właściwie na wyłączność... 
Pozostało jeszcze 96% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Edyta Hanszke

Zajmuję się tematyką gospodarki, przedsiębiorczości, rynku pracy, ubezpieczeń i społeczną. Piszę o szeroko rozumianych pieniądzach: tych, które zarabiamy, wydajemy, ale także np. pochodzących z programów unijnych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.