W Polsce brakuje kierowców zawodowych. A nie ma systemowych rozwiązań tego problemu

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Kaczanowski
Marek Weckwerth

W Polsce brakuje kierowców zawodowych. A nie ma systemowych rozwiązań tego problemu

Marek Weckwerth

- Tragicznie to wygląda. Taka sytuacja trwa już od lat, ale ostatnio kryzys spowodowany brakiem kierowców zawodowych pogłębił się, a przecież potrzeby naszej gospodarki rosną. Firmom z naszego regionu brakuje co najmniej 20 procent kierowców – ocenia Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych.

Do niedawna braki uzupełniało szkolenie kierowców zawodowych w wojsku, ale zdecydowanie kuleje szkolenie cywilne. Trudno się zresztą dziwić, bo zdobycie pełnych uprawnień na ciężarówkę (kategoria C prawa jazdy) kosztuje około 10 tysięcy złotych. Czy młodego człowieka stać na taki wydatek? Odpowiedź jest chyba oczywista.

Uciekają do Anglii

Niektóre firmy przewozowe wspierają młodych kierowców w zdobyciu uprawnień, partycypują w kosztach. Ale często bywa tak, że po „zrobieniu” uprawień, ci uciekają od swego pracodawcy do innego, który przebije tego pierwszego propozycją wynagrodzenia.
Mało tego, naszych kierowców podkupują firmy niemieckie, a ostatnio zwłaszcza angielskie, gdzie po wyjściu z Unii Europejskiej zdecydowanie brakuje wykwalifikowanych kierowców. Anglicy prowadzą teraz naprawdę ostrą politykę rekrutacji polskich kierowców, bo braki spowodowały na Wyspach prawdziwy kryzys.

- W 32 -letniej historii mojej firmy (Renex – dop. autora) zawsze miałem w rezerwie 2-3 kierowców, a teraz tylu samo mi brakuje. Mimo że ze wszystkimi dodatkami zarabiają na rękę 6-7 tysięcy złotych i jeżdżą supernowoczesnymi ciężarówkami wyposażonymi w najlepsze systemy bezpieczeństwa i klimatyzację. Nowoczesne auta osobowe nie umywają się do tych pojazdów - skarży się Adam Jędrych.

Czy jakimś rozwiązaniem może być zatrudnienie kierowców ze wschodu Europy? Nasz rozmówca nie najlepiej ich ocenia. Jego zdaniem są to problemy językowe i mentalne – kulturowe, a także związane z nadużywaniem alkoholu.

Współpracują z bydgoską „Samochodówką”

Aby ratować sytuację, Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych współpracuje z Zespołem Szkół Samochodowych w Bydgoszczy, który jest także partnerem stowarzyszenia. Uczniowie odbywają praktyki zawodowe w firmach przewozowych.

- Współpraca jest owocna. To nasze przyszłe kadry, ale jest też problem, bo kierowcą zawodowym można zostać dopiero po ukończeniu 21 roku życia, a przecież wtedy taki młody człowiek nie jest już uczniem – zauważa prezes Jędrych. - Brakuje systemowego podejścia do tego problemu ze strony państwa. Owszem, dyskutujemy o tym jako organizacja pozarządowa w sejmowej Komisji Infrastruktury, ale nie odnoszę wrażenia, aby politykom zależało na uzdrowieniu sytuacji. Wolą zajmować się tematami zastępczymi.

A może pomocnik kierowcy?

Przewoźnicy proponują, aby wzorem dawnych lat młodzi ludzie mogli przygotowywać się do profesji jako pomocnicy kierowcy.

- Sam tak zaczynałem pracę w PKS-ie. Byłem pomocnikiem kierowcy, przyglądałem się jego pracy, potem sam mogłem prowadzić pod jego opieką. Dlaczego nie moglibyśmy do tego wrócić? Dzięki temu kierowca szybciej i skuteczniej zdobywałby umiejętności - dodaje Adam Jędrych.

- Jestem otwarty i mogę rozmawiać o wszystkich propozycjach, jakie mogą poprawić sytuację na rynku – komentuje Piotr Król, bydgoski poseł PiS, wiceprzewodniczący Komisji Infrastruktury. - Oczywiście grzechem pierworodnym była likwidacja przed laty szkolnictwa zawodowego, które było naturalną kuźnią kadr, także tych dla firm transportowych. Bydgoszcz jest tu w uprzywilejowanej pozycji, bo działa przecież „Samochodówka”, ale generalnie problem jest ogromny. Zdaję sobie sprawę, że zdobycie pełnych uprawnień kierowcy pojazdu powyżej 3,5 tony jest kosztowne, ale zachętą mogą być niemałe zarobki w tym zawodzie. Niektóre firmy partycypują w kosztach zdobycia uprawnień, w zamian za deklarację przepracowania określonego czasu. To także jest motywujące.

Marek Weckwerth

Komentarze

6
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

jarro_

Nowe,młode pokolenie,niechętnie widzi się w roli kierowcy,gdzie jesteś za domem 2,3 tyg a żona sama z małym dzieckiem.Po drugie tak,jak ktoś już pisał zarobki w Pl 7tys na rękę,na umowie najniższa krajowa.Najsmutniejsze jest to,że polski rząd nic z tym nie robi.Pracuje 6 rok u Niemca,i absolutnie nie zamierzam wracać do polskiej firmy,nawet gdybym dostał 10tys zł.Dlaczego?Ano dlatego,ze mam stałą pensję w systemie 3/1 ,wszystkie składki emerytalne odprowadzane od rzeczywistych zarobków,plus dodatek urlopowy i świąteczny.Jak to jest,że Polski przewoźnik w 3,4 lata kupuje 20 nowych zestawów ,a niemiecki po 15 latach?! Wszystko kosztem kierowcy,który jest okradany na potęge.Pomyślał ,ktoryś pracodawca,z czego będzie żył kierowca jak dojdzie do nieszczęścia na drodze?!Ile dostanie renty,900-1000zł?Problem niestety będzie się pogłebiał.Pozdrawiam szoferów z Polski ,i życzę tyle powrotów,ile wyjazdów z domu

darek364crx

W Polsce kierowca zarabia ponoć 7 tys zł na ręke. Dobrze, ale wsiada do kabiny w niedziele w nocy i wysiada po pięciu dniach w piątek. Jest więc w pracy nonstop 120 godzin. Kwotę 7tys zł dzielimy na 480 godzin i nagle okazuje się że kierowca zarabia 14 zł na godzinę. Mniej niż sprzątaczka w biurze......

darek364crx

KIEROWCÓW NA RYNKU JEST DUŻO. Tylko najwyższa pora wprowadzić przepisy uniemozliwiające robienie machlojek w firmach zatrudniających kierowców. Wystarczyło by wprowadzić wysokość ustawowej diety - dwie stawki np. 30 zł/ 60zł. Reszte wynagodzenia obowiązkowo na umowie i skończyło by się kombinowanie. Teraz kierowca w Polsce zarabia oficjalnie 2600 zł brutto, a reszte pieniędzy w dietach i to jest patologia. W Austri czy Szwajcari czy w Niemczech kierowca ma całą wypłate brutto na pasku - na umowie i firmy transportowe nie bankrutują. Dlaczego polskie firmy miały by zaraz zbankrutować po wprowadzeniu takich rozwiązań ?.............

brzdac39

Słowo klucz - Wynagrodzenie.
Zasadniczo autor artykułu już sam sobie i odpowiedział pisząc, że kierowcy zmieniają pracodawcę bo inny proponuje wyższe wynagrodzenie.

na rynku nie brakuje kierowców tylko wynagrodzenie nie jest adekwatne do wykonanej pracy. wielu ludzi posiadających prawo jazdy C+E woli pracować w innych zawodach gdzie zarobią o 2000 zł mniej ale codziennie są w domu, nie śpią w kabinach przez całe tygodnie w trasie...
Pracodawcom marzą się stare czasy kiedy kierowców chętnych do pracy był nadmiar i mogli robić machlojki na wypłacie pracownika mówiąc do kierowcy- jak ci się nie podoba to zmień pracę...

zielonogórzanka

Fiskalizm państwa to główna przyczyna, że do zwodu kierowcy nie ma chętnych. Za zdobycie uprawnień to minimum 10 tys. zł. A potem co 5 lat kolejne tysiące za weryfikację i badania. A jak się do tego doda polowania ITD na kierowców i karanie bez litości to komu się chce pracować w tym nielekkim zawodzie.

kosk.a

Wielkie bzdury piszecie. Radzę porozmawiać z kierowcami i ich zapytać o zdanie. Zresztą wystarczy przeczytać komentarze. A nie tylko reportaż pseudo biznesmenów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.