rozm. Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

W gdańskim UCK leczą ciężkie udary mózgu nową metodą

W gdańskim UCK leczą ciężkie udary mózgu nową metodą
rozm. Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Z prof. dr. hab. Bartoszem Karaszewskim, kierownikiem Kliniki Neurologii Dorosłych GUMed, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz.

Mimo że coraz skuteczniej leczy się nadciśnienie tętnicze i eliminuje inne czynniki ryzyka - udar mózgu nadal zbiera dramatyczne żniwo...
To prawda. Udar mózgu jest na świecie pierwszą i najczęstszą przyczyną trwałej niesprawności osób dorosłych. W Polsce co roku zapada na udar mózgu 70-90 tysięcy ludzi, w tym na najczęstszy - udar niedokrwienny - około 60-70 tysięcy, w tym na Pomorzu - około 4 tysięcy. Nie każdy udar mózgu kończy się dużą niepełnosprawnością, choć niemała ich część to udary bardzo ciężkie, w których doszło do okluzji, czyli zamknięcia największych naczyń mózgowych - tętnicy środkowej mózgu czy tętnicy szyjnej wewnętrznej. Jeszcze do niedawna rokowanie u większości tego typu chorych było bardzo niekorzystne. Właśnie takim pacjentom dedykowana jest nowa metoda leczenia. Szacujemy, że rocznie może się do niej kwalifikować na Pomorzu około 300 osób.

Co to za metoda?

To tak zwana trombektomia mechaniczna - trzeci z wielkich kroków, jakie zrobiła medycyna w walce z tą chorobą. Pierwszym - w roku 2000 - było stworzenie w kraju, w tym na Pomorzu, sieci oddziałów udarowych. Drugim - wprowadzenie tak zwanej trombolizy, polegającej na podaniu choremu z udarem mózgu dożylnie leku, który ma za zadanie rozpuścić skrzeplinę. NFZ finansuje tę procedurę od 2003 roku. Warto podkreślić, że ta metoda będzie szeroko stosowana w leczeniu udarów mózgu jeszcze bardzo długo.

Warunek - pacjent, u którego pojawiają się pierwsze objawy udaru, musi się szybko zgłosić do szpitala.
Leczenie trombolityczne możemy podać choremu do 4,5 godziny od wystąpienia udaru, ale oczywiście im wcześniej to zrobimy, tym chory będzie miał większe szanse zachować sprawność.

Leczenie trombolityczne możemy podać choremu do 4,5 godziny od wystąpienia udaru, ale oczywiście im wcześniej to zrobimy, tym chory będzie miał większe szanse zachować sprawność.

A na czym polega trombektomia?
Najprościej mówiąc - na mechanicznym usunięciu materiału zatorowo-zakrzepowego z naczynia. Do tętnicy, która uległa zamknięciu, wprowadza się cewnik i mechanicznie usuwa tę przeszkodę. Do tego typu zabiegów kwalifikuje się niewielką grupę chorych, z dużymi, źle rokującymi udarami niedokrwiennymi. Tak więc trombektomia nie jest i nie będzie metodą konkurencyjną dla trombolizy, a tylko komplementarną.

Czy wszystkie oddziały udarowe na Pomorzu oferują pacjentom leczenie trombolityczne?
Wszystkie oddziały udarowe, a mamy ich na Pomorzu 11, muszą prowadzić leczenie trombolityczne. Jeżeli pacjent spełnia kryteria - taka terapia jest standardem. Natomiast trombektomia jest „ponadstandardem”, bo nie finansują jej jeszcze ani NFZ, ani MZ.

Jeśli NFZ tej metody nie finansuje, to pacjenci nie mogą z niej korzystać...
Mimo to nasza klinika - jako jeden z pierwszych ośrodków w Polsce - zaczęła tę metodę stosować już w 2015 roku, chociaż nie jest ona finansowana. Do tej pory tego typu zabiegom poddano 21 pacjentów. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne dopłaca do każdej procedury kilkanaście tysięcy złotych, ponieważ NFZ refunduje jej koszt tylko do wysokości dużo tańszego leczenia trombolitycznego. Mamy jednak nadzieję, że wkrótce NFZ będzie trombektomię finansował, bardzo o to walczymy. Na razie staramy się przekazać wiedzę o tej metodzie neurologom z innych oddziałów udarowych na Pomorzu. Temu właśnie poświęcona jest dzisiejsza konferencja, która się odbywa w Gdańsku.

Spośród pacjentów, którzy kwalifikują się do tej metody, a nie zostaną poddani trombektomii mechanicznej, tylko co piąty ma szansę przeżyć i zachować samodzielność. Po trombektomii - co drugi.


Czy to oznacza, że pacjent z Miastka czy Chojnic też będzie mógł być leczony tą metodą?

Chcemy leczyć wszystkich chorych, którzy się do tego kwalifikują. Efekty tych zabiegów bywają spektakularne. Spośród pacjentów, którzy kwalifikują się do tej metody, a nie zostaną poddani trombektomii mechanicznej, tylko co piąty ma szansę przeżyć i zachować samodzielność. Po trombektomii - co drugi.

jolanta.gromadzka@polskapress.pl

rozm. Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.