W bitwie o Rzeszów Ewa Leniart zmierzy się z Marcinem Warchołem. Pogodzi ich wspólny kandydat opozycji?
W ocenie wielu komentatorów w walce o fotel prezydenta Rzeszowa będzie się liczyć troje kandydatów: Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, wywodzący się z Solidarnej Polski, którego na swojego następcę namaścił były prezydent Tadeusz Ferenc, wojewoda Ewa Leniart (Prawo i Sprawiedliwość), która start w wyborach zadeklarowała w środę i kandydat opozycji parlamentarnej (jeżeli taki zostanie wyłoniony).
Rozmowy o wspólnym kandydacie opozycji nie są łatwe.
- Trwa przeciąganie liny, kto mocniejszy - mówi nam obrazowo o negocjacjach jeden z działaczy Koalicji Obywatelskiej.
- Chcielibyśmy w jak najszybszym terminie, może w przyszłym tygodniu, aby jak najszersza koalicja, składająca się przede wszystkim z ruchów miejskich i ludzi związanych z Rzeszowem, przedstawicieli PSL, Polski 2050, Platformy Obywatelskiej oraz Lewicy, wskazała jednego, wspólnego kandydata - tłumaczył Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu krajowy lider Lewicy, który minionego czwartku gościł w Rzeszowie.
Czarzasty nie wymienia nazwisk, bo - jak tłumaczy - mądry nie powinien być pierwszy.
- Nie musimy pierwsi zgłaszać kandydata, chcemy poprzeć tego, który wygra te wybory - dodaje.
Po szczegóły odsyła do posła Wiesława Buża, który w imieniu Lewicy prowadzi rozmowy. Ten potwierdza, że Lewica przedstawiła swojego faworyta, ale konsekwentnie odmawia podania jego personaliów. Zdradza jedynie, że do stołu obrad (PO, PSL, Lewica, Polska 2050 i przedstawiciele ruchów miejskich) „doproszono” jeszcze przedstawiciela największego klubu radnych miasta „Rozwój Rzeszowa”. Bo - uzasadnia poseł - przyszły prezydent musi mieć w radzie miejskiej stabilną większość, by móc sprawnie zarządzać Rzeszowem.
Postulaty na stole
Buż precyzuje, że rozmowy dotyczą kwestii programowych.
- By wyeliminować ryzyko, że kandydat zechce realizować działania, które byłyby nie do zaakceptowania przez którąkolwiek ze stron lub nie godzić się na realizację działań, na których którejś za stron zależy.
- Na pewno nie będzie zgody dla kandydata, który będzie inspirował uchwały, na przykład ograniczające aktywność ruchów LGBT - daje przykład. - Szukamy kandydata, który wspierałby program in vitro. Nie poprzemy kandydata, który nie zagwarantuje poparcia dla organizacji marszu równości w Rzeszowie.
Lewica oczekuje też, że kandydat poprze zaplanowane już, a ujęte w miejskim budżecie inwestycje.
Poseł Buż nie ukrywa, że środowa deklaracja wojewody o starcie w wyborach skłoniła sojuszników z opozycji do przyspieszenia negocjacji.
Największe trudności z wyłonieniem swojego kandydata ma Koalicja Obywatelska. Na tzw. giełdzie padły już m.in. nazwiska prof. Pawła Kowala, posła KO wywodzącego się z Rzeszowa i prof. Aleksandra Bobko, byłego senatora z ramienia PiS, a wcześniej rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Cały czas w grze jest nazwisko Konrada Fijołka, wiceprzewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa z ramienia Stowarzyszenia „Rozwój Rzeszowa”, które popierało prezydenta Tadeusza Ferenca.
„Rozwój Rzeszowa” ma kandydata
W środę 14 radnych klubu „Rozwój Rzeszowa” wystąpiło z apelem o poparcie dla Fijołka.
„Jest doświadczonym samorządowcem, znającym doskonale realia naszego miasta, przy tym człowiekiem młodym, zaangażowanym i mającym precyzyjną wizję Rzeszowa jako nowoczesnego miasta. Konrad Fijołek sprawnie kieruje klubem radnych złożonym z przedstawicieli różnorodnych środowisk społeczno-zawodowych (…) dał się poznać przede wszystkim jako człowiek kompromisu, potrafiący łączyć i wypracowywać wspólne rozwiązania” - czytamy w rozesłanym do mediów stanowisku.
- Żadne decyzje w tej kwestii nie zapadły - tłumaczył „Nowinom” Zdzisław Gawlik, lider podkarpackich struktur KO w regionie. - Wciąż prowadzimy rozmowy z naszymi sojusznikami w gronie opozycji na temat wyłonienia naszego wspólnego kandydata. I mimo że nasi polityczni rywale już światu ogłosili swoje kandydatury, my zachowujemy spokój.
CZYTAJ TEŻ: Borys Budka w Rzeszowie: to mieszkańcy powinni wyłonić dobrego kandydata na prezydenta
Gawlik unika deklaracji, ilu „kandydatów na kandydatów” jest przedmiotem rozmów.
- Po zakończeniu rozmów wspólnie ogłosimy naszą propozycję - obiecał. - Jestem przekonani, że jeśli będzie to kandydat z Rzeszowa, to ma ogromne szanse na sukces. I proszę o jeszcze trochę cierpliwości.
W PiS już wszystko jasne
Wojewoda Ewa Leniart ogłosiła w środę przed rzeszowskim ratuszem, że wystartuje z własnego komitetu, a nie pod szyldem PiS, choć ma jego poparcie.
- Pomimo iż mam poparcie Prawa i Sprawiedliwości oraz premiera Mateusza Morawieckiego, zdecydowałam, iż będę kandydowała z własnego komitetu - zakomunikowała.
Skąd taki pomysł?
- Bardzo zależy mi na tym, by do bliskiej współpracy, nie tylko podczas wyborów, ale także w czasie prezydentury, zaprosić wszystkie środowiska. Zwłaszcza te, które dotychczas były pomijane i ich zdanie nie było w żaden sposób brane pod uwagę stwierdziła Ewa Leniart.
CZYTAJ TEŻ: Ewa Leniart kandydatem w wyborach na prezydenta Rzeszowa. - To ja mam tę moc - mówi wojewoda
Zaprasza do współpracy ekspertów, środowiska społeczników, rady osiedlowe i wszystkich ludzi, którzy zechcą włączyć się najpierw w dyskusję, a potem w realizację potrzeb miasta.
- A doskonale wiemy, że tych potrzeb jest wiele. Aby je wszystkie spełnić, potrzeba ogromnych pieniędzy. To ja jestem tą osobą, która nie tylko wie, gdzie można je znaleźć, ale także wie, jak skutecznie po nie sięgać, aby w najbliższych latach Rzeszów rozwijał się z jeszcze większym impetem. To ja mam tę moc! - podkreśliła Ewa Leniart.
Na pytanie, jak będzie wyglądała kampania w czasach pandemii, kiedy nie będzie można organizować spotkań z mieszkańcami, wyborcami, Ewa Leniart odpowiedziała:
- Rzeczywiście, obecny czas jest wyzwaniem. Epidemia niesie mnóstwo różnych zagrożeń. Zatem ta kampania będzie specyficzna. Wierzę, że przy pomocy mediów będziemy mogli ją skutecznie i dobrze realizować. Mam też nadzieję, że sytuacja epidemiczna, także w Rzeszowie, w krótkim czasie się zmieni.
Jak pogodzi kampanię z pracą wojewody?
- Dopóki będę mogła połączyć obowiązki związane z wykonywaniem funkcji wojewody, jak również z kandydowaniem, będę się starała to czynić, ale zakładam, że w pewnym momencie skorzystam z urlopu wypoczynkowego, aby już w całości oddać się kampanii.
Ewa Leniart dopytywana, czy startując z własnego komitetu zrezygnuje z członkostwa w PiS, zapewniała, że nie ma takiego zamiaru.
- Nie uważam, ażeby dobrym rozwiązaniem było rzucanie legitymacją partyjną na czas kampanii. Pozostanę w strukturach PiS. Tak, jak powiedziałam, cieszę się poparciem PiS. Natomiast bardzo mi zależy, żeby skutecznie realizować te potrzeby miasta, które są, a można to robić tylko w bliskiej współpracy z bardzo różnymi środowiskami. Przekonania polityczne nie mogą być determiantem.
Takie trzy kluczowe kwestie?
- Rzeszów to miasto mieszkańców i nie może być zarządzany twardą ręką i wyzwiskami, ale musi być zarządzany skutecznie, we współpracy, bliskich relacjach z mieszkańcami, wsłuchaniem się w ich potrzeby i oczekiwania. Druga rzecz: bardzo zależy mi na dużych inwestycjach, a tych wyzwań, związanych m.in. z komunikacją, jest wiele. I wreszcie: nowy zielony ład, przez który rozumiem troskę o czyste powietrze, miejsca zielone na osiedlach, miejsca wypoczynku dla ludzi starszych i dzieciaków.
Bratobójcza walka na prawicy
Nie wiadomo czy opozycji uda się ostatecznie wyłonić wspólnego kandydata ale wiadomo na pewno, że nie udała się ta sztuka Zjednoczonej Prawicy. W bratobójczej walce o Rzeszów z Ewą Leniart weźmie bowiem udział Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości z Solidarnej Polski, którego nieoczekiwanie w dniu swej rezygnacji ogłosł na swojego następcę ustępujący prezydent miasta Tadeusz Ferenc.
CZYTAJ TEŻ: Wiceminister Marcin Warchoł: Chcę kontynuować wizję rozwoju Rzeszowa Tadeusza Ferenca
Wybory (prawdopodobnie) w maju
Tego, czy spełni się znane porzekadło "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta", dowiemy się prawdopodobnie już za dwa miesiące bo - jak informuje wojewoda, rozporządzenie z kalendarzem wyborczym dla Rzeszowa, które trafło na biurko premiera określa datę wyborów na 9 maja.
CZYTAJ TEŻ: Przedterminowe wybory prezydenckie w Rzeszowie. Termin niby znany, ale...
Z kronikarskiego obowązku dodajmy, że chęć ubiegania się o stanowisko prezydenta Rzeszowa zgłosili również: Maciej Masłowski (były poseł Kukiz’15), Agnieszka Itner (Razem), Grzegorz Braun (Konfederacja), Kazimierz Rochecki (były działacz Samoobrony, przewodniczący Rady Osiedla Śródmieście). Porozumienie Jarosława Gowina zgłosiło dwóch kandydatów na kandydatów: Waldemara Kotulę (radny miasta) i Arkadiusza Oponia (wiceprezes Polskiej Organizacji Turystycznej). Kandydatem PSL jest Edward Słupek, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Zodiak”.
Jaki powinien być prezydent Rzeszowa?
Odpowiedź na to pytanie zdaje się mieć Krzysztof Prendecki, socjolog z Politechniki Rzeszowskiej:
- Przed laty tygodnik „Polityka” określił gród Rzecha mianem „lot wznoszący”, czy teraz zacznie pikować? Wielka niewiadoma. Sądząc jednak, z jaką dużą przewagą wygrywał dotychczasowy prezydent, można pokusić się o spostrzeżenie, wg. statystycznego wyborcy: następca niech będzie taki sam jak Ferenc, tylko młodszy.