Urodził się w Prusach, zmarł w okupowanej Bydgoszczy

Czytaj dalej
Fot. Zbiory Adama Gonsierowskiego
Małgorzata Stempinska

Urodził się w Prusach, zmarł w okupowanej Bydgoszczy

Małgorzata Stempinska

Przez kilkadziesiąt lat rodzina myślała, że grób Franciszka Gonsierowskiego nie istnieje. W 2015 roku miejsce pochówku dziadka odnalazł wnuk Adam.

Na łamach ostatnich „Pasji” (dodatku dla prenumeratorów „Pomorskiej”) Franciszka Gonsierowskiego wspominał jego wnuk Adam. Okazją był zbliżający się wówczas Dzień Dziadka.

Dziś w „Albumie Historycznym” więcej na temat krótkiego, aczkolwiek bardzo ciekawego życia pana Franciszka. Najkrócej można je tak podsumować: urodzony w państwie pruskim doczekał odrodzonego w 1918 roku państwa polskiego, by skończyć swoje życie w okupowanej Bydgoszczy.

To  nastrojowe, atelierowe zdjęcie wykonano ok. 1935 roku. Przedstawia Franciszka z żoną Weroniką  i czworgiem ich dzieci - w górnym rzędzie stoją (od
Zbiory Adama Gonsierowskiego Przepustka pana Franciszka wystawiona 18 kwietnia 1940 roku, w związku z jego pracą na niemieckiej kolei, jest opatrzona niemiecką „gapą”i zawiera w prawym górnym rogu podkreślony czerwonym kolorem dopisek po niemiecku „Pole” (Polak).

Jako poddany cesarza walczył w pruskiej armii

- Dziadek Franciszek Gonsierowski (z rodziny mojego ojca), urodził się w roku 1881 roku, w pięknym miasteczku Gniew, oddalonym od Bydgoszczy nieco o ponad 100 kilometrów. Ja jestem jego kilkudziesięcioletnim wnukiem. Urodziłem się w Bydgoszczy, już po jego śmierci. Dlatego też źródłem wiadomości o dziadku Franciszku były głównie wspomnienia nieżyjącego już mojego ojca Brunona oraz jego siostry Heleny - mówi pan Adam.

Jak dodaje, Franciszek Gonsierowski był dzieckiem Piotra i Jakobiny, którzy opuścili Gniew w kwietniu 1890 roku i osiedlili się w podbydgoskich wtedy Jachcicach (niem. Jagdschütz) wraz z ośmiorgiem swoich dzieci. Zamieszkali w nieistniejącym już dzisiaj domu przy ul. Okrężnej, gdzie Piotr Gonsierowski pracował jako kowal. 21 sierpnia 1908 roku Franciszek poślubił w Bydgoszczy Weronikę z domu Kowalkowską.

Ważny w jego życiu był okres I wojny światowej. Jako pruski poddany Franciszek od sierpnia 1914 roku do grudnia 1916 roku walczył za cesarza w 42. (5. pomorskim) pułku piechoty im. księcia Moritz von Anhalt-Dessau. Gdy w jednej z rozmów ze swoimi kamratami nieopatrznie stwierdził, że: „Prusacy wkrótce tę wojnę przegrają, gdyż przerabiają już dzwony na armaty”, został niezwłocznie zwolniony z armii. Mimo że według Prusaków został potępiony jako żołnierz, musiał pracować dla armii pruskiej jako cywil.

Zwolniony z armii 20 grudnia 1916 roku, już 28 grudnia 1916 roku był robotnikiem Hambursko-Szczecińskiej Spółki Akcyjnej Vulcan-Werke w Szczecinie, która budowała okręty dla Cesarskiej Marynarki Wojennej.

To  nastrojowe, atelierowe zdjęcie wykonano ok. 1935 roku. Przedstawia Franciszka z żoną Weroniką  i czworgiem ich dzieci - w górnym rzędzie stoją (od
Zbiory Adama Gonsierowskiego Jako pruski poddany, Franciszek od sierpnia 1914 roku do grudnia 1916 roku walczył w 42. (5. pomorskim) pułku piechoty im. księcia Moritz von Anhalt-Dessau.

Udar przerwał pracę na kolei

Po zakończeniu I wojny światowej Franciszek Gonsierowski podjął pracę w firmie będącej własnością bydgoskiego Niemca - Juliusa Kühnella.

Zakład mieścił się przy ówczesnej Luisenstrasse 15/16 (dzisiaj ul. Hetmańska). Zajmował się m.in. budową instalacji elektrycznych, pracami budowlanymi, blacharskimi, montażem piorunochronów i innymi usługami. Wcześniej, bo w roku 1901, Franciszek uzyskał w tej firmie tytuł czeladnika, zakończony samodzielnym wykonaniem pracy czeladniczej pod tytułem „konewka”.

W związku z powrotem Bydgoszczy do Polski (styczeń 1920 r.), następował stopniowy odpływ mniejszości niemieckiej z miasta do Niemiec. Także pracodawca Franciszka zlikwidował w 1921 r. swoją bydgoską firmę. W opinii zawodowej Julius Kühnell napisał, że Franciszek Gonsierowski był wartościowym i sumiennym pracownikiem. W ostatnim zdaniu tej opinii życzył swojemu byłemu pracownikowi wszystkiego najlepszego.

Po likwidacji zakładu Franciszek podjął w 1921 roku pracę na PKP w Bydgoszczy, którą w roku 1940 przerwała choroba - miał udar. - Dopadł dziadka w miejscu jego pracy. Tata, idąc kiedyś ze mną tunelem pasażerskim pod dworcem kolejowym Bydgoszcz- Główna, wskazał ze wzruszeniem miejsce, gdzie upadł Franciszek doznając pierwszego udaru. Z dalszej relacji mojego ojca wynikało, że po kilkunastodniowej domowej rehabilitacji dziadek wrócił do pracy na kolei. Niewyleczone następstwa udaru i zbyt wczesny powrót do pracy prawdopodobnie spowodowały następny, już śmiertelny w skutkach, wylew. Dziadek zmarł w 1940 roku, w wieku 59 lat - mówi Adam Gonsierowski.

To  nastrojowe, atelierowe zdjęcie wykonano ok. 1935 roku. Przedstawia Franciszka z żoną Weroniką  i czworgiem ich dzieci - w górnym rzędzie stoją (od
Zbiory Adama Gonsierowskiego To nastrojowe, atelierowe zdjęcie wykonano ok. 1935 roku. Przedstawia Franciszka z żoną Weroniką i czworgiem ich dzieci - w górnym rzędzie stoją (od lewej): Jerzy, Helena, Łucja, Brunon (ojciec pana Adama).

Stojąc przy grobie słyszymy pociągi

Od kiedy Adam Gonsierowski pamięta, w jego rodzinie panowało przekonanie, że grób Franciszka nie istnieje, a miejsce jego spoczynku zostało wykorzystane do innego pochówku.

- Kierowany niewytłumaczalnym impulsem, choć co prawda dziadek śnił mi się co jakiś czas, w lipcu 2015 roku udałem się do biura parafialnego kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa przy placu Piastowskim. Tam dowiedziałem się, że miejsce pochówku dziadka Franciszka istnieje nienaruszone i nie zostało wykorzystane do innego pochówku! Po uzupełnieniu niezbędnych formalności, w miejscu wiecznego spoczynku dziadka stanął, zrealizowany sumptem rodziny, pomnik. Stojąc przy grobie Franciszka słychać przejeżdżające w pobliżu pociągi. Takie też odgłosy towarzyszyły mu w czasie jego pracy na kolei, a także w dniu jego pogrzebu - podsumowuje Adam Gonsierowski.

Małgorzata Stempinska

W swoich artykułach podejmuję tematykę dotyczącą turystyki, telekomunikacji, rynku pracy oraz gospodarki. Przygotowuję też artykuły do dodatku historycznego "Album bydgoski" oraz do miesięcznika dla prenumeratorów "Pasje". Historia Bydgoszczy mnie fascynuje. Uwielbiam słuchać wspomnień Czytelników - rodowitych bydgoszczan - oraz oglądać zdjęcia z ich domowych albumów. Staram się pomagać Czytelnikom interweniując w ich sprawach. Prywatnie kocham podróże - te bliższe i dalsze. Niestety, na razie ze względu na pandemię koronawirusa tylko palcem po mapie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.