UOKiK: Firma Promed ukarana za zapraszanie na badania, które okazują się pokazem handlowym
Do siedziby OSP w swojej miejscowości pani Maria poszła skuszona ogłoszeniem o bezpłatnych badaniach układu krążenia. Wyszła z materacem rehabilitacyjnym i kredytem na „pakiet medyczny” na ponad 7700 złotych. Po powrocie do domu 71-letnia kobieta ochłonęła i poczuła się oszukana.
- Ani w zawiadomieniu o bezpłatnych badaniach, ani podczas rejestracji telefonicznej, nie było mowy o sprzedaży materaców i turnusów rehabilitacyjnych – mówi pani Maria. – Gdy już przyszłam na badanie, kazano nam wyłączyć telefony, a tym, którzy mieli z tym problem prowadzący spotkanie pomagali to zrobić.
Samo badanie wzbudziło sporo wątpliwości pani Marii, ale gorsze było to, co wydarzyło się później.
- Badania polegały na trzymaniu w dłoni metalowego pręta, potem czekaliśmy na wyniki, w tym czasie nie było wolno opuścić pomieszczenia – wspomina pani Maria. – Wyniki zostały wydrukowane i mogliśmy je zabrać i pójść do domu. Niestety, dałam się zmanipulować i zostałam, a potem podpisałam umowę na „program medyczny”, w którym mieścił się pobyt na turnusie rehabilitacyjnym w Łężeczkach. Otrzymałam też materac.
Gdy pani Maria wróciła do domu i zrozumiała swój błąd, od razu chciała go naprawić. Skontaktowała się z prawnikiem oraz rzecznikiem konsumentów. Odstąpiła od umowy z bankiem oraz z poznańską firmą Promed. – Za odesłanie materaca zapłaciłam 124 złote, ale przesyłka wróciła, co kosztowało mnie kolejne 123 złote – mówi pani Maria. – W tej chwili moja sytuacja wygląda tak, że bank przyjął moją rezygnację z umowy, a firma Promed nie i domaga się ona ode mnie pokrycia zobowiązania w całości.
Firma Promed twierdzi, że w przypadku usług medycznych klientom nie przysługuje prawo do odstąpienia od umowy. Innego zdania są rzecznicy konsumentów oraz UOKiK.
- Ten wyjątek tutaj nie znajduje zastosowania, bo prezentacje i badania prowadzą tu handlowcy, a nie lekarze - twierdzi Marek Janczyk, Miejski Rzecznik Konsumentów w Poznaniu. - W przypadku tej konsumentki, sytuacja nie wygląda najgorzej. Dobrze, że odstąpiła ona od umowy i teraz to nie ona ma roszczenie o zwrot pieniędzy, ale firma domaga się zapłaty od niej. W najgorszym wypadku firma wytoczy jej powództwo o zapłatę, dlatego pani powinna uważać na wszystkie pisma z sądu, żeby nie zbagatelizować terminów, których należy przestrzegać.
POLECAMY: