Twardziel z Żor w policyjnym mundurze [WIDEO, ZDJĘCIA]
Arkadiusz Muras, zastępca naczelnika prewencji w żorskiej policji, ukończył XII Maraton Komandosa. Bieg wyczerpujący, w pełnym umundurowaniu, z 10 kilogramowym obciążeniu, którego trasa prowadziła leśnymi duktami. Tą ekstremalną imprezę w Lublińcu-Kokotku od lat organizują Wojskowy Klub Biegacza Meta Lubliniec i 1 Pułk Specjalny Komandosów.
Arkadiusz Muras wzorem dla innych
- Dziewięć tygodni wyrzeczeń, regularnych treningów, stosowania odpowiedniej diety i ten smak coca-coli nie do opisania na mecie biegu – tak opisuje udział w XII Maratonie Komandosa w Lublińcu, asp. sztab. Arkadiusz Muras z żorskiej policji.
To była arcytrudna impreza biegowa, w której co roku startują przedstawiciele służb wojskowych: policjanci, wojskowi, pracownicy straży granicznej i służby więziennej. - Specyfiką tego biegu było to, że biegłem w całym umundurowaniu policyjnym, w tzw. skoczkach – opinaczach policyjnych oraz z plecakiem obciążonym wagą 10 kilogramów. Podczas pokonywania trasy widziałem kolegów, którzy wbiegali na metę i przewracali się ze zmęczenia. Wtedy też zdałem sobie sprawę, jakiego czynu dokonałem, kończąc maraton – mówi Arkadiusz Muras.
To był bieg dla prawdziwych twardzieli, ale około 30 kilometra pojawił się u naszego policjanta zarówno kryzys fizyczny, jak i psychiczny. - Napotkałem na tzw. ścianę. Pojawiły się myśli, że zrezygnuję, że więcej nie będę biegał. Jednak po pięciu kilometrach dostałem wiatru w żagle i nawet do mety prześcignąłem z 40 zawodników – dodaje policjant.
- Specyfiką tego biegu było też to, że nie było żadnych punktów postojowych z napojami, przekąskami energetycznymi, jak to bywa w tradycyjnych biegach. W maratonie w Lublińcu sami musieliśmy zaopatrzyć się w te wszystkie specyfiki i odpowiednio je sobie dozować na trasie biegu– dodaje policjant.
Sama trasa maratonu też była wymagająca. - Był i las, i piasek, leśny teren, na końcu jedno wzgórze, otoczka typowo wojskowa. Obowiązkowo musieliśmy taszczyć czarny plecak. Ja zabrałem ze sobą plecak lekko czerwony, ale żeby był cały czarny, nałożyłem na niego czarny worek na śmieci i zawiązałem na plecak. Zyskałem plecak i wojskowy, i nieprzemakalny – mówi Arkadiusz Muras.
Maraton ukończył z wielkim odciskiem na stopie i dwom zerwanymi paznokciami. - Na trasie spotkałem też innych osiłków, którzy napotykali na różne trudności. Jeden pan z żandarmerii wojskowej w którymś momencie włożył sobie patyk do ust, aby nie ryczeć z bólu, bo miał cały zdarty odcisk na stopie. Najważniejsze jednak było to, że ukończył bieg mimo swoich różnych słabości – dodaje Arkadiusz Muras, który tym samym zaliczył na swoje konto drugi maraton w karierze. Pierwszy i to zaledwie dwa miesiące temu ukończył w Katowicach.
Jego pasja do biegania zrodziła się trzy lata temu, kiedy doznał kontuzji kolana i z dnia na dzień musiał zrezygnować z gry w piłkę nożną. Gdy trenował piłkę nożną, bieganie było dla niego katorgą. Jednak, aby utrzymać formę i nie spocząć na laurach, biegi były idealnym rozwiązaniem.
Zaczął jednak od źle rozplanowanych treningów. Od razu „rzucił się” na dystanse 10 i 15 kilometrów, nie robiąc żadnych np. marszobiegów, by wystartował w Silesia Maraton 4 października tego roku w Katowicach.
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!
Jednak już do biegu komandosa w Lublińcu podszedł z głową i postawił na dobre przygotowania. - To było dziewięć tygodni intensywnych przygotowań. Robiłem podbiegi na ul. Miłej, biegałem z obciążonym plecakiem. Nie było zmiłuj i biegałem wieczorami, a zdarzało się, że wracałem do domu po północy. W tygodniu pokonywałem trasę 90, 100 kilometrów. Wiadomo, były obowiązki domowe, dzieci, ale i czekające wyzwanie, postawiony cel, żeby ukończyć maraton w Lublińcu. Udało się wszystko to dobrze zorganizować, pokonać trudności i osiągnąć cel – dodaje Arkadiusz Muras.
Po ukończeniu maratonu w Lublińcu do biegów był zrażony przez trzy dni, ale zaczął szykować starty w przyszłym roku. - Może Korona Maratonów – pięć maratonów ukończonych w dwa lata? - zastanawia się pan Arkadiusz.
Nasz policjant, oprócz dwóch ukończonych maratonów, stanął też na linii mety półmaratonów m.in.: w Żywcu, Rybniku, Raciborzu, czy minitriathlonu w Jaworznie (składał się z pływania na dystansie 400 m, jazdy 10 km na rowerze i 5 km biegu). W tym roku podczas urlopu w Piwnicznej pan Arkadiusz razem z synami: 16-letnim Sylwestrem i 6-letnim Igorem wziął udział też w biegu na 10 km – synowie biegli na 3 km. - Jak ja byłem dumny z synów! Chłopcy dostali pierwsze medale w życiu – dodaje pan Arkadiusz.
Co daje mu bieganie? - Zdrowie, reset od pracy i codzienności, nie mam już większych kontuzji, zyskałem figurę – przez biegi schudłem z 10 kg w ostatnich 9 tygodniach – dodaje policjant, który od dzieciństwa chciał zostać stróżem prawa i dobrym sportowcem.
W szeregach policji pracuje od 16 lat. Najpierw był dzielnicowym osiedla Powstańców Śląskich. W 2009 roku został nawet Dzielnicowy Roku w Żorach. Potem zajął stanowisko kierownika rewiru dzielnicowych, a od 1,5 roku został zastępcą naczelnika żorskiej prewencji.
Arkadiusz Muras jest inicjatorem projektu pn. „Sport rzeźbi nie tylko umysł, ale i charakter”, skierowany do uczniów żorskich szkół. Niedawno pan Arkadiusz z kilkoma innymi policjantami, którzy grają w football amerykański, boksują, biegają maratony, trenują mma, czy są strażakami, pojechał do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 w Baranowicach. W szkole odbyła się pogadanka z uczniami i ćwiczenia.
Zdjęcia: archiwum prywatne, KMP Żory
Na święta w Śląsku Plus mamy dla Was świąteczną promocję. Cały rok za pół ceny. Zapraszamy!