Trzy razy „D” przy Tartakowej! Bo śmieci, póki co, nie znikną
Kto posprząta ul. Tartakową? Starostwo i magistrat spiera się o interpretację przepisów. Sanepid wciąż szuka właściciela odpadów.
Dezynfekcja, dezynsekcja, deratyzacja - takie zabiegi na Moczyniu zapowiada szef żagańskiego Sanepidu, Jacek Stępień:
- Nie udało nam się dotrzeć na teren samego składowiska. Zbadaliśmy jednak obszar znajdujący się po sąsiedzku. Stwierdziliśmy m.in znaczną populację świerszcza. Nie jest to gatunek miejscowy, więc wnioskujemy, że przyjechał on do nas razem ze śmieciami.
Pracownicy inspekcji sanitarnej postanowili ukarać mandatem właściciela terenu i dysponenta odpadów za utrudnianie czynności kontrolnych. O ile ten pierwszy był stosunkowo łatwy do ustalenia, z drugim jest poważny problem. Miejsca pobytu prezesa wrocławskiej spółki Laritech nie zna nawet tamtejszy urząd miasta. Próby zwrócenia się o pomoc do ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji też, póki co, pozostają bez rezultatu.
Zeszłotygodniowe spotkanie władz miasta i powiatu z mieszkańcami Moczynia miało na celu przedstawienie postępów działań w sprawie likwidacji hałdy odpadów przy Tartakowej. Zamieniło się jednak w przepychankę słowną między wicestarostą M. Koptą i burmistrzem D. Marchewką.
- Jako, że działka nie została uprzątnięta do 15 sierpnia, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska lada dzień nałoży dotkliwą karę finansową na firmę z Wrocławia. Dalsze uchylanie się od nałożonych na Laritech obowiązków skutkować będzie naliczaniem kar dziennych! - zapowiedział M. Kopta podkreślając jednocześnie, że starostwo nie zamierza w tej sprawie podejmować innych działań.
Także magistrat nałożył na Laritech karę w wysokości 30 tys. zł. W jej wyegzekwowanie nie bardzo wierzy burmistrz. Z powodów, o których wcześniej mówił Jacek Stępień.
- Według przepisów, to starostwo uchylając decyzję o zgodzie na składowanie odpadów, bierze na siebie obowiązek ich utylizacji, w sytuacji gdy nie podejmie się tego właściciel śmieci. Czy jesteście na to gotowi? Czy będziecie potrzebowali pomocy? - dopytywał wicestarosty Daniel Marchewka.
- Proszę nie przedstawiać tego w taki sposób! Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd! - odparł ten wyraźnie zdenerwowany. - To nadinterpretacja przepisów. Ten obowiązek nie jest wcale taki oczywisty. Musimy najpierw zrobić wszystko, by to właściciel odpadów się nimi zajął. Jeśli się nie uda, wtedy zaczniemy się zastanawiać, co dalej z tym począć.
Nielegalne składowisko śmieci
- W grudniu ubiegłego roku na teren dawnej fabryki kontenerów zaczęły zjeżdżać odpady plastikowe, tekstylia i makulatura.
- Mieszkańcy dzielnicy zaniepokojeni warunkami panującymi na składowisku zaalarmowali urząd miasta i instytucje kontrolne. W trakcie podjętych przez nie działań okazało się, że warunki składowania odpadów nie odpowiadają tym, jakie określono w pozwoleniu na jego prowadzenie. Zgodę cofnięto.
- W sprawę zaangażował się żagański Sanepid, WIOŚ i prokuratura rejonowa.
- Ta ostatnia prowadzi postępowanie w sprawie spowodowania zagrożenia życia i zdrowia wielu osób lub zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym –czyli o naruszenie art. 183 par 1 kk. Jak zapowiada prokuratura śledztwo obejmuje bardzo szeroką materię i raczej nie skończy się szybko. Dotychczasowe badania nie potwierdziły obecności przy Tartakowej odpadów niebezpiecznych dla ludzi.