Tragedia w Siemianowicach: Oblał kobietę kwasem, potem sam go wypił
Tragedia w Siemianowicach Śląskich: Mąż oblał kwasem żonę. Gdy doszło do niego, co się stało, sam się napił i okaleczył. Sprawa trafiła do prokuratury, a także do sądu. Walerian G. został skazany przez Sąd Rejonowy w Katowicach. Akta sprawy zostały fizycznie zniszczone. Dziennik Zachodni pomaga córce tragicznie zmarłej kobiety dojść do prawdy o swoich rodzicach.
Dzięki „Dziennikowi Zachodniemu” dowiedziałam się wiele o tragicznych losach mamy. Nie spodziewałam się, że jeszcze poznam prawdę. Jestem bardzo wdzięczna - mówi Anna, córka Ewy Zagrodzińskiej z Siemianowic Śląskich. Mieszka we Francji i poprosiła naszą redakcję o pomoc w wyjaśnieniu zagadki śmierci swojej matki w 1983 roku w Siemianowicach. Jej apel do Czytelników publikowaliśmy kilka tygodni temu.
Ewa Zagrodzińska miała tylko 22 lata, gdy jej partner oblał ją kwasem solnym. Zmarła w szpitalu oparzeniowym. W domu zostawiła niemowlę, córkę Anię. Historia śmierci młodej matki była tak straszna, że rodzina postanowiła nie wspominać o niej dziecku. Dziadek zabrał wnuczkę do siebie, wyjechał z nią do innego miasta i województwa. Potem wychowywali ją pradziadkowie. Ania miała dobre dzieciństwo, ale krewni przez całe swoje życie zachowali milczenie na temat jej rodziców.
- Nie miałam pojęcia, co się z nimi stało. Wiedziałam tylko, że coś złego. Ale to był rodzinny sekret - mówi. Jako dziecko rozumiała, że pytanie o matkę zaburza spokój jej opiekunów, sprawia im ból, dlatego lepiej nie pytać. Może nie wiedzieli, jak opowiedzieć taką historię małej dziewczynce. Gdy podrosła, też nie było łatwiej; Ewę oblał przecież kwasem prawdopodobny ojciec Ani, Walerian G. Sam później połknął porcję kwasu solnego, przeżył jeszcze dwa lata z ciężko poparzonym przełykiem.
- Czasem słyszałam jakieś słowa o rodzicach, o kwasie, ale nie umiałam sobie poskładać tego, co się wydarzyło. Nie mogłam oddzielić plotki od prawdy. A bardzo chciałam wiedzieć - mówi Anna.
Czuła, że matce stała się podwójna krzywda. Nie tylko stała się ofiarą strasznej przemocy, ale jeszcze skazano ją na zapomnienie. Nikt nie opowiadał o niej córce, którą kochała przez tyle czasu, ile jej było dane. Nikt też nie dbał o grób Ewy. Dzisiaj nie ma już po nim śladu. Może nawet oskarżano ją o to, co się stało. Czy nie sprowokowała czymś ataku?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień