Już prawie 4 tysiące lekarzy w całej Polsce wypowiedziało klauzulę opt-out. W szpitalu na Bielanach w Toruniu -33. Nie wiadomo, co będzie od 1 lutego.
Toruń Gdy ktoś śledził środowe nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji zdrowia mógł odnieść wrażenie, że członkowie komisji rozmawiają o dwóch różnych rzeczywistościach. Według Konstantego Radziwiłła nie ma czym się przejmować, bo tylko „garstka” lekarzy wypowiedziała klauzulę opt - out umożliwiającą pracę powyżej 48 godzin tygodniowo. Zdaniem m.in. Bartosza Arłukowicza szpitalom grozi paraliż z powodu braku obsady dyżurowej. Jak jest w Toruniu?
Jedna czwarta
Na przełomie roku jedna czwarta rezydentów, czyli 33 osoby ze 124 pracujących w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu złożyła wypowiedzenia dotychczasowych umów, które pozwalały im dyżurować w zwiększonym wymiarze godzin.
- Oznacza to ograniczenie ilości dyżurów do liczb, którą rezydenci są zobowiązani pełnić w ramach umowy rezydenckiej. Ponieważ obowiązuje miesięczny okres wypowiedzenia, do końca stycznia lekarze rezydenci pracują normalnie - tłumaczy dr Janusz Mielcarek, rzecznik szpitala. - Jak będzie dalej, trudno przewidzieć. Część rozwiązań zależy od ogólnopolskich uzgodnień, które, jak mamy nadzieję, rozwiążą sytuację. Pozostali lekarze pracują jak dotychczas.
Jak zapewnia dr Mielcarek, funkcjonowanie poszczególnych oddziałów nie jest w tej chwili zagrożone, choć ewentualne ograniczenie pracy lekarzy rezydentów może oznaczać od lutego pewne utrudnienia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień