Toruń. Mroczne sekrety remontu "Hotelu Kopernik". Oto wersja Anatolija, pośrednika Mołdawian

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan

Toruń. Mroczne sekrety remontu "Hotelu Kopernik". Oto wersja Anatolija, pośrednika Mołdawian

Małgorzata Oberlan

"Hotel Kopernik" w Toruniu przez kilka miesięcy 2020 roku remontowali na czarno Mołdawianie, którzy potem nie mogli doprosić się należnych wypłat. Z redakcją skontaktował się Anatolij, ich pośrednik. Oto jego wersja wydarzeń.

Zobacz wideo: Koniec „lewych” zwolnień? Rząd skraca czas zasiłku chorobowego

"Hotel Kopernik" przy ul. Wola Zamkowa w Toruniu należy do państwowego Polskiego Holdingu Hotelowego (PHH). W ub.r przechodził remont wnętrz. Głównym wykonawcą była spółka Ajtech. Jej podwykonawcą natomiast - firma Remax. Według zapewnień PHH oraz wymienionych firm, one nie zatrudniły do swoich pracy Mołdawian. Nie było też między nimi żadnych zatorów płatniczych. Właściciel firmy Remax jako angażującego obcokrajowców do pracy wskazał przedsiębiorcę z samego dołu biznesowej drabiny - swojego podwykonawcę.

Jak było dokładnie, ma szanse zbadać Główny Inspektorat Pracy w Warszawie, który zawiadomiliśmy o sprawie i który zarządził kontrole we wskazanych firmach, dotyczące legalności zatrudnienia oraz wypłat. Nie ulega bowiem kwestii, że przez kilka miesięcy 2020 roku Mołdawianie pracowali w Toruniu na czarno, nie dostali obiecanych wynagrodzeń, a następnie wyjechali w inny region kraju, na kolejną budowę.

Połowa zapłaty z każdej godziny dla pośrednika

Z naszą redakcją skontaktował się Anatolij, Mołdawianin od dwóch lat żyjący w Polsce i dobrze mówiący po polsku. Mężczyzna zajmuje się sprowadzaniem swoich rodaków do pracy na polskich budowach, remontach etc. Jak zrozumieliśmy - działa na granicy prawa. Twierdzi, że jeden z podwykonawców remontu "Hotelu Kopernik" w ub.r polecił mu "załatwić ekipę fachowców z Mołdawii".

-Załatwiłem naprawdę dobrych ludzi. Znają się na robocie. W Mołdawii mają żony, dzieci, pożyczki, brak szans na zarobienie dobrych pieniędzy - opowiada. - W Toruniu pan K. zabrał im na kilka dni paszporty. Potem oddał i ludzie byli przekonani, że załatwił sprawy urzędowe i pracują legalnie.

Oczywiście, Anatolij swoich rodaków do pracy nie sprowadził bezinteresownie. Jak twierdzi, umowa była także, że z każdej godziny pracy dostaje 50 procent. On też wszystkich obiecanych pieniędzy się nie doczekał. - Ta firma winna jest teraz ludziom łącznie 132 tysiące zł - twierdzi.

Co się dzieje dalej z Mołdawianami?

Większość Mołdawian, nie doczekawszy się należnych wypłat, opuściła Toruń do grudnia 2020 roku. W styczniu, w pokojach gościnnych pod Toruniem, mieszkało i czekało na pieniądze jeszcze trzech. To oni uczestniczyli w śmiertelnym wypadku drogowym w Łysomicach, pijani. Jeden zginał, drugi - kierowca - z zarzutami spowodowania tego dramatu trafił do aresztu.

Co się dzieje z innymi obcokrajowcami? Anatolij twierdzi, że części "załatwił robotę" w innych częściach kraju (wymienia dwie lokalizacje). Przyznaje też, że wielu rodaków ma teraz do niego pretensje. Od niego domagają się zaległych pieniędzy. Jego obwiniają o to, że są w Polsce nielegalnie i boją się deportacji.

Mołdawski pośrednik twierdzi, że na potrzeby remontu w Toruniu część jego rodaków została zatrudniona przez jednoosobową firmę-słup. Tego "słupa" znalazł sam, za co miał dostać okrągłą sumę pieniędzy.

-Mam nagranie, jak to wszystko przebiegało. W razie czego przedstawię policji i prokuraturze - twierdzi Anatolij.

Do sprawy wrócimy po kontrolach zarządzonych przez Główny Inspektorat Pracy.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.