To tu badane są przyczyny najbardziej tajemniczych zgonów w województwie [WIRTUALNY SPACER]

Czytaj dalej
Fot. Maciej Gapiński
Justyna Przybytek

To tu badane są przyczyny najbardziej tajemniczych zgonów w województwie [WIRTUALNY SPACER]

Justyna Przybytek

Przy ulicy Medyków w Katowicach, w podziemiach jednego z akademickich budynków, rozwiązywane są zagadki najbardziej tajemniczych śmierci w województwie. To tu w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego odbywają się sekcje zwłok w najgłośniejszych sprawach kryminalnych, ale również tutaj dokonuje się identyfikacji zwłok odnalezionych w katastrofach kolejowych, czy tych na kopalniach. Miejsce niezwykłe, odwiedziny nieco straszne, a wychodząc trudno pozbyć się gęsiej skórki.

Choć dla postronnych zamknięty, to w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach „ruch” jest ogromny. Rocznie wykonywanych jest ok. 5 tysięcy opinii z zakresu medycyny sądowej, genetyki i toksykologii. Sekcje odbywają się każdego dnia, również w weekendy, a bywa że i nocą.

Pomieszczenia zakładu można podzielić na dwie części: dydaktyczną i tę właściwą, wykorzystywaną, gdy badanie zwłok zarządził prokurator, ewentualnie sąd. W dydaktycznej odbywają się zajęcia m.in. z anatomii prawidłowej dla studentów medycyny, jeśli wykonuje się tu sekcje, to na ciałach ludzi, którzy jeszcze za życia zdecydowali, że po śmierci przekażą swoje zwłoki na rzecz nauki. Część dydaktyczną i sądową łączy sala audytoryjna. Wyglądem przypomina amfiteatr, miejsca dla słuchaczy są na podwyższeniach, ponad i wokół „sceny” znajdującej się u dołu sali. Na „scenie” znajduje się stół sekcyjny.

- To sala z możliwością demonstracji sekcji zwłok, z pełną obsługą multimedialną, kamerą i możliwością transmisji, dla studentów, ale również aplikantów prokuratury, czy słuchaczy szkoły policji – wyjaśniał dr hab. n. med. Czesław Chowaniec, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej i Toksykologii Sądowo-Lekarskiej.

W pomieszczeniach części sądowej badane są wszystkie tajemnicze zgony, w przypadku których istnieje podejrzenie przestępczego spowodowania śmierci. Ciała przyjeżdżają tu z całego województwa, ale bywa, że kierowane są tu z drugiego końca Polski. Bywa że na stoły trafiają zwłoki zmasakrowane, zgniecione, ale również w różnych fazach rozkładu, albo szczątki ludzkich ciał. Nerwy trzeba mieć naprawdę stalowe, a żołądek mocny.

Sale sekcyjne przypominają operacyjne. Jest sterylnie czysto, w powietrzu unosi się silny zapach środków dezynfekujących. Nad stołami są ogromne reflektory, na ścianach wiszą maski i fartuchy, w których wykonywane są sekcje. Na jednym ze stołów zastaliśmy... garnek kuchenny. Jak się okazało naczynie to, pozornie o bardzo określonej i zawężonej funkcjonalności, zastosowanie ma też w medycynie sądowej. Jakie? Ot, w tym konkretnym poddawany maceracji, czyli oczyszczeniu szkieletu z tkanek miękkich, był odcinek szyjny kręgosłupa. - W trakcie sekcji należało go wyciąć i zabezpieczyć do dalszych badań rekonstrukcyjnych, weryfikujących dokumentację radiologiczną – usłyszeliśmy.

Na stół zwłoki trafiają z chłodni. Mniejsza działa całą dobę i jest „przelotowa”- z jednej strony ciała są do niej wkładane przez pracowników firm pogrzebowych, z drugiej wyciągane przez medyków - albo do chłodni stacjonarnej. - Mniejsza jest na czas nocy, na weekend, abyśmy mogli przechowywać zwłoki w godnych warunkach – wyjaśnia Chowaniec. W chłodni właściwej, gdzie temperatura oscyluje wokół 4 stopni Celsjusza, „miejsc” jest 70, tyle zwłok można tu przyjąć naraz i przechowywać.

- Najwięcej jednorazowo mieliśmy ich po zawaleniu hali Międzynarodowych Targów Katowickich, gdy skierowano do nas 45 ciał. Sporo przy katastrofach na kopalniach, na Wujku i Halembie, a także po tragedii kolejowej pod Szczekocinami – mówi Chowaniec.

Sekcje w zakładzie wykonuje się codziennie. Standardowych brak. - Może trwać godzinę, a może dwa dni. Każda pozornie łatwa, okazuje się trudna i skomplikowana, a najtrudniejsze są te, gdy brak obrażeń zewnętrznych, okoliczności nie wskazują na udział osób trzecich w śmierci, a dopiero w trakcie sekcji odkrywamy „niespodzianki”, które zmuszają nas do poszerzenia zakresu badań dodatkowych – tłumaczy kierownik. Bywa, że wyniki badań bywają zaskakujące. - Skierowano do nas zwłoki po wstępnej sekcji w terenie. Przyczyną zgonu miał być krwotok śródmózgowy, chorobowy. Podczas naszej powtórnej sekcji okazało się, że rzeczywistą przyczyną śmierci była rana postrzałowa głowy – dodaje.

Rzadko jednak badanie sekcyjne zamyka sprawę i daje odpowiedź na pytanie śledczych, o przyczynę zgonu. - Najczęściej bywa tak, że konieczne jest wykonanie badań uzupełniających, które z jednej strony mają charakter rozszerzający rozpoznanie sekcyjnej, z drugiej są rozstrzygające dla ustalenia przyczyny i rodzaju śmieci. To przede wszystkim badania toksykologiczne, których zakres jest nieograniczony, bo rzadko kiedy dysponujemy informacjami, które pozwalają na ich ukierunkowanie. Zazwyczaj o denacie i okolicznościach śmierci, wiemy niewiele, albo nic. Zaczynamy więc od maksymalnie szerokiego spektrum badań – opowiada.

To dlatego na wyniki badań toksykologicznych trzeba czekać czasem kilka dni, czasem długie tygodnie. Jednak to właśnie na podstawie tych wyników udaje się ustalić, że przyczyną zgonu były dopalacze, a tylko w tym roku takie wnioski wysunięto i potwierdzono w pięciu przypadkach.

Justyna Przybytek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.