To one zdobyły tytuły "Kobiecej Twarzy Polski 2020". Laureatki świętowały w Białymstoku (ZDJĘCIA)
Bogusława to charakterna góralka zakochana w motocyklach. Anna pomogła setkom kobiet dotkniętych przemocą domową. Dagmara łamie stereotypy, rządzi ekipą budowlaną i specjalizuje się w... tynkach. Wioletta wychowała siódemkę dzieci. Zaprosiliśmy do Białegostoku (11-12 lipca) cztery wyjątkowe panie, by razem świętowały zwycięstwo w plebiscycie „Kobieca Twarz Polski 2020”. To nie było zwykłe spotkanie. To była przygoda życia!
Pod jeden z najpiękniejszych hoteli w Polsce podjeżdża czerwona, amerykańska limuzyna. Do kabrioletu wsiadają cztery roześmiane kobiety, w eleganckich kreacjach i zwiewnych chustach. O ich piękne makijaże zadbały utalentowane wizażystki z Make Up Artist School Marty Gąski, a o fryzury profesjonalistki z Ellafryz. Tego dnia panie kradną wszystkie spojrzenia.
Oto one! Zwyciężczynie plebiscytu "Kobieca Twarz Polski 2020":
Z odkrytym dachem mkną przez stolicę Podlasia, na profesjonalną sesję zdjęciową w ogrodach Pałacu Branickich. Kolejne zdjęcia powstają w przestrzeniach Hotelu Traugutta3, mieszczącym się przy zabytkowej ulicy. Nie można sobie wymarzyć lepszego miejsca na spotkanie kobiet. To właśnie tam do życia powołany został podlaski ruch Ery Nowych Kobiet, któremu przewodzi właścicielka posiadłości - Anna Narel. To tu rodziły się wspaniałe pomysły na to jak integrować i wspierać kobiety.
Zobacz też: Projekt Joanny Przetakiewicz Era Nowych Kobiet rozpoczął się w Białymstoku (ZDJĘCIA, WIDEO)
Pani Anna towarzyszyła naszym laureatkom w wytwornej kolacji i pokazała co oznacza słynna, podlaska gościnność. Szef kuchni przygotował dla wyjątkowych gości i ich osób towarzyszących popisowe dania. Na stół trafiło również doskonałe wino i podlaskie specjały. Miłym zwieńczeniem dnia pełnego wrażeń, okazały się zabiegi w SPA. A to tylko mała część nagrody jaką otrzymała każda z pań, zdobywając zaszczytny tytuł „Kobiecej Twarzy Polski 2020”. Nagrody, która okazała się dla laureatek przygodą życia.
- Czasami muszę się uszczypnąć, żeby uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nie spodziewałam się, że przeżyje tak wspaniałe chwile. Do plebiscytu zgłosiły mnie moje kochane dzieci. Nie sądziłam, że zajdę tak daleko i że to będzie się wiązać z takimi przeżyciami. Czuję się szczęśliwa i spełniona – uśmiecha się wzruszona Wioletta Oświecińska, która dzięki naszemu plebiscytowi, nieoczekiwanie, stała się najsłynniejszą „Matką Polką” w kraju.
Taki właśnie jest najbardziej kobiecy plebiscyt w Polsce. Pełen niespodzianek, łez wzruszenia, śmiechu. Nie mogło być inaczej, do projektu zaprosiliśmy cztery pokolenia. Córki, matki, kobiety dojrzałe i seniorki. Na starcie zgłosiło się 16 tys. kobiet. Część z nich zaprosiliśmy na wyjątkowe Forum Kobiecości, które odbywało się w różnych częściach kraju. Na tym etapie wyłoniliśmy laureatki plebiscytu w regionach, które później, głosami Czytelników, miały szansę zostać "Kobiecą Twarzą Polski 2020”.
Seniorka: Kobieta o gołębim sercu
Zaszczytny tytuł w kategorii „seniorka” zdobyła Anna Ryng. Zdradza, że jej motto na ten etap życia, to: "Serce, które kocha życie i ludzi nigdy nie odchodzi na emeryturę". Chociaż przekroczyła sześćdziesiątkę, nadal jest wulkanem energii i… pracuje jeszcze więcej niż kiedyś, angażując się m. in. w pomoc mieszkańcom ukochanego Radomska (woj. łódzkie). Jest kuratorem społecznym w sądzie rodzinnym, konsultantem do spraw pomocy osobom dotkniętym przemocą, działa w projekcie Polskiego Stowarzyszenia Psychologów i Pedagogów „Macierz”, które napisało projekt do Ministerstwa Sprawiedliwości i korzysta ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
- Kocham ludzi! Praca daje mi siłę, nie potrafię przestać – przyznaje Anna Ryng. Od lat pomaga osobom w kryzysie, z ogromnymi problemami. - Kiedy przychodzi do mnie osoba skrzywdzona, musi poczuć wsparcie i ciepło. W dużej mierze ode mnie zależy czy wykona kolejny, ważny dla niej krok – tłumaczy pani Anna, ciepłym, przyjemnym głosem.
- Muszę wykorzystać wszelkie instrumenty pomocy, by wskazać jej nowe możliwości. Najczęściej przychodzą do mnie kobiety. Czasami mówię, że pracuję w wylęgarni róż. Biorę kobietę pod swoją opiekę i daję jej pomysł na rozwiązanie problemów. Staram się ją przekonać i zmotywować do działania. Przez 25 lat mojej pracy miałam tylko kilka przypadków, w których nie udało się pomóc klientce. Zawsze jednak robiłam wszystko, by udało jej się wyjść z kryzysu – wyznaje.
Swoją pracę i jednocześnie życiową misję nazywa „egzaminem z człowieczeństwa”. Czy go zdała? Ocenę pozostawia innym ludziom. A ci, oddają jej honory. Na 100 -lecie Kurateli Sądowej w Polsce otrzymała medal za wysiłek wysiłek i zaangażowanie w pracę na rzecz podopiecznych i ich rodzin.
Matka: To czego kiedyś się wstydziła, dziś jest jej dumą
Równie inspirującą kobietą jest Wioletta Oświecińska. Wychowała siódemkę dzieci.
– Nie planowałam posiadania tak dużej rodziny, ale każda moja ciąża była wielką radością i wspaniałym darem – wspomina pani Wioletta. – Dziś moje najmłodsze dziecko ma 16 lat, a najstarsze – 24. Jak idę z nimi ulicą, czuję dumę i jestem chyba najszczęśliwszą matką na świecie.
Mieszkanka Pogorzałek nie ukrywa, że wychowanie takiej gromadki pociech było ogromnym wyzwaniem. Przez kilka lat wymagało to przygotowywania codziennej strategii działania, a dom bywał polem bitwy. Do tego dochodziła dręcząca świadomość, że nie wszyscy myślą o rodzinach wielodzietnych w sposób pozytywny.
– Kiedy byłam w szóstej ciąży, to myślałam, że ludzie mnie "zjedzą". Wstydziłam się. Wtedy bowiem jeszcze nie było takiej życzliwości w odniesieniu do dużych rodzin – opowiada pani Wioletta. – Bardzo się bałam złej opinii, zdań wypowiadanych za plecami przez tzw. „życzliwych”. Mieszkałam w małej miejscowości i czułam jakiś rodzaj presji, by każdego dnia udowadniać, że rodzina wielodzietna to nic złego - wspomina. To czego kiedyś się wstydziła, dziś jest jej dumą.
Kobieta dojrzała: Góralka zapracowała na sukces
Spełnioną w życiu kobietą jest również Bogusława Polak. To babeczka z pazurem i góralskim charakterem. Żyje na własnych zasadach. Z rodzinnego Czarnego Dunajca do Białegostoku chciała przyjechać motocyklem. Od planów odwiodły ją tylko prognozy pogody zapowiadające deszcz. Warczące maszyny to jej pasja i styl życia. Kocha podróżować jako „plecaczek” swojego męża.
Przekonuje, że wiek nie ma znaczenia. Wychowała cztery córki, doczekała się też wnuków. Dziś dzieli swój czas między ukochaną rodzinę, a spełnianie swoich pasji i podróżowanie.
- Kocham wycieczki motocyklem, poznawanie nowych miejsc w naszym kraju. Gościmy na zlotach. Mam ciary, jak słyszę warkot pięknych maszyn. Cieszę się, że mogę być w zgranym środowisku motocyklistów. To niesamowici ludzie. Każdy każdemu pomoże – opowiada z uśmiechem Polak.
Córka: Dziewczyna na budowie, która budzi respekt!
Do plebiscytu sama zgłosiła się również Dagmara Wendler. Pewna siebie, ambitna, zakochana w swoim rodzinnym mieście – Łodzi. Wystartowała w konkursie z dwóch powodów. Pierwszy jest bardzo prozaiczny. Dziadkowie marzyli, by zobaczyć jej zdjęcie w gazecie. Chciała, by jej twarz pojawiła się w publikacjach plebiscytowych. Postanowiła również w ten sposób promować swoje miasto. Udało się. I to jak! Dagmara najpierw oczarowała regionalną komisję, a później zdobyła tytuł „Kobiecej Twarzy Polski”.
Tytuł, z którego jest dumna. Dumna tak samo jak ze swojej ukochanej Łodzi, która jest dla niej najpiękniejszym miejscem na świecie. I dumna tak, jak z rodzinnej firmy budowlanej w której pracuje.
- Rozbudowujemy Łódź. To wspaniałe uczucie. Uwielbiam swoją pracę. To moje przeznaczenie. Kiedy byłam dzieckiem, czasami tata zamiast odwieźć mnie do przedszkola, zabierał mnie na wagary na budowę. Rozkochał mnie w tym co robił – wspomina ze śmiechem Dagmara. - Na co dzień ubieram kask i chodzę po budowie. Sprawdzam jakość tynków. Jestem w tym ekspertem – dodaje z dumą. Pracą, którą wykonuje, łamie stereotypy.
Więcej o czterech niezwykłych kobietach można przeczytać w sobotnim (24 lipca) magazynie "Gazety Krakowskiej".