To dla nas turniej życia. Nie myślimy o igrzyskach [wideo]

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas
Artur Bogacki

To dla nas turniej życia. Nie myślimy o igrzyskach [wideo]

Artur Bogacki

Rozgrywający reprezentacji Polski Krzysztof Lijewski podkreśla, że największym atutem drużyny piłkarzy ręcznych w ME będzie kolektyw.

- Macie jakiś cel minimum na pierwszą fazę Euro?
- Każdy z nas marzy, aby awansować jak najwyżej, czyli do strefy medalowej. Aby tak się stało, trzeba wygrać kilka trudnych spotkań. Jest co najmniej dziesięć drużyn, które chcą tam się dostać, a miejsca na podium są tylko trzy.

- To, że mistrzostwa są kwalifikacją do igrzysk, jest gdzieś z tyłu głowy?
- Ja do tego tak nie podchodzę. Skupiam się na kolejnym przeciwniku. Wiemy, że później też czekają nas kwalifikacje do Rio. Na pewno mamy duże szanse zakwalifikować się na igrzyska. Te mistrzostwa traktujemy jak turniej życia, gramy przed swoją publicznością.


źródło: ZPRP/x-news

- Dla Pana to kolejne duże zawody. Z racji tego, że odbywają się w Polsce, to inne jest podejście?
- Do każdego turnieju podchodzi się bardzo emocjonalnie. Bardzo cieszę, że gramy w domu, że tyle ludzi będzie nas mogło wspierać na żywo. Jestem pewny, że bilety na wszystkie nasze mecze będą wykupione

- Po dwóch wygranych w Hiszpanii doznaliście klęski z gospodarzami (12:26). Które oblicze jest prawdziwe?
- Niestety, jesteśmy drużyną chimeryczną, która potrafi wygrać z każdym, ale też z każdym przegrać. Mam nadzieję, że tę złą twarz pokazaliśmy na turnieju w Hiszpanii, a tę lepszą połowę pokażemy w Krakowie.

- W dużych imprezach polską „specjalnością” są mecze-thrillery...
- Wolałbym wszystkie mecze wygrywać dziesięcioma bramkami. Ale tak się nie da.

Artur Bogacki


Puchar Świata i mecz klasy okręgowej


Piszę o sporcie MAŁYM i dużym. Relacje, zdjęcia, publicystyka, wywiady... W redakcjach „Dziennika Polskiego” i „Gazety Krakowskiej” zajmuję się różnymi dyscyplinami sportowymi. Przedstawiałam na naszych łamach zawodników znanych z telewizji i pierwszych stron gazet, jak i lokalnych bohaterów z dyscyplin mniej znanych lub wręcz... u nas nieznanych (jak np. zawody w... bieganiu po schodach, krykiet). Można mnie spotkać na Pucharze Świata w skokach narciarskich w Zakopanem (kilkanaście stopniu mrozu daje w kość), na meczach siatkarskiej reprezentacji (polska publiczność jest the best), jak i na spotkaniu w piłkarskiej klasie okręgowej (od Pilicy po Gorlice). Ciekawych tematów nigdzie nie brakuje.



Wielkie gwiazdy, niecodzienni bohaterowie


W ten sposób odkrywać można przyszłe gwiazdy i być świadkiem ważnych momentów w historii polskiego (i małopolskiego) sportu, poznawać ludzi o różnych, czasami niecodziennych, pasjach, niosących niesamowite historie. A to jest ogromną wartością w pracy dziennikarza. Pisałem o dwukrotnej medalistce olimpijskiej w wioślarstwie Marii Springwald (obecnie Sajdak), gdy jeszcze była juniorką. Przedstawiłem na naszych łamach sylwetkę Tomasza Fornala, gdy w 2015 r. wrócił z mistrzostw świata kadetów, a kilka lat później potem błysnął w seniorskiej kadrze. Byłem na pierwszym oficjalnym meczu futbolu amerykańskiego w Krakowie, o tej dyscyplinie piszę do dziś...



Prawie 20 lat z "piórem" w ręku


Do „Dziennika Polskiego” (później połączonego z „Gazetą Krakowską”) trafiłem w grudniu 2003 roku, jest w nim do dziś. Zaczynałem jako stażysta, później byłem reporterem, fotografem, redaktorem, wydawcą. Nadal wolę przeczytać tekst w papierowym wydanie niż patrzeć w ekran wydania online... W wolnym czasie pochłaniam filmy sci-fi i horrory (uwielbiam te średnio- i niskobudżetowe), odkrywam szlaki turystyczne i zwiedzam zamki.


Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.