Ten czas już minął. Ratuję pamięć [zdjęcia]
- Chciałem pokazać, jak kiedyś radzili sobie ludzie - opowiada Adam Kozłowski. Pasjonat historii zgromadził w Łysomicach około 3 tys. eksponatów.
Proszę spojrzeć, to moja perełka. Oryginalna! - Adam Kozłowski pokazuje z dumą żydowską maszynę do ostrzenia noży. - Ma ponad 120 lat, rzemieślnicy nosił ją na zasadzie tornistra, choć swoje ważyła. Sprawdziłem, że jedynie w Warszawie jest człowiek parający się jeszcze ulicznym ostrzeniem noży na podobnym sprzęcie. Celowo mówię podobnym, bo tamta maszyna nie jest oryginalna.
Urządzenie pana Adama to jeden z około 3 tys. eksponatów, które trafiły do Łysomic. Tutaj, przy ulicy Wiśniowej mieści się Regionalna Izba Historii i Tradycji. Założycielem i kustoszem wyjątkowego muzeum jest właśnie Adam Kozłowski.
- Na wielu strychach, w szafach czy szufladach można znaleźć zabytkowe przedmioty z duszą. Szukam ich po całym kraju, ewentualnie doprowadzam je do porządku - opowiada. - Kiedy usłyszę o ciekawym eksponacie, potrafię pokonać pół Polski. Tutaj nie chodzi o pieniądze, absolutnie. Nie jestem handlarzem, ale zbieraczem. Te przedmioty nie są warte fortunę, tutaj chodzi o sentyment. Może to górnolotnie zabrzmi, ale chcę ratować historię od zapomnienia. Pokazać, jak radzili sobie kiedyś ludzie.
Na opowiadaniach i pokazywaniu historycznych pamiątek wizyta u pana Adama się nie kończy. Goście mogą przekonać się, jak smakują wafle wypiekane w stuletniej wafelnicy, wejść do partyzanckiej ziemianki, przekonać się, jak wyciskano soki sto lat temu.
Do Łysomic przyjeżdżają wycieczki z całego kraju i nie tylko. Gościli tu choćby uczniowie z francuskiej Bretanii. Wśród eksponatów jest wiele narzędzi rzemieślniczo-rolniczych. Do Izby trafiły choćby magle, narzędzia do krosna, hebry, luśnie, sieczkarnie, strugi, sierpy, stary zestaw szewski. Znajdziemy tu również oryginalną kuźnię z miechem, podkowami, narzędziami kowalskimi czy choćby wagę dziesiętną z wiatraka w PapowieToruńskim. Wśród narzędzi domowych widać m.in. niemiecką kiżankę do wyrobu masła, ręczną wyciskarkę do soków z owoców i warzyw firmy Aleksander Werk (ma ponad 120 lat).
- A to ręcznie rysowana mapa województwa Pomorskiego, efekt pracy dwóch inżynierów - pan Adam. - Ba, to relikwia etnograficzno-historyczna. Pokazuje, jak wyglądały te tereny przed II wojną światową. Proszę spojrzeć na te kredensy, ich właściciel - kierownik szkoły w pobliskim Sławkowie - został zamordowany w Mauthausen. Mam też rolnicze podręczniki bogatego ziemianina zamieszkującego ziemię chełmińską, album z przedwojennymi fotografiami jego rodziny. Zresztą, długo wymieniać.
Atrakcjami dla zwiedzających są też sala szkolna z początku XIX wieku i izba ludowa. Nowy nabytek w tym ostatnim miejscu to kuferek pochodzący z Jagodnego (Lubelskie).
- Może mieć ponad 150 lat, mam go od dalekiego kuzyna - dodaje pan Adam. - Kolekcjonuję przedmioty, z których korzystali ubożsi i majętniejsi. Cóż, dla mnie wszystko jest na wagę złota.
Autorka: Ewelina Sikorska