Technikum Lotnicze w Nagoszewie przeżywa problemy, ale społeczność szkoły w przyszłość patrzy z optymizmem
W pobliżu Ostrowi Mazowieckiej znajduje się placówka oświatowa, jakiej nie znajdziecie w regionie. Ba, w Polsce można je policzyć na palcach jednej ręki. To technikum Lotnicze w Nagoszewie. Szkoła młoda - działa trzeci rok - która boryka się z pewnymi problemami. Czy uda się z nich wyjść obronną ręką?
Skąd pomysł na Technikum Lotnicze w regionie, w którym tradycje lotnicze są - delikatnie mówiąc – raczej słabe? Oczywiście z marzeń pasjonatów, dla których rzeczywiście „the sky is limit”.
Tak o genezie Technikum Lotniczego w Nagoszewie mówią założyciele – dyrektor CSL Agata Bartkiewicz i Jacek Jarmuła.
„Jestem absolwentem liceum lotniczego i Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. W styczniu 2019 roku grupa pasjonatów lotnictwa zawiązana z ośrodkiem szkolenia lotniczego Targor Flight Club w Grądach zaprosiła mnie do współpracy w działaniach zmierzających do przynajmniej częściowego uzupełnienia luki na rynku mechaników lotniczych i pilotów. Uznałem, że to ciekawa i potrzebna inicjatywa, choć nie do końca zdawałem sobie sprawę ze stopnia komplikacji tego zadania. Wraz ze mną w działania zmierzające do utworzenia Centrum Szkolenia Lotniczego zaangażowała się Anna Kalbarczyk – dyrektor lotniska w Grądach i Jan Rzewnicki z Mazowieckiego Stowarzyszenia Pilotów - o początkach placówki opowiada Jacek Jarmuła. - Po rozwiązaniu gimnazjów praktycznie pół szkoły w Turce stało puste. Mazowieckie Stowarzyszenie Pilotów podpisało umowę z gminą Ostrów Mazowiecka na użyczenie części budynku i Centrum Szkolenia Lotniczego Technikum Lotnicze oficjalnie rozpoczęło dzialaność. Pierwszy nabór w roku 2019 i od razu ponad 70 podań. Klasę kształcącą techników awioników utworzyliśmy z 18 gimnazjalistów. W następnym roku nabór zahamowała pandemia. Akcja promocyjna przez Internet nie sprawdziła się – zgłosiło się tylko 6 kandydatów. Organ prowadzący podjął decyzję, że zostajemy na rynku i tworzymy kolejną pierwszą klasę. Z powodu pandemii zamknęliśmy szkołę na niemal pół roku. Kolejny nabór również był bardzo skromny – w roku 2021 zgłosiło się 7 chętnych, nie dostaliśmy zgody na otwarcie tej klasy i z wielką przykrością musiałem zakomunikować o tej decyzji rodziców i kandydatów.
W tej chwili nasza oferta edukacyjna to technik awionik (mechanik lotniczy odpowiadający za elektrykę, elektronikę i przyrządy pokładowe), technik mechanik lotniczy (mechanik obsługi hangarowej), technik lotniskowych służb operacyjnych i technik eksploatacji portów i terminali. To są kierunki, w których moglibyśmy kształcić młodzież – jednak obecnie kształcimy tylko w dwóch pierwszych kierunkach. Ze względu na zasygnalizowane przez duże firmy lotnicze zainteresowanie absolwentami kierunku technik mechanik lotniczy zamierzamy w tym roku zwiększyć liczbę uczniów kształcących się w tym kierunku.
- Nasza szkoła jest dla pasjonatów lotnictwa. Jesteśmy szkołą niepubliczną – organem prowadzącym jest Mazowieckie Stowarzyszenie Pilotów, organem rejestrującym jest powiat ostrowski. Po uzyskaniu statusu organizacji pożytku publicznego będziemy mieli możliwość pozyskiwania funduszy z jednego procenta. Finansowo wspierają nas – za co jesteśmy bardzo wdzięczni – także lokalni przedsiębiorcy z Ostrowi Maz. i Szumowa - podkreśla dyrektor Agata Bartkiewicz.- CSL zawarło kilka kontraktów o współpracy. Podpisaliśmy umowę z Państwową Wyższą Szkoła Zawodową w Chełmie kształcącą inżynierów lotnictwa, w planach jest podpisanie umowy o współpracy z uczelnią Łazarskiego. Absolwenci będą mieli naprawdę ogromne perspektywy. Po zdobyciu licencji technika mechanika lotniczego lub technika awionika mogą pracować w obsłudze wykonywanej na lotniskach, mogą zdobywać kolejne umiejętności – na przykład uzyskiwać licencje pilotów PPL(A). Obecnie w szkoleniach predestynujących do pozyskiwania takiej licencji biorą udział uczniowie klasy trzeciej. Zatrudnienie naszych absolwentów po ukończeniu egzaminy zawodowego deklarują: LS Technics, All for Jets, LOT AMS.
W tej chwili w CSL kształci się 5 uczennic i 10 uczniów – 6 w klasie drugiej i 9 w klasie trzeciej. Ze względów organizacyjnych nie ma w tej chwili klasy pierwszej. Ze względów finansowych organ prowadzący nakazał nam w zeszłym roku wstrzymanie naboru. Na to wszystko nałożyła się pandemia i nie ukrywam, że to źle pozycjonuje nas na rynku. Staramy się to nadrobić, dlatego ten rok służy ewaluacji naszej marki. Angażujemy w to władze samorządowe i celebrytów, służy temu także zawieranie umów i kontraktów z firmami wiodącymi na rynku usług handligowych – są to usługi wykonywane przez wyspecjalizowane firmy, które zajmują się bagażem pasażerskim i ładunkami, wykonują zaopatrzenie samolotów oraz obsługują maszyny podczas ich postoju.
Chęć zdobywania wiedzy w naszej szkole deklarują uczniowie z różnych regionów kraju. Co ciekawe – a obserwujemy to od początku funkcjonowania CSL – dziewczęta są bardziej zawzięte jeżeli chodzi o pozyskiwanie wiedzy i deklarują zamiar kontynuowania nauki w PWZS w Chełmie. Jak w każdej szkole uczniowie są bardzo różni. Spodziewamy się, że ok. 60% z nich na pewno zwiąże swoja przyszłość z lotnictwem, natomiast pozostali w mniejszym stopniu identyfikują się z programem nauczania, więc wkrótce będą musieli podjąć decyzję na temat dalszego kształcenia.
Anna Kalbarczyk - dyrektor lotniska w Grądach, licencjonowany pilot i mechanik, prowadząca kursy i szkolenia do licencji opowiada o specyfice palcówki i zachęca do długofalowego planowania ścieżki kariery zawodowej:
Jest zauważalna różnica w prowadzeniu zajęć dla osób, które chcą zdobyć licencję pilota, bo takie mają marzenie i prowadzeniem zajęć w placówce edukacyjnej. Oczywiście na kursie zdarzają się osoby roszczeniowe, dla których najważniejsza jest zasada „płacę i wymagam”. To osoby, które mają duży problem ze zrozumieniem specyfiki pracy pilota, wymagającej zaangażowania i stałego samodoskonalenia. Większość kursantów wie, dlaczego i po co przyszli na kurs. A w szkole jest… no cóż – trochę inaczej. To jest szkoła powszechna, za naukę nie trzeba płacić, a przekazywaną przez nas wiedzę uczniowie czasem traktują jako dopust boży. Moim uczniom powtarzam, że są w ekskluzywnym miejscu ze względu na specyfikę edukacji, która sobie wybrali. Rzeczywiście szkoła jest dosyć ciekawa. Pomysł jej utworzenia wziął się z tego, że lotnictwo – do czasów pandemii – cierpiało na kolosalne braki kadrowe. Znalezienie mechanika lotniczego graniczy z cudem – każdy mechanik lotniczy z certyfikatami, licencjami i doświadczeniem na całym świecie znajduje pracę błyskawicznie. Zdobycie wymaganych kwalifikacji mechanika lotniczego wymaga przyswojenia wiedzy, nabycia praktyki i uzyskania licencji – i to zajmuje najwięcej czasu. Dla porównania – jeżeli ktoś myśli o karierze pilota zawodowego, to przeciętnie uzdolniona zdeterminowana osoba, którą stać na pokrycie niezbędnych opłat po dwóch latach od rozpoczęcia nauki może złożyć CV w linach lotniczych, natomiast mechanik po zdobyciu wiedzy musi odbyć minimum trzy lata praktyk. To oznacza, że potrzeba około pięciu lat aby mechanik uzyskał licencję, by następnie zdobywać doświadczenie. Mechanicy zarabiają sporo, ale nie tak dobrze jak piloci liniowi. To są najważniejsze przyczyny wręcz rozpaczliwego braku mechaników. W tej chwili w Polsce działają trzy technika o profilu lotniczym – w tym nasze. Wśród absolwentów mechanicy stanowią 20-30%, dlatego LOT AMS kontraktuje każdego z nich, zapewniając szkolenia i licencje. Na rynku jest tak duże zapotrzebowanie na mechaników lotniczych, że na lotniskach przysposabia się mechaników samochodowych. Otrzymują oni status mechanika-praktykanta i jako personel pomocniczy wykonują prace pod nadzorem licencjonowanego mechanika lotniczego. Po uzupełnieniu wiedzy i zdobyciu doświadczenia personel pomocniczy może uzyskiwać licencje – i to jest ścieżka kariery ponad połowy mechaników lotniczych. Pomysł na stworzenie technikum lotniczego wziął się także z tego, że w lotnictwie obowiązkowo trzeba myśleć 20-30 lat do przodu. Mamy lotnisko im. Chopina (tradycyjnie nazywane „Okęcie”) – ciasne lotnisko w środku miasta, które osiągnęło kres swojego rozwoju. Jako przewoźnik LOT bardzo się stara, ale bez zmian nie uda się funkcjonować. Przykładowo do Hong Kongu czy Australii leci się przez Amsterdam. Idea hubu wygląda tak: do centralnego portu lotniczego zlatują się samoloty z całej Europy, a następnie pasażerowie (oraz towary) przesiadają się do samolotów daleko zasięgowych. Jest to pomysł bardzo dobry – oczywiście wymagający nakładów, ale też personelu. Mając w perspektywie powstanie CPK uznaliśmy, że będą miejsca pracy, a my dostarczymy ludzi przygotowanych do wejścia na lotniczy rynek pracy. Założenia były bardzo dobre, ale zweryfikowała je pandemia. Przez pandemię branża lotnicza poważnie wyhamowała, ale – ciekawostka - tylko w Europie. Azja lata, Ameryka Północna lata, co widać to wyraźnie w aplikacji Flightradar. Trudno nam dotrzeć z ofertą do ewentualnych uczniów, którzy siedzą zamknięci w domach i nie mogą osobiście zapoznać się z naszą ofertą – zobaczyć tego wszystkiego, dotknąć, zainteresować się. Rodzice też nie mają szansy pomyśleć perspektywicznie i najczęściej myślą tak: w Ostrowi jest mnóstwo komisów samochodowych, więc pożądany kierunek kształcenia to mechanik samochodowy, ewentualnie coś związanego z handlem albo logistyką. Szkoda, że nie jesteśmy w stanie pokazać ludziom dookoła, że nie powinniśmy myśleć w perspektywie kilku najbliższych lat. Ci, którzy zaczynają naukę w technikum, na rynek pracy wejdą za 10 lat i w takiej perspektywie należy myśleć o zawodowej przyszłości dzieci. I przy takim myśleniu dobrze jest uwzględnić bezwładność edukacyjną – kierunki aktualnie modne i popularne powodują nadprodukcję specjalistów – socjologów, psychologów, menadżerów itp. Lotnictwo wyrasta na najważniejszy środek transportu dalekozasięgowego i stwarza dalekosiężne perspektywy atrakcyjnej pracy, a odzew wśród młodych ludzi na naszą ofertę edukacyjną jest niewielki. Pandemia się skończy – albo nauczymy się z nią żyć – i naprawdę nie ma potrzeby zamykania swojej przyszłości zawodowej w granicach Ostrowi czy nawet Polski. Doświadczenie plus język angielski i dla mechaników lotniczych cały świat stoi otworem.
Ze względu na planowane zwiększenie naboru robimy wszystko, by było o nas głośno. Rozszerzamy kontakty, zapraszamy do współpracy, prosimy o wsparcie kogo się da – i to przynosi skutek. W lutym nasza młodzież rozpoczyna praktyki po dwa tygodnie w LOT AMS i LS Technics. Dwójka uczniów trafi do bazy w Katowicach, reszta będzie odbywała praktyki w Warszawie na lotnisku im. Chopina. Część zajęć praktycznych naszych uczniów odbywa się na lotnisku w Grądach. Jako bonus do kierunku technik awionik każdy, kto będzie chciał i będzie miał predyspozycje psychologiczne będzie mógł zrobić licencję pilota PPL(A) za darmo. Uczniowie trzeciej klasy już przystąpili do szkoleń teoretycznych. Zajęcia nie wchodzą zakres lekcji – odbywają się popołudniami w szkole i na lotnisku w Grądach. Przewidujemy, że po zdaniu egzaminu teoretycznego w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego i odbyciu badań lekarskich w lecie pierwsi uczniowie zdobędą licencje pilota.” mówi Jacek Jarmuła. „Na pewno będziemy się musieli zmierzyć z problemami finansowymi. Zabrzmi to zaskakująco, ale mamy więcej nauczycieli niż uczniów – uczniów jest 15, nauczycieli 16 (w tym 3 nauczycieli przedmiotów zawodowych). Na każdego ucznia otrzymujemy dotację od państwa, resztę dokładają sponsorzy. Główny sponsor z przyczyn od nas niezależnych ograniczył wsparcie, więc szukamy wszelkich dostępnych źródeł finansowania. W tym kontekście cieszą sukcesy uczniów – w roku 2020 uczennica dostała stypendium premiera za średnią 5,83.
Szkoła działa trzy lata, z czego większość przypada na obostrzenia pandemiczne, ale jakoś sobie z tym radzimy. Nie sprawdziły się też opinie, bardzo niekorzystne położenie szkoły będzie źle wpływało na nabór. Uważamy, że jest odwrotnie - cisza, spokój, zielono za oknem, mała grupa uczniów i dobra atmosfera to nasze atuty. W pierwszej klasie – tej, która została rozwiązana – byli uczniowie z Płocka, Krakowa i Łodzi. Ci uczniowie i ich rodzice rozumieli, że jesteśmy placówką dosyć ekskluzywną ze względu na specyfikę edukacyjną. Uczniowie ze szkół podstawowych w małych miejscowościach wybierają szkoły w mieście, często nie tyle ze względu na atrakcyjną ofertę edukacyjną, ile z potrzeby zmiany środowiska. To dodatkowe kryterium wyboru może sprawić, że trafią do nas osoby rzeczywiście zainteresowane lotnictwem. I tak jak powiedziała dyrektor Kalbarczyk – po skończeniu szkoły świat należy do nich. Granicą jest tylko niebo...