Teatr, film, telewizja, no i sobowtóry... Wszystkie wcielenia Jerzego Lubasa
Ma 65 lat. Po 45 latach pracy w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie postanowił udać się, jak sam mówi, na zasłużoną emeryturę. Jerzego Lubasa wiele osób kojarzy z tego, że oprócz licznych pasji, jest sobowtórem światowej sławy dyrygenta Jerzego Maksymiuka. Ale to tylko jedno z jego wielu wcieleń. Poznajmy też inne.
Co ty będziesz Jurek robił na tej emeryturze? - pytam. Potrząsa długimi siwymi włosami i mówi. - Coś się na pewno znajdzie, całe życie jestem w ruchu, zabiegany, więc na pewno nie usiedzę, poza tym mam ranczo w Słocinie. To rodzinny dom mojej żony Hani, tam jest co robić - śmieje się Jurek.
Mieszka w bloku na 10 piętrze na osiedlu Nowe Miasto.
- Mieszkam tu od ponad 30 lat, to jest świetna miejscówka, wszędzie blisko. Chociaż za młodu też nie miałem daleko, bo na świat przyszedłem na ul. Lenartowicza. W kamienicy, w której - oprócz mojej rodziny - mieszkały trzy inne. Rzeszów to moje miasto. Jak śpiewała Marina Milov, „Tu jest mój dom, to jest moje miejsce, raz dobrze, raz źle, lecz wciąż kocham je” - podśpiewuje z uśmiechem na ustach.
Aż dziw, że tyle lat mieszka w jednym miejscu, bo przecież całe życie go nosiło. I nosi dalej. Czego to on nie robił!
W dalszej cześci przeczytasz:
- aż po sceniczne role, czyli Jerzy Lubas w teatrze
- jaki wyjatkowy prezent przygotował dla rodziny Jerzego Lubasa Jerzy Maksymiuk
- o telewizyjnej "karierze" Jerzego
- jakie teraz nowe pasje znajduje w sobie, przechodząc na emeryturę
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień