Taka pożyczka świąt nie umili, czyli jak się nie dać nabrać
Oferty „okazyjnych” pożyczek przed Bożym Narodzeniem mnożą się jak grzyby po deszczu. Postanowiliśmy na własnej skórze sprawdzić, jak działają ci, którzy żerują na desperacji i niewiedzy.
Pani Irena z Opola wpadła w tarapaty finansowe. Ratunkiem miało być 12 tys. złotych wzięte w jednej z opolskich firm udzielających pożyczek. - Decyzja zapadła błyskawicznie. Powiedzieli, że pieniądze czekają już na mnie na koncie technicznym i muszę się spieszyć ze sfinalizowaniem sprawy, bo przepadną - wspomina opolanka.
Problem w tym, że pani Irena nie była idealnym kredytobiorcą, bo wcześniejsze zobowiązania spłacała z opóźnieniem i taki wpis figurował w Biurze Informacji Kredytowej. Ale firmie udzielającej pożyczki to nie przeszkadzało.
- Powiedzieli tylko, że mam przyprowadzić kogoś, kto ma czyste konto w BIK. Ta osoba na trzy miesiące miała wziąć ten kredyt ze mną i po sprawie - opowiada opolanka. - W domu zaczęłam kalkulować tę „superofertę” i wyszło na to, że biorąc 12 tys. złotych na dziesięć lat, będę miała do spłaty 72 tys. złotych, czyli aż sześć razy więcej niż wzięłam!
Pani Irena uznała, że firma - wykorzystując desperację - naciąga klientów. Dlatego na spotkanie z doradcą wybrała się z dziennikarką nto, którą przedstawiła jako swojego żyranta. I tu zaczęły się schody.
- Ile będzie trzeba oddać, biorąc 12 tys. złotych kredytu? - próbujemy ustalić. - Nie mogę powiedzieć. Całkowite parametry będą widoczne dopiero później - przekonuje mętnie doradca. Gdy naciskamy, wychodzi, aby skonsultować się z koleżanką. Po powrocie tłumaczy zawiłości oferty raz jeszcze, ale równie mgliście i wymijająco.
- Przez pierwsze trzy miesiące kredyt będzie na panią - mówi do dziennikarki udającej żyranta. - My w tym czasie wyczyścimy pani Irenie historię w BIK, żeby była wiarygodna dla banków. Wiemy jak to robić legalnie - zapewnia z rozbrajającym uśmiechem.
- To nic innego jak chwyt marketingowy - mówi Aleksandra Stankiewicz-Billewicz z Biura Informacji Kredytowej. - Firmy pożyczkowe często kuszą klientów tym, że udzielą kredytu bez sprawdzenia BIK albo oferują, że go wyczyszczą. Ludzie wpadają w te pułapki, a w okresie przedświątecznym takich zagrożeń zwykle pojawia się więcej.
Firmy pożyczkowe często kuszą klientów tym, że udzielą kredytu bez sprawdzenia BIK albo oferują, że go wyczyszczą. Ludzie wpadają w te pułapki, a w okresie przedświątecznym takich zagrożeń zwykle pojawia się więcej.
Szczególnie ryzykowne jest zaciąganie wysoko oprocentowanych chwilówek. Może się okazać, że biorąc 2 tys. złotych, do oddania będziemy mieli kilka razy tyle.
- Nieuczciwe firmy zwykle bazują na niewiedzy klientów, dlatego zanim cokolwiek podpiszemy, uważnie czytajmy umowy - radzi Aleksandra Stankiewicz-Billewicz.