Zima to czas szczególnie dotkliwy dla tych, którzy nie mają dachu nad głową. Miejsca, w których koczują, są kontrolowane przez patrole policji i straży miejskiej. Niestety, wielu odrzuca pomoc. Choć bydgoskie schroniska dla osób bezdomnych mają...
Nie dla wszystkich zima kojarzy się z czasem radośnie spędzonych świąt i wzajemnego obdarowywania się prezentami. Dla osób bezdomnych to trudny okres, który może zakończyć się tragicznie.
Bezdomni na razie koczują w pustostanach, zsypach na śmieci i klatkach schodowych. Idzie zima. Trzeba się o nich zatroszczyć, jeżeli oni sami o siebie się nie zatroszczą. Nikt ich przecież nie zmusi do pobytu w schronisku.
- System pomocy dla bezdomnych nie jest ani spójny, ani skuteczny - ocenia Najwyższa Izba Kontroli. I podaje przykład: ośrodek pomocy społecznej w regionie znalazł miejsce swojemu podopiecznemu w placówce oddalonej o ponad 400 kilometrów.
Ścieżki, po których na co dzień poruszają się bezdomni - parkingi, place przed sklepami, kościoły zostały przez epidemię wyludnione. Sprawdziliśmy, jak im się w tej sytuacji żyje.
Zdarzenie, które miało miejsce w ubiegłym tygodniu na bydgoskich Bartodziejach jest wielce symptomatyczne dla obecnej sytuacji. Strach towarzyszący nam przed zarażeniem się koronawirusem wymaga od nas wszystkich nowych, nieznanych wcześniej i...
- Dlaczego tolerujemy to, że ktoś nie płaci za przejazd, a swoim zapachem terroryzuje cały autobus? - pyta Kamil, bydgoski student i pasażer MZK.
- Było już liczenie ptaków, później dzików. Skoro teraz macie liczenie bezdomnych, to mnie też policzcie - mówi Leszek, 62-latek, od ćwierć wieku bez mieszkania.
Wobec bezdomnych spod dworca PKP straż miejska interweniowała dziesiątki razy, ale na niewiele się to zdało. Czy i jak można pomóc tym ludziom, a jednocześnie problem rozwiązać?
Bezdomny wybrał sobie na nowe „mieszkanie” wiatę przystankową przy ulicy Powstańców Wielkopolskich. Przesiaduje tam całymi dniami, śpi, je posiłki, a czasem nawet przyjmuje „gości”.
Jeden taki pan siedzi na murku. Siedzi i śmierdzi. Bo podobno każdy bezdomny śmierdzi. Bo pije bełty. Podobno. A kto ma im i jak pomagać?
Dewastacje klatek schodowych, smród, odchody i hałasy - to codzienność w wieżowcach na Kapuściskach, które upodobali sobie bezdomni.
- Do schroniska nie pójdę, ale na mszę to nawet chętnie. Tym bardziej że po niej ksiądz daje nam kolację - mówi Czes -ław, 63-latek z Bydgoszczy, od sześciu lat bezdomny.
Niepisana zasada - im większy mróz, tym więcej bezdomnych szuka schronienia. Bo nawet ci oporni, którzy do tej pory omijali schroniska, poddają się.
Bydgoscy bezdomni ewakuują się z klatek schodowych i pustostanów.
Choć nie ma jeszcze mrozów, to osoby nieposiadające dachu nad głową coraz liczniej przychodzą na noc do schroniska przy ul. Parkowej.
W Bydgoszczy - o czym mówią specjaliści - brakuje miejsc dla nietrzeźwych bezdomnych. Za ich leczenie często płacą specjalistyczne szpitale.
„Napiszcie o tym w gazecie, pokażcie w telewizji. Bezdomni wyłamują zamki, tłuką szyby i sypiają na tym śmietniku. W zeszłym roku podpalili szopę ze słomą - poprzedni lokator hodował króliki. Ostatnio znów wybuchł pożar. Puszczą nas z dymem....
Od kilku tygodni słyszymy o panach, którzy stale zajmują ławeczki z boku Polomarketu i bywa, że budzą zgorszenie. Policja jest bezradna.
- Ludzie lubią robić dobro - mówi Sandra Pawłowska. - Ale trzeba to w nich obudzić. Po raz kolejny bydgoszczanie udowodnili, że los najuboższych nie jest im obojętny.
- Zauważyli, że samochód jest otwarty i tam nocują - opowiada nasz Czytelnik. Chodzi o vana, który od miesięcy stoi zaparkowany i pusty.
Strażniczka miejska Marlena Olejniczak zaprzyjaźniła się z bezdomnym mężczyzną, mieszkającym od wielu lat w namiocie. Kupiła mu buty, ubranie, w końcu zabrała do własnego mieszkania i postarała się o pracę dla niego.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2021 Polska Press Sp. z o.o.