Szkockich korzeni nikt w Raczkach raczej nie ma
Rozmowa z Markiem Sidorem z Archiwum Państwowego w Suwałkach.
- Takich panów, jak hrabia Ludwik Michał Pac, który nie tylko zbudował wspaniały pałac w Dowspudzie, ale też wprowadzali nowoczesne metody produkcji rolnej oraz stworzyli zalążki przemysłu, chyba więcej na naszych terenach nie było?
- Zgadza się. Trudno by znaleźć drugą osobą, która w takiej skali zrobiłaby tyle różnych rzeczy. Bo to i działalność gospodarcza, i kulturalna, i polityczna. I nowoczesne rolnictwo, i odnowienie kościoła w Raczkach, i cała zabudowa tej miejscowości. W XVIII wieku były tu raptem dwa murowane budynki. Na początku następnego stulecia wszystko się zmieniło. Hrabia Pac zostawił Raczki murowane. Choćby cały rynek, to jego dzieło. Założenia architektoniczne przyjęte w tamtym czasie możemy obserwować do dzisiaj. W sferze gospodarczej mógł z nim równać się jedynie hrabia Karol Brzostowski ze Sztabina. Ale to raczej on uczył się od Paca, a nie odwrotnie. Pan na Dowspudzie pożyczał nawet Brzostowskiemu pieniądze.
- Skoro stać go było na postawienie tak okazałego pałacu, który zresztą ma być wkrótce odbudowany, musiał być bardzo majętną osobą. Skąd to bogactwo się wzięło?
- To nie jest do końca jasne. Być może dorobił się walcząc u boku Napoleona. Wojny zawsze jakieś bogactwo dawały. Wiemy, że majątek ziemski odziedziczył w 1797 roku. Tę część, która znajdowała się na Litwie musiał oddać na poczet zadłużenia tegoż majątku. Natomiast dobra na Suwalszczyźnie nie były obciążone, choć zaniedbane.
- Jak wielki to był majątek? Da się to wyrazić na przykład w hektarach?
- Na hektary nigdy tego nie przeliczałem. Kiedy Pac otrzymał spadek, były to trzy miasteczka, kilkadziesiąt wsi i 20 folwarków. Teren na Suwalczyźnie rozciągał się od dzisiejszych przedmieść Augustowa po wieś Nieszki, znajdującą się koło Bakałarzewa, czyli pas wzdłuż Rospudy. To zdecydowanie więcej niż obszar dzisiejszej gminy Raczki.
- A panem to jakim on był? Potrafił wybatożyć, albo „przekonywać” przy pomocy szabelki?
- Trudno to jednoznacznie powiedzieć, bo szczegółowych opisów nie znamy. Ale w tych legendach, które przetrwały pojawia się pozytywny obraz Paca. Nie był to ciemiężca. A spory rozwiązywał na drodze sądowej. W latach dwudziestych XIX wieku chciał wprowadzić inny sposób opodatkowania raczkowskich mieszczan, scalić grunty, by można było na nich efektywniej gospodarować i zmienić parę innych zasad. Taką na przykład, że przez większą część roku gospodarze musieli oddawać gnój, który był wykorzystywany do użyźniania pól. I choć wszystko to służyło ich dobru, sprzeciwili się. Twierdzili, że są zadowoleni z tego, co mają. Sprawa dotarła aż do sądu w Warszawie. Ostatecznie jednak raczkowianie ustąpili. W 1823 roku przyjęli nowe zasady.
Pac stwarzał swoim poddanym bardzo dobre warunki. Udostępniał za niewielkie pieniądze łąki, na których mogli wypasać zwierzęta i zbierać siano, wyznaczał relatywnie niskie podatki. Szkot, który dzierżawił blisko 17 hektarów i produkował mleko oraz sery, płacił rocznie hrabiemu 210 złotych. A osiągał dochód 9800 złotych. Tzw. placowe z całych Raczek wynosiło raptem około 2,5 tysiąca złotych. Pac i wyzyskiwaczem więc nie był. W 1820 roku Raczki liczyły 1557 mieszkańców. A 10 lat później - o tysiąc więcej. Z czegoś to się brało. Ludzie wiedzieli, że warto tu się osiedlić, bo się po prostu opłaca.
- Wspomniał pan o Szkocie. Po co Pac ściągał do Raczek i okolic przedstawicieli nie tylko tej narodowości, ale też Anglików czy Irlandczyków?
- Te nacje od połowy XVIII wieku stykały się z nowoczesnymi metodami gospodarowania. Takimi, jakie hrabia chciał wprowadzić. On sam w Anglii bywał wielokrotnie. Określano go jako anglofila. Niektórzy twierdzą zresztą, że postać Hrabiego w „Panu Tadeuszu” Adam Mickiewicz wzorował właśnie na nim. Tymczasem miejscowi, jak wynika z zachowanych opisów, byli nieoświeceni, a i od gorzałki nie stronili.
- A Szkoci, jak pan pisze w jednym z artykułów, ją rozcieńczali.
- No właśnie. Miejscowi potrzebowali nauczycieli. Na naukę Pac kładł duży nacisk. Na przykład w fabryce w Dowspudzie kazał zatrudniać jak najwięcej okolicznych mieszkańców. Wszyscy odnosili więc korzyści. Szkoci nie prowadzili bynajmniej charytatywnej działalności. Pac dzierżawił im ziemie na długie okresy i na bardzo dobrych warunkach. Na tyle korzystnych, że pisały o tym nie tylko warszawskie, ale i angielskie gazety, a chętnych do osiedlenia się w Raczkach i okolicach nie brakowało. Wszak było kilka fal szkockiej migracji. Świadczy to o tym, że hrabia stwarzał naprawdę poważne zachęty. W dodatku, szybko reagował na to, co się w świecie działo. Nie tylko w stosunku do przybyszy z Wysp Brytyjskich, ale też Polaków. Jak była zła koniunktura na zboże, to w ogóle zwalniał z podatków na pewien czas.
- Gdzie ci Szkoci się podziali po tym, jak carskie władze skonfiskowały majątek Paca za jego udział w powstaniu listopadowym, które miało miejsce w latach 1830-31?
- Większość te tereny opuściła. Praktycznie poza jednym przypadkiem, ludzie ci w późniejszej historii Raczek się nie pojawiają. A ten wyjątek, to rodzina Burnsów. Potem zmienili nazwisko na Borms. Pierwszy wójt Raczek po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku wywodził się z tego rodu. Ale w późniejszych latach to nazwisko zanika i dzisiaj już nie jest u nas odnotowywane. Zdaje się, że w ostatnim pokoleniu urodziły im się same córki, które po prostu powychodziły za mąż.
- Czyli ze współczesnych raczkowian nikt nie może chwalić się szkockimi korzeniami?
- Wszystko na to wskazuje, choć tego do końca nie możemy być pewni.
- Co by się stało, gdyby powstanie listopadowe nie wybuchło, car dóbr Paca nie skonfiskował i mógłby on dalej prowadzić swoje gospodarcze działania? Czy Raczki nie byłyby dzisiaj przypadkiem głównym miastem w tej okolicy, ważniejszym choćby od Suwałk czy Augustowa?
- Aż tak to może nie, ale sytuacja na pewno wyglądałaby inaczej. Dzięki reformom Paca w stosunkowo krótkim czasie mocno zapóźniony rejon zaczął się błyskawicznie rozwijać. Trwałoby to pewnie dalej. Pozostaje nam jednak tylko sfera domysłów. Można natomiast powiedzieć, że fakt, iż obecne Raczki są większe od podobnych im wsi jest w gruncie rzeczy zasługą Paca.