Kandydaci z maturą międzynarodową, europejską czy tzw. starą maturą, gdzie na świadectwie nie ma podanego wyniku centylowego mają w uchwałach rekrutacyjnych ustalony przez uczelnie system przeliczników, który nie ma zastosowania do nowej matury Powołany argument jest bez znaczenia .
Wynik procentowy matury jest dyskryminujący dla grupy kandydatów rywalizujących z rocznikami 2005 i 2006r. Hipotetycznie maturzysta z 2005 lub 2006r otrzymuje za 45punktów z matury 90%, na świadectwie maturalnym; maturzysta z tzw nową maturą np. w 2018r za 45punktów otrzymuje 75%. W tym „sprawiedliwym” systemie za te same zdobyte 45 punktów na egzaminie maturalnym faworyzowani kandydaci w rekrutacji otrzymują 90pkt, dyskryminowani 75pkt.Stąd zastosowanie nie tylko skali procentowej, ale również skali centylowej (bądź innego rozwiązania prawnego celem wyeliminowania różnic ) od dawna było konieczne, a jak mówi przewodniczący KRAUM „należy również mieć na uwadze, że uczelnie zobowiązane są do ustalenia zasad rekrutacji w taki sposób, aby nie dyskryminowały ani nie preferowały żadnej grupy kandydatów” , że ta sporna skala centylowa nie jest elementem wyniku egzaminu maturalnego, który należy obowiązkowo uwzględniać podczas rekrutacji, stanowi jedynie dodatkowy sposób wyrażania wyniku egzaminu maturalnego-nawet jeśli nie - ale to ten dodatkowy sposób wyrażania ma znaczenie w rankingowaniu kandydatów różnych roczników maturalnych, szczególnie medycznych.
Niezależnie od tego, że stopień trudności egzaminów maturalnych w poszczególnych latach mógł się różnić, to jednak taka różnica nie mogła prowadzić do pomijania skali centylowej a co najwyżej wskazuje konieczność takiego jej zastosowania, które uwzględni tak różnicę w stopniu trudności zadań w poszczególnych latach jak i wyniki osób poszczególnych roczników. Taka konstrukcja jest możliwa i ma wszystkie walory niedyskryminowania żadnej grupy kandydatów. Wymaga jednak zmiany w podejściu organów rekrutujących, ku czemu woli się nie dostrzega. Ten brak woli nie powinien być sankcjonowany „wygodnickim” interpretowaniem prawa .W komisjach rekrutacyjnych nie byłoby czasu na urlopy w czasie rekrutacji i miałyby zapewne co robić, bo w końcu nie robią tego za darmo. Powołanych hipotetycznie w artykule kandydatów na pewno można ulokować sprawiedliwie na liście rankingowej na przestrzeni roczników 2005-2018 wraz z tysiącami innych kandydatów biorąc pod uwagę punkty procentowe i dodatkową pozycję na skali centylowej, ale po co jak lepiej „ zamieść wszystko pod dywan” niż wprowadzić czasochłonne, ale sprawiedliwe rozwiązanie.