Syryjska rodzina z Aleppo w Kędzierzynie to zły pomysł?

Czytaj dalej
Fot. Fot. Afp/East News
Ewa Bilicka

Syryjska rodzina z Aleppo w Kędzierzynie to zły pomysł?

Ewa Bilicka

Stu mieszkańców złożyło petycję do miasta, aby przyjąć co najmniej jedną rodzinę. Wywołało to ostry spór. Przeciwnicy idei boją się m.in. sprowadzenia... bigamistów.

„Mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla to ludzie o wielkich sercach, których przodkowie poznali grozę wojny, przesiedlenia i wygnania z domu rodzinnego, wiedzą też, co to jest solidarność i empatia (…) Nie pozwólmy, aby Ci, którym uda się wydostać z Syrii, zostali skazani na poniewierkę. Wyciągnijmy do nich rękę” - pisze 100 osób.

- Widzieliśmy w telewizji doniesienia na temat tragedii rodzin z Aleppo, widzieliśmy płaczące i ranne dzieci - mówi Marcin Tumulka z Kędzierzyna-Koźla, jeden z inicjatorów petycji. - To był naturalny odruch, chcieliśmy, aby lokalna społeczność wykonała ludzki gest w kierunku cierpiących ofiar wyniszczającej wojny. Liczyliśmy przynajmniej na podjęcie rzeczowej rozmowy na ten temat.
Tuż po wpłynięciu petycji do biura Rady Miasta, ostro zareagował radny Ryszard Masalski. Oświadczył m.in. na fejsbuku, że jest przeciwko „wprowadzeniu obcego czynnika kulturowego o wysokim ryzyku tworzenia sytuacji konfliktogennych. Jak dowodzą wydarzenia z tak zwanej Europy Zachodniej, integracja według sprowadzanych społeczności z Bliskiego Wschodu polega na tym, iż to miejscowi mają stać się tacy jak Oni, a nie odwrotnie”.

Rozgorzała dyskusja, radnego wspierają inni. „Tego syfu nie chcę w mieście”, „Zaraz ktoś zabije mnie i moją rodzinę w ataku terrorystycznym” - piszą w komentarzach. Są też przeciwne:„Wstyd mi, to rasizmem śmierdzi” oraz „To podżeganie do nienawiści”.

- A skąd pani wie, kogo tu sprowadzą? W petycji nie jest napisane, że chrześcijan - mówi nto radny Masalski. - Jeśli przyjedzie ktoś, kto wyznaje wielożeństwo, to co będzie? Mamy wielożeństwo wprowadzić do naszego prawa?

- Radni mogą przegłosować, że Kędzierzyn przyjmuje rodzinę chrześcijańską. Skąd ten hejt? - pyta Marcin Tumulka.

- Jeśli przyjmiemy syryjską rodzinę chrześcijańską, to w czym syryjscy chrześcijanie są lepsi od kędzierzyńskich? - zastanawia się radny. - Chrześcijanie z Kędzierzyna, płacący tu podatki, też czekają na mieszkania socjalne, na opiekę. Dlaczego kilka lat temu nie przyjmowaliśmy rodzin po tsunami?

Na uwagę, że jest różnica pomiędzy uchodźcami wojennymi, a ofiarami klęski żywiołowej, odpowiada: - Ludziom, którym tsunami zabrało dom, stała się większa krzywda. Bo to był nagły kataklizm. Wojna trwa zaś latami.

Rzecznik prasowy UM w Kedzierzynie-Koźlu, Jarosław Jurkowski poinformował nto, że „sprawdzana jest możliwość spełnienia tej petycji”. Nie jest to sprawa łatwa, gdyż w świetle wyjaśnień udzielonych przez Urząd ds. Cudzoziemców, aktualnie nie jest realizowany żaden koordynowany przez rząd program przyjmowania rodzin z terenów Bliskiego Wschodu, objętych zagrożeniem wojennym (w tym Syrii). Dodatkowo zaproszenie musi być kierowane do konkretnych osób w Syrii.

- Prezydent na prośbę przewodniczącego rady miasta przygotuje warunki przyjęcia rodziny, a decyzja będzie należała do radnych - wyjaśnia Jurkowski.

Ewa Bilicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.