Sprawiedliwość. Mapa reprywatyzacyjnego układu
Od kilkunastu dni armia krakowskich urzędników i polityków żyje mapą reprywatyzacyjnego układu, stworzoną przez Tomasza Leśniaka, który uznał za stosowne umieścić na niej m.in. prezydenta Majchrowskiego.
Nie było to trafione pociągnięcie, gdyż w ten sposób Leśniak zapewnił sobie co najwyżej to, że teraz więcej energii poświęci na przygotowania do ewentualnej rozprawy sądowej z profesorem niż na tropienie dalszych nieprawidłowości. Do których zresztą Leśniak zabrał się z zapałem nazbyt rewolucyjnym, jak na potwornie złożoną materię, jaką był prowadzony od lat 90. ubiegłego wieku proceder wyłudzania kamienic.
Wiem, o czym piszę, bo już 20 lat temu biłem na alarm, informując w wielu artykułach o złodziejstwie, jakie odbywa się w naszym mieście.
Jeśli można postawić prof. Majchrowskiemu zarzut, to nie należy szukać go w zarządzeniach prezydenta, ale w długotrwałych zaniechaniach i inercji, w jakiej trwał urząd, mało aktywnie walcząc z wysysaniem wielomilionowego majątku przez mafię.
Fakt, to za rządów Jacka Majchrowskiego aktywnie działał jego pełnomocnik, nieżyjący już prof. Oklejak z małą grupką urzędników, którzy bili na alarm w sprawie skandalicznych decyzji rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej, w której zresztą po stronie hierarchii dynamicznie działał były esbek.
Niestety, jak na 16 lat rządów, tej aktywności magistratu było zdecydowanie za mało, żeby przeciwstawić się cwanym pośrednikom, adwokatom, notariuszom i gangsterom, a także dziwnie ślepym na to złodziejstwo sędziom i prokuratorom. Część z nich wciąż żyje i ma się dobrze. A ja wciąż naiwnie wierzę, że kiedyś dopadnie ich sprawiedliwość.