Piłkarz, który ognia się nie boi

Czytaj dalej
Fot. Nadesłane
Marcin Karpiński

Piłkarz, który ognia się nie boi

Marcin Karpiński

Gasi pożary na boisku (strzelając decydujące gole) i w akcjach gaśniczych. Jest piłkarzem i strażakiem. Na brak zajęć, zwłaszcza po ostatnich nawałnicach, nie narzeka.

Dawid Janicki jest przykładem tego, że w piłkę nożną można nauczyć się grać na podwórku. Poważnie o futbolu zaczął bowiem myśleć w szkole średniej, a do Szubinianki zapisał się dopiero na namowach kolegów w wieku juniora starszego. Sztuczek technicznych nauczył się z telewizji, czasem podejrzał coś w Internecie.

W meczach kontrolnych grywał początkowo na lewej obronie, zastępując kontuzjowanego kolegę. Potem był już ustawiany w ataku. Parę miesięcy później w wygranym 7:1 meczu z Notecianką Pakość ustrzelił pierwszego w życiu hat-tricka. W juniorach nie grał długo. Trener Wiesław Stepczyński widział w nim zawodnika, który poradzi sobie w seniorach i powołał go do szerokiej kadry pierwszego zespołu. Z upływem czasu został jednak dostrzeżony przez inne kluby.

Staram się to jakoś godzić. Jeśli nie mam służby, to jestem na każdym treningu. A gdy wypadnie jakiś mecz, nie ma większych problemów, żeby się z kimś zamienić

Po pięciu latach gry w Szubiniance, w 2012 roku przeszedł do III-ligowej Cuiavii Inowrocław. W tym czasie otrzymał także powołanie do kadry amatorów Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej na turniej UEFA Region’s Cup. Potencjał widział w nim trener Piotr Gruszka, który prowadził zarówno Cuiavię, jak i reprezentację okręgu. To on później ściągnął Janickiego do Unii Solec Kujawski. A po paru sezonach do Chemika Bydgoszcz, w którym to napastnik występuje do dzisiaj.

Piłkarz, który ognia się nie boi
Tomasz Czachorowski

Skromny, pracowity, strzela sporo goli. Do składu Chemika wrócił ostatnio po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. I od razu trafił do siatki w meczu pucharowym i ligowym.

Grę w IV lidze musi łączyć z pracą zawodową w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Szubinie.

- Staram się to jakoś godzić. Jeśli nie mam służby, to jestem na każdym treningu. A gdy wypadnie jakiś mecz, nie ma większych problemów, żeby się z kimś zamienić – mówi zawodnik. - Na pewno nie jest to łatwa praca. Najczęściej uczestniczę w wypadkach. Muszę z kolegami działać błyskawicznie, bo gdy widzisz człowieka zakleszczonego w samochodzie, liczy się każda minuta.

Sport pomaga mu w pracy. Wszak kondycja i sprawność ogólna potrzebna jest mu w codziennych akcjach strażackich.
Koledzy z jednostki śledzą jego poczynania na boisku, to taki fan-club. Kibicują drużynom, w których występuje. Dziś (sobota) będą nasłuchiwać wieści z Chemika, gdzie drużyna Piotra Gruszki powalczy z Unią Janikowo (początek o godzinie 16).
- Liczę, że znowu awansujemy do III ligi - dodaje napastnik.

Marcin Karpiński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.