Sożal znalazł inwestora i zbiera coraz więcej nowych zamówień
Szczęśliwy finał - fabryka odpaliła maszyny, produkuje i sukcesywnie rozlicza się z klientami.
Jacek Pawzun, właściciel Soleckiej Fabryki Okien Sożal, twierdzi, że nie po to ciężko pracował przez 26 lat i od podstaw budował markę firmy, by nagle zwinąć interes i uciec ze 120 tysiącami złotych.
Bo tyle był winny swoim klientom, którzy wpłacili zaliczki na okna, rolety, drzwi i bramy.
Ugody z klientami
- Niestety, i takie krzywdzące opinie na mój temat pojawiały się w internecie. Jednak nie to jest teraz najważniejsze, ale że sprawa się wyjaśniła i wreszcie mogę spać spokojnie - oddycha z ulgą pan Jacek.
Opowiada, jak zaczęły się jego problemy: - Dostawca materiałów do produkcji okien miał kłopoty finansowe i nagle zażądał ode mnie zapłaty z góry za cały towar, który zamówiłem. Kazał mi przelać pieniądze jeszcze przed dostarczeniem materiałów, a wcześniej otrzymywał przedpłaty. I to sparaliżowało moje dalsze ruchy biznesowe, a mówimy właśnie o zamówieniu dla 35 osób, które wpłaciły zaliczki. De facto: kontrahent zablokował mi towar i produkcja stanęła.
Przedsiębiorca pokazuje nam szczegółowe projekty przygotowane dla klientów, m.in. pojedynczych okien, do wymiany w całym mieszkaniu, pełnej stolarki wykończeniowej domu jednorodzinnego. - Czy wynika z nich, że nie zamierzałem zrealizować umów? - dziwi się.
Wspomina, że w pół roku przeprowadził aż 50 spotkań z potencjalnymi inwestorami i każdemu po kolei musiał tłumaczyć, jak wpadł w tarapaty. Przekonywać, że miał i ma dobre zamiary. Efekt?
- Udało się i ktoś podjął decyzję, by ze mną współpracować. Jednak nie chce się ujawniać.
Pawzun wyciąga z teczki ugody z klientami. Na 35 osób, które wcześniej czuły się przez niego pokrzywdzone, zaledwie kilka nie podpisało porozumień: - Wszyscy zostali zaproszeni na spotkanie w firmie, ale, niestety, nie każdy przyjechał.
Z dokumentów wynika, że przedsiębiorca zobowiązał się - w zależności od oczekiwań klientów - do zwrotu pobranych zaliczek w ratach czy montażu okien i drzwi, a są i tacy, którzy złożyli u niego dodatkowe zamówienia.
- Ten pan osobiście do mnie przyjechał i dokładnie wyjaśnił całą sprawę - cieszy się pani Łucja z Włocławka, która zamówiła w Sożalu jedno okno. - Podpisaliśmy ugodę i oddał mi pieniądze. Jestem zadowolona.
W podobnym tonie wypowiada się pan Wojciech z Białych Błot. - Mam firmę i tamte okna wstawił mi ktoś inny. U pana Pawzuna zamówiłem zaś kolejne, a wpłaconą zaliczkę odliczył mi teraz od rachunku. Nowe okna już są zamontowane.
- Jestem człowiekiem bardzo zajętym i nie zdążyłem zamówić okien gdzie indziej - opowiada pan Witold z Bydgoszczy. - Dlatego w moim przypadku Sożal zamontował je według wcześniejszego zamówienia.
Jednak są i tacy, choć zaledwie kilku, którzy nie podpisali porozumień, a jedna osoba nawet nie odebrała korespondencji z propozycją ugody.
Skontaktowaliśmy się z niezadowolonym klientem. Powiedział, że nie chce wypowiadać się w tej sprawie do gazety. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że w tym przypadku w grę może wchodzić wytoczenie właścicielowi fabryki powództwa cywilnego.
Prokuratura umorzyła
Sprawą, jesienią zeszłego roku, zajęły się organa ścigania. Część klientów twierdziła bowiem, że została oszukana. Jaki skutek?
- Nie dopatrzyliśmy się znamion przestępstwa i przekazaliśmy sprawę Prokuraturze Bydgoszcz-Południe - mówi podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Prok. Rafał Sadowski, zastępca szefa Prokuratury Bydgoszcz-Południe, informuje, że postępowanie zostało umorzone: - Toczyło się ono w sprawie, co oznacza, że właścicielowi firmy Sożal nie postawiono żadnych zarzutów. Z naszych ustaleń wynika, że nie działał on z zamiarem oszustwa i nie założył z góry, iż nie wywiąże się z podpisanych umów. Sytuację, w jakiej się znalazł, spowodował brak płynności finansowej jednego z jego dostawców, co miało bezpośredni wpływ na jego problemy z klientami.
Przypomnijmy, w grudniu 2016 roku do „Gazety Pomorskiej” zwróciła się grupa klientów, którzy powiedzieli, że wpłacili w Sożalu zaliczki na okna, rolety, drzwi i bramy, a właściciel ich nie zamontował i nie oddał im pieniędzy.
- Gdy rozmowy z inwestorem się zakończą, ci ludzie zostaną zaproszeni na spotkanie. Rozliczę się z nimi. Nie po to przez 26 lat ciężko pracowałem i budowałem pozycję fabryki, by teraz przez zaliczki ją pogrążyć, szargać imię i nazwisko. Jestem przekonany, że sprawa będzie miała szczęśliwy finał - powiedział nam wtedy Jacek Pawzun.
Tak jest dziś: od ponad miesiąca Sożal ma inwestora, produkuje, rozlicza się z klientami i - co najważniejsze - zbiera nowe zamówienia.