Śmierć w gospodarstwie. Rozwścieczony byk zabił człowieka!
Ważący 700 kg byk rzucił się na mieszkańca Płutowa pracującego w Gospodarstwie Rolnym Rolton. Jan Pudło zmarł w miejscu pracy.
Prokurator zapowiada, że śledczy sprawdzą, czy zachowane zostały wszystkie zasady BHP.
Ustalić trzeba czy w zakresie obowiązków mężczyzny było karmienie tego zwierzęcia, jak zachowywał się byk, czy w gospodarstwie spełnione zostały wszystkie wymogi bezpieczeństwa.
Inspektor pracy zbada sprawę
Policjanci na temat sprawy od poniedziałku milczą. Jednak „Pomorska”, nieoficjalnie dowiedziała się, że zabezpieczyli między innymi nagranie z monitoringu, na którym nagrała się ta tragiczna scena. Trwa około 10 minut. Widać na nim, jak buhaj przygniótł swoją ofiarę, przyduszał i zabił.
- Zaraz po tragedii byk został uśpiony - podkreśla Witold Preis.
O sprawie powiadomiona została Państwowa Inspekcja Pracy w Bydgoszczy.
- W miejsce tego zdarzenia natychmiast udał się inspektor pracy - informuje Wojciech Szota, p.o. zastępcy okręgowego inspektora pracy ds. prawno-organizacyjnych w PIP w Bydgoszczy. - Zostało wszczęte postępowanie kontrolne. To dopiero początek, zazwyczaj takie czynności trwają dość długo. Chodzi przecież o śmierć człowieka. Trzeba wszystko dokładnie sprawdzić zanim wytypuje się osoby odpowiedzialne i oskarży się kogoś o zaniedbania. Trzeba skonfrontować to, co w tym gospodarstwie jest stanem faktycznym z tym, do czego zobowiązują przepisy prawa. Będzie to na pewno robił specjalista z chowu zwierząt, zwłaszcza byków.
Nikt nie chce mówić o tym, co się stało
W popegeerowskim Gospodarstwie Rolnym Rolton w Płutowie nikt wczoraj nie chciał odpowiadać na nasze pytania.
- Szef, który nadzoruje pracę, jest na zwolnieniu lekarskim - poinformował nas mężczyzna, który odebrał telefon. - Kierownik również kiwa głową, że nie może udzielać informacji o tym zdarzeniu. Nie jesteśmy upoważnieni. Telefonu komórkowego do szefa także nie możemy udostępniać.
Jan Pudło to wieloletni, doświadczony pracownik tej firmy. Wkrótce planował przejść na emeryturę. W całej gminie Kijewo Królewskie był bardzo dobrze znany ze swojego zaangażowania w pomoc na rzecz innych. Od sześciu lat, czyli drugą kadencję, był radnym gminy Kijewo Królewskie, „od zawsze” strażak, ostatnio wiceprezes OSP w Płutowie.
- Dzięki między innymi Janowi Pudło istnieje nasza straż w Płutowie - mówi Mieczysław Misiaszek, wójt gminy Kijewo Królewskie. - Bardzo skromny, prawy człowiek, wzór strażaka. Tak pomyślałem o nim od razu, gdy zacząłem pracę na stanowisku wójta. Nigdy nie wystawiał piersi do medali, ale gdy trzeba było pomóc był zawsze pierwszy. Włączał się do każdej akcji, z kolegami pomagali przy organizacji obchodów różnych świąt, imprez, a co najważniejsze - nigdy nie pytał, ani on ani inni druhowie z Płutowa, co będą z tego mieli. Był zawsze zaangażowany w pomoc społeczną. Przez wiele lat szefował OSP w Płutowie.
Wójt twierdzi, że Jan Pudło w Roltonie pracował głównie w polu.
- Jeździł maszynami, ciągnikiem, ale zimą nie ma wielu prac polowych - mówi Mieczysław Misiaszek. - Produkcja zwierzęca nie jest tam już taka duża, zakład jest zmechanizowany, więc zatrudnia może z dwadzieścia osób. Zatem pewnie w tym okresie zimowym zajmował się też zwierzętami.
Błąd ludzki najczęstszą przyczyną wypadków
To, czy opieka nad bydłem była w zakresie obowiązków mężczyzny ustala między innymi policja i inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy w Bydgoszczy.
- Sprawdzimy, czy wszystkie zabezpieczenia zostały zapewnione - zapewnia Wojciech Szota. - Wiemy bowiem, że zazwyczaj przyczyną takich wypadków jest błąd ludzki.