Poznańscy śledczy wrócili do sprawy Michała Zapytowskiego, który został porwany... 17 lat temu. Jego zwłok do dzisiaj nie odnaleziono. Jak dowiedział się „Głos Wielkopolski”, w ostatnich tygodniach śledczy zlecili przekopanie terenu w okolicach Poznania. Pojawiły się bowiem kolejne sygnały o miejscu ukrycia zwłok Zapytowskiego.
Jakim wynikiem zakończyły się poszukiwania zwłok Michała Zapytowskiego?
– Gdyby zakończyły się sukcesem, pewnie opinia publiczna zostałaby o tym poinformowana
– mówi nam osoba znająca szczegóły niedawnych poszukiwań.
Oszczędna w słowach jest także poznańska prokuratura. Nie chce wprost przyznać, że kolejne poszukiwania Zapytowskiego się nie powiodły. – Sprawa dotycząca miejsca ukrycia ciała Michała Zapytowskiego wciąż jest niewykryta. Do tego typu historii co pewien czas można wracać, jeśli tylko pojawiają się nowe okoliczności. O szczegółach naszych ostatnich działań nie możemy informować – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
O uprowadzeniu Michała Zapytowskiego pisaliśmy w przeszłości na łamach „Głosu Wielkopolskiego”. Został porwany z domu przy ul. Noskowskiego w Poznaniu. Brano pod uwagę, że zainteresowano się właśnie nim, bo jego ojciec był dyrektorem banku. Jednak i sam Michał miał sporo pieniędzy. Wraz z kolegą sprowadzał elektronikę z Zachodu, ponoć nie zawsze były to legalne interesy.
Tuż po jego uprowadzeniu porywacze zadzwonili ws. okupu. Policja przygotowała zasadzkę, ale nie była ona udana. Złapano co prawda jednego porywacza, ale kolejnych trzeba było szukać. Nie udało się wyjaśnić, gdzie przestępczy przetrzymywali swoją ofiarę. A zanim pozostali sprawcy zostali złapani, mieli czas na ukrycie zwłok.
Ostatecznie w ręce śledczych wpadli trzej porywacze. Byli znani w poznańskim półświatku. Nie byli sądzenie za morderstwo, bo nie znaleziono ciała. Czwarty podejrzany o pseudonimie „Ciułas” długo ukrywał się przed policją. W końcu i on został zatrzymany, ale sąd go uniewinnił.
W sprawie zaczęło bowiem dochodzić do kuriozalnych zdarzeń. Śledczy dysponowali zeznaniami świadka incognito, którego tożsamość została jednak ujawniona. Z policji, do świata przestępczego, wyciekła kaseta z nagranymi wypowiedziami tego świadka. A mówił on, kto i w jaki sposób zabił Zapytowskiego. Ostatecznie świadek incognito wycofał swoje zeznania, a „Ciułas”, który miał brać udział w zabójstwie, został uniewinniony.
Żaden z policjantów nie został ukarany za przyczynienie się do „spalenia” świadka incognito, czyli do ujawnienia jego tożsamości. Z kolei trzej porywacze, nawet siedząc w więzieniu, nie złamali się i nie powiedzieli, co zrobili ze swoją ofiarą.